Izrael jest gotowy zaatakować Iran, jeśli okaże się, że sankcje nie działają, powiedział izraelski minister obrony Ehud Barak.

"Jeśli sankcje nie doprowadzą do zatrzymania wojskowego programu nuklearnego, trzeba będzie rozważyć podjęcie działań wojskowych" - powiedział Barak, przemawiając na konferencji w Herzliya.  

Zauważył, że obecnie między wieloma krajami istnieje konsensus, że jeśli dyplomacja i sankcje nie powstrzymają Iranu, będzie musiało dojść do interwencji.

Szef izraelskiego wywiadu wojskowego Aviv Kohavi powiedział, że Iran ma teraz tyle wysoko wzbogaconego uranu, który jest wystarczający do produkcji czterech bomb atomowych. Według szefa izraelskiego wywiadu wojskowego, Iran otrzymał już cztery tony uranu wzbogaconego do 3,5% i 100 kg wzbogaconego do 20%.

"Oni (Iran) twierdzą, że opracowują program atomowy w celach pokojowych, ale nasz wywiad wyraźnie pokazuje, że Iran pracuje nad stworzeniem broni nuklearnej " powiedział Kohavi

Sytuacja na linii Tel-Aviv – Teheran robi się coraz bardziej napięta. Do Zatoki Perskiej ściąga wojsko z całego świata. Amerykanie zamykają fronty w Iraku i Afganistanie, groźba wielkiego konfliktu wisi w powietrzu. Żądania Izraela względem Iranu dotyczące wstrzymania swojego programu jądrowego są kuriozalne. Ten kraj posiada kilkadziesiąt głowic jądrowych gotowych do użycia.

Jednym z głównych celów, o jakie toczy się gra jest militarna hegemonia Izraela na Bliskim Wschodzie. Już teraz potencjał militarny małego kraju wielkości Dolnego Śląska jest potężny. Iran ma prawo czuć się zagrożony i budowa własnej broni jądrowej przez Persów mogłaby wpłynąć sprzyjająco na stabilizację w regionie. Dobrym przykładem takiej względnej stabilizacji dzięki wzajemnemu odstraszaniu, (tak zwana reguła MAD - Mutual Assured Destruction) są też Pakistan i Indie. Czy jest, zatem ktoś powołany do tego, aby decydować, kto, kiedy i jaką broń może posiadać?