Kategorie:
Sytuacja w Hongkongu była w ostatnim czasie dość niebezpieczna. Demonstranci wielokrotnie starli się z siłami bezpieczeństwa, było wielu rannych a policja również zatrzymała wiele osób. Jednak w czwartek obóz prodemokratycznych aktywistów został całkowicie zlikwidowany.
Pierwsze masowe demonstrancje miały miejsce pod koniec sierpnia a kolejne protesty powodowały coraz to większy chaos w regionie. Aktywiści w końcu rozbili obóz na drodze, która łączy wschodnią i zachodnią część Hongkongu, tym samym powodując paraliż komunikacyjny. W ostatnich miesiącach cały region żył tylko tymi protestami a według szacunków, w demonstracjach brało udział nawet ponad 100 tysięcy osób, głównie studentów.
Aktywiści w ramach protestów domagali się demokracji dla Hongkongu - chcieli aby władze Chin zrezygnowały ze swoich planów, dotyczących wyborów na szefa administracji tego regionu. Jednak żadna ze stron nie miała zamiaru się poddawać i wielokrotnie dochodziło do walk między policją, która używała gazu pieprzowego i łzawiącego oraz pałek, a demonstrantami.
Aktywiści wciąż przebywali w założonym obozie, paraliżując komunikację w Hongkongu na znak protestu. Jednak wczoraj, tj. w czwartek 11 grudnia, policja weszła do obozu i wydała rozkaz opuszczenia tego miejsca, likwidując obóz i wszelkie blokady. Zatrzymano również około 250 osób. Reszta rozeszła się, rezygnując z dalszej walki z policją. W ten sposób, po kilku miesiącach demonstrancje zakończyły się i nie doprowadziły do żadnych zmian a w piątek przywrócony został ruch samochodowy w centrum dzielnicy finansowej.
Komentarze
Skomentuj