Na froncie wojny Rosji z Ukrainą zapanowała stagnacja. Rosjanie nie osiągają błyskotliwych zwycięstw, a Ukraińcy skutecznie się bronią. Najlepiej Rosjanom idzie w okolicach Mariupola, gdzie otoczyli broniących się Ukraińców. Trwa tam właśnie brutalna walka i katastrofa humanitarna. Upadek miasta wydaje się nieunikniony, ale jeszcze wiele krwi zostanie przelanej.

Na odcinku krymskim frontu trwa stagnacja. Chersoń nadal pozostaje jedynym dużym miastem ukraińskim jakie udalo się zająć okupantom. Natarcie w kierunku MIkołajewa utknęło zatem zdobycie Odessy odwlecze się.

Na północnym wschodzie trwają ciężkie walki. Bronią się nadal miasta Sumy, Czernichów, Charków i stolica Kijów. W okolicy tego ostatniego miasta trwają walki na linii miast Bucza i Irpień. Zostały one one zrównane z ziemią przez ciągłe ataki rakietowe. Mimo to Ukraińcy nadal się bronią, a Rosjanie ostrzeliwując Kijów używają rakiet, bo nadal są zbyt daleko aby mogli prowadzić ostrzał artyleryjski.

Trudno powiedzieć co planują dalej Rosjanie. Widać, że zgromadzone siły inwazyjne nie wystarczają nawet, żeby zdobyć Charków a co dopiero Kijów. Z drugiej strony huraoptymistyczne wieści o krytycznym stanie rosyjskiej armii też należy traktować z rezerwą. Rosja na pewno przegrupuje siły i zaatakuje, ale czy to będzie oznaczać, że znajdziemy się bliżej tej barbarzyńskiej wojny? Niestety nic na to jeszcze nie wskazuje.

W trwającej 10 lat interwencji ZSRR w Afganistanie zginęło 15 tysięcy sowieckich żołnierzy. Teraz taką ilość trupów armia rosyjska osiągnęła w niecałe trzy tygodnie. A próba zdobywania miast może tylko szybko zwiększyć ilość trupów, szczególnie po stronie atakującej.