Kategorie:
Zgodnie z przewidywaniami odrzucenie umowy ACTA w Parlamencie Europejskim w żadnym stopniu nie oznacza rezygnacji z zakusów na wolność w Internecie. Oczywiście wszystko w imię walki z podróbkami, czyli cel szczytny, ale wykonanie w duchu totalitaryzmu.
Najnowsza nazwa czegoś, co było już określane, jako ACTA, PIPA, SOPA to CETA. Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, Komisja Europejska negocjuje porozumienie, którego celem ma być zwalczanie "piractwa'. Zostanie ono zawarte między UE oraz Kanadą. Jak wynika z dokumentu jest on w wielu miejscach zbieżny z zapisami z umowy ACTA.
Dokładnie tak jak przewidywaliśmy kilkanaście dni temu, to nie koniec walki o wolność Internetu. Zaskakuje jednak tempo działania. Umowa jest zagrożeniem dla wolności nie tylko Internetu, bo piractwo odnosić się może do wielu dziedzin działalności człowieka.
Już teraz słychać zapowiedzi, że jeśli CETA przepadnie tak jak jej poprzedniczka to KE może wprowadzić kontrowersyjne zapisy nawet bez pytania członków Unii. Takie uprawnienia daje Traktat Lizboński.
Łatwo sobie wyobrazić, że KE podpisze umowę z Kanadą a potem dyrektywami dostosuje prawo w państwach członkowskich. Tym razem jednak odbędzie się to zapewne po cichu, tak, aby zorientowało się niewielu.
Zresztą warto przypomnieć, że umowa ACTA też byłaby podpisana bez zbędnego rozgłosu a protesty zaczęły się na kilka dni przed planowanym złożeniem podpisu. To świadczy o tym, że planowano informować po fakcie.
Źródło:
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze @lecterro |
Komentarze
Strony
Skomentuj