Minister Sprawiedliwości Morgan Johansson powiedział, że "w Szwecji mamy wolność słowa" a ludzie "mają prawo do posiadania odrażających opinii, ale zawsze istnieją pewne granice". Jednak gdy 70-letnia kobieta napisała na Facebooku, że widziała uchodźców jak podpalają samochody oraz sikają i wypróżniają się na ulicy, policja nie była tym zainteresowana. Zamiast tego postanowiono ją oskarżyć o nienawiść do uchodźców.

Prokuratura uwzięła się na starszą kobietę z miasta Dalarna za jej wpis z lipca 2015 roku. Emerytka utrzymuje, że widziała wtedy uchodźców, którzy zajmowali się między innymi podpalaniem samochodów. Jak wiadomo, podpalenia w zislamizowanej Szwecji stały się czymś wręcz normalnym - od stycznia do lipca 2016 roku odnotowano łącznie ponad 2 tysiące podpaleń. "Nieznani sprawcy", jak zwykło się już mówić o podpalaczach, niejednokrotnie niszczą również pojazdy policyjne.

Służby nie zainteresowały się informacją o ulicznym wandaliźmie, lecz dziś, niemal po dwóch latach od tamtego zdarzenia, postanowiono oskarżyć kobietę o tzw. mowę nienawiści. Jako dowód przeciwko niej posłużył zrzut ekranu. Prokuratura twierdzi, że komentarz emerytki stanowi podżeganie do nienawiści rasowej, za co grozi jej teraz do 4 lat więzienia!

Wygląda na to, że starsza kobieta mogłaby uniknąć tego oskarżenia, gdyby słowo "uchodźcy" zastąpiła zwrotem "grupa agresywnych mężczyzn". Szwecja ma dziwną obsesję na punkcie przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu i traktuje ich jak święte krowy. Sytuacja pokazuje, że uchodźcy mają jakieś specjalne przywileje, zaś tzw. mowa nienawiści to narzędzie, które umożliwia realizację konkretnego celu. W tym przypadku jest to islamizacja Szwecji. Jest to przecież nie do pomyślenia, żeby świadek zdarzenia miał mieć konflikt z prawem za samo zgłoszenie popełnienia przestępstwa i wskazanie winnych.