21 lipca mają odbyć się wybory do parlamentu Ukrainy. Wyborcy z okręgu nr 135 w Odessie będą mieli możliwość oddania głosu na oryginalnego kandydata, który postanowił wystartować pod imieniem i nazwiskiem: Darth Wiktorowicz Vader.

Jedną z pierwszych decyzji nowego prezydenta Ukrainy, a zarazem byłego komedianta, Wołodymyra Zełenskiego, było rozwiązanie parlamentu i ogłoszenie przedterminowych wyborów. Na początku czerwca Trybunał Konstytucyjny uprawomocnił posunięcie głowy państwa.

O tajemniczym kandydacie z okręgu w Odessie wiadomo niewiele, ale z pewnością nie ma on nic wspólnego z Imperium Galaktycznym. Trudno również przypuszczać, by zdołał wykorzystać ciemną stronę mocy do zdobycia poparcia społecznego. Najwyraźniej ktoś doszedł do wniosku, że skoro popularny celebryta może zostać prezydentem, to znany na całym świecie lord Sithów również nie będzie miał problemów z uzyskaniem nominacji.

Z informacji biograficznych przekazanych Centralnej Komisji Wyborczej wynika, że Vader urodził się w Kijowie 4 października 1987 roku i posiada wyższe wykształcenie. Obecnie Vader jest dyrektorem tajemniczej spółki Dark Side of the Force, której kapitał zakładowy wynosi powalającą sumę 10 tysięcy hrywien (około 380 dolarów). Kandydat został nominowany przez partię polityczną o wdzięcznej nazwie Darth Vader Bloc, a jego prawdziwa tożsamość pozostaje ukryta za hełmem i czarną peleryną. 

To wszystko wygląda jak żart, ale niestety nim nie jest. W przeszłości Darth Vader (ten sam lub inny, nie wiadomo) dwukrotnie kandydował już na stanowisko burmistrza Odessy i próbował dostać się do parlamentu. Skoro wcześniej nigdy się nie udawało, to dlaczego miałoby się to zmienić tym razem? Obywatele Ukrainy najwyraźniej nie wierzą, by nawet mroczny lord był w stanie rzucić wyzwanie geniuszowi zła, Władimirowi Putinowi.

Ukraińska 450-osobowa Rada Najwyższa wybierana jest poprzez połączenie głosowania według list partyjnych i w okręgach jednomandatowych, gdzie kandydaci bezpośrednio konkurują ze sobą. W okręgu nr 135 Vader będzie miał 21 rywali, wśród których znajdzie się m.in. członek partii ukraińskiego piosenkarza, Swiatosława Wakarczuka. Jak się okazuje, przynajmniej w jednym względzie można znaleźć podobieństwa do polskiej sceny politycznej. Pod względem groteskowości nadal jesteśmy jednak daleko w tyle za Ukraińcami.