Kategorie:
Na bliskim wschodzie, wciąż dochodzi do sytematycznych aktów terroru, i Izraelskich odwetów. Obie strony nie odpuszczają, a zacięta nieoficjalna wojna, trwa już od wielu lat.
Dzisiaj Islamscy Dżihadyści, desperacko próbowali się zrewanżować, na stronie Izraelskiej, za zabicie trzech ich członków w strajkach. Siły zbrojne Izraela, dzisiejszego wieczora, ostrzelały domniemane ośrodki infrastruktury członków Dżihadu, na palestyńskiej stronie w strefie Gazy. Zarówno południową jej część i północną. Wszystko to było akcją zorganizowaną w odpowiedzi na Islamski atak, bowiem na południe Izraela, została wystrzelona, niebagatelna liczba 60 rakiet.
Siły zbrojne Izreala, apelują do obywateli, by pozostali w schronach i domach. Za to mieszkańcy okolicy Beit Hanoun, opowiadają o grupie Izraelskich rakiet, które zestrzeliły, pociski wroga. Na szczęście na razie nie ma żadnych, bezpośrednich ofiar ataku, lecz jedna 57 - letnia kobieta, została ranna. Atak nadal lecz z mniejszą intensywnością trwa, nie wiadomo czy palestyńczycy mają w zanadrzu inne rakiety i plany ataków. Jak na razie chluba, Izraelskiej obrony przeciwrakietowej, czyli instalacja obronna - "Żelazna tarcza" spisuje się bardzo sprawnie, przechwyciła bowiem co najmniej trzy rakiety, zmierzające w pobliżu miasta Sderot.
Jak podają Izraelskie media, to największy tego typu atak, od 2012 roku. Na szczęście, większość rakiet, z racji swej małej niezawodności, i celności naprowadzania, zwyczajnie rozbiły się w pustym polu, a ośiem spadło na terenie południowych gmin Izraela. Jak podaje rada regionalna Eszkol, na jej terenie spadło co najmniej 15 rakiet, jedna trafiając w miasto, lecz jak można sie spodziewać z racji ich jakości - nie wybuchła.
Do ataku ochoczo przyznała się organizacja zwana - "Skrzydłem zbrojnym, Islamskiego Dżihadu" tłumacząc że atak jest rewanżem za zabicie trzech ich ludzi, w strajkach, podczas ataku moźdźieżowego. Oprócz tej organizacji, do ataku przyznała się inna Tzw. "Komitet Oporu" gdzie jak przyznaje, wystrzeliła kilka swoich rakiet. Jak tłumaczą się organizacje," mają one prawo, do odpowiadania, na Syjońistyczny, atak". Tym razem nadażyła się nie lada okazja, bowiem "terrorystom" sprzyjała sztormowa aura i wiatr, umożliwiający atak rakietowy, ograniczając zdolności namierzające, Izraelskiej tarczy. Syreny "Czerwonego Alarmu", było słychać, w całym południowym regionie Negev, w tym i w Sderot, Nativot Shaar Haanegev i Stod Negev. '
Jak na razie atak mimo największej skali od prawie 2 lat, nie wyrządził anaczącego uszczerbku, na stronie Izraela. Lecz znając realia, niestety nie będzie to ostatni atak i odwet drugiej strony. Tym bardziej że atmosferę separatystyczną, wyczuwa się teraz w wielu krajach na świecie, a niepokoje społeczne są nadal napięte.
Komentarze
https://youtu.be/IXy3tl64bGI
Skomentuj