Stephen Hawking nie żyje. Data śmierci wybitnego astrofizyka to liczba Pi

Kategorie: 

Źródło: twitter

Dzisiaj w swoim domu w Cambridge zmarł wybitny fizyk Stephen Hawking. Naukowiec miał 76 lat i był uważany za jeden z najwybitniejszych umysłów naszych czasów. O śmierci uczonego poinformowała jego rodzina.

 

Bardzo sugestywne jest to, że Hawking zmarł w dzień Pi bo 14 marca można przecież zapisać 3-14. I w taki właśnie matematyczny dzień odszedł od nas najwybitniejszy na świecie znawca zagadnień takich jak czasoprzestrzeń i czarne dziury. Znany brytyjski fizyk teoretyk odkrył między innymi promieniowanie emitowane przez czarne dziury, które od jego nazwiska określane jest promieniowaniem Hawkinga.

Chorował na nieuleczalną chorobę stwardnienie zanikowe boczne. Od 21 roku życia pozostawał z tego powodu przykuty do wózka inwalidzkiego. Ze względu na paraliż porozumiewał się ze światem wyłącznie za pomoca swojego komputera. Cały świat znał jego syntetyczny charakterystyczny cyfrowy głos.

Stephen Hawking był  znany ze swoich kontrowersyjnych poglądów. Fizyk wierzył, że życie na Ziemi jest w coraz większym niebezpieczeństwie i może zostać zniszczone w wyniku klęski żywiołowej lub katastrofy o podłożu antropogenicznym. Ostrzegał też przed niebezpieczeństwami jakie niesie za sobą rozwój sztucznej inteligencji i robotyzacji. Wytyczył plan dla ludzkości, który polega na kolonizacji kosmosu.

 

Hawking znany był też ze swojego ateizmu. Brytyjski astrofizyk otwarcie kwestionował istnienie Boga i uważał, że Wszechświat powstał przez przypadek. Teraz, gdy jego życie dobiegło końca, będzie mógł się przekonać czy miał rację. Spoczywaj w pokoju...

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (3 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Medium

No cóż, ja mam takie bardziej

No cóż, ja mam takie bardziej normalne sny. Przenikałam przez ściany i rozmawiałam z innymi leżącymi, kiedy oczekiwałam na operację. Ale doszło to do mojej świadomości później, kiedy opowiadałam rodzinie, dopiero wtedy zastanowiłam się, jak to w ogóle mogło być możliwe, skoro leżałam jak kłoda na granicy życia i śmierci.

P.S. Kapturowców nie było. O kapturowcach możesz znaleźć na kanale Bolesława Zarębskiego, ale nie w każdej sesji. Poszukaj filmu na tym kanale pt. "Anna", są też inne, ale tytułów więcej nie pamiętam.
 

Portret użytkownika alojzy

Ciekawe, właśnie podsumowałem

Ciekawe, właśnie podsumowałem swoje sny i stwierdzam, że nigdy ale to nigdy nie śniłem człowieka (z jednym wyjątkiem gdy się zatrułem i straciłem przytomność - to dam głowę, że za sobą słyszałem głos kogoś na 100% "wojskowego", choć byłem sam).
U mnie w snach same "nieludzie" w 99,9% gadajace telepatycznie, jedne niesamowicie fajne i miłe, inne niesamowicie niemiłe czy psychopatycznie złe - to te w kapturkach.
I co ciekawe: co jakiś czas przyśniwa się ktoś/coś, co we śnie baaardzo wymęczy psychicznie, ale za to rano budzisz się tak absolutnie zdrowy i wypoczęty, że następnej nocy chcesz jeszcze Smile
 

Portret użytkownika alojzy

Ale numer: facet pyta się

Ale numer: facet pyta się Anny "ile krzeseł?", to ja odpowiadam zamiast niej "cztery, wysokie, drewniane".
Anna za chwilę mówi - sześć, a nie, cztery, drewniane, z wysokim oparciem Smile

Jeśli będziesz chciała to pozwolę sobie na osobiste podsumowanie tego co robi ten pan, 
wchodząc na poziom abstrakcji w którym własne sny uznam za sensowne i bazując na ich "przesłaniach", a teraz powiem tylko tyle:
jak pisała Osiecka:  "i tylko taką mnie ścieżką poprowadź, gdzie śmieją się śmiechy w ciemności (choć niekonieczie ciemności). I gdzie muzyka gra, muzykaaa graaaa" Smile
A nawet jeżeli skręci się gdzie indziej - to też nie szkodzi. Najwyżej nadłoży się drogi, ale będzie ciekawsza.
 

 

Portret użytkownika Medium

Mam nadzieję, że na krzesłach

Mam nadzieję, że na krzesłach nie skończyłeś i doczekałeś opryskliwego kapturowca na ławce.
Mnie mocno wciągnęły zapisy sesji, obejrzałam wszystkie i subskrybuję kanał. Nawet napisałam do p.Zarębskiego. Niestety musiałabym przemierzyć całą Polskę, by się do niego wybrać, a mam kilka nietypowych pytań do zadania. Może jednak zanim tam się wybiorę uda mi się samodzielnie znaleźć interesujące odpowiedzi. U mnie tak często bywa: zrozumieć znaczy zlikwidowac problem, także medyczny.

Portret użytkownika alojzy

Ja to odbieram zupełnie

Ja to odbieram zupełnie inaczej, jakby jakiś menelek wdarł się na uniwersytecką naradę profesorów matematyki i zaczął każdego "ustawiać": kim jesteś profesorku? mam prawo tu być a ty mnie musisz słuchać!  przedstaw się! - masz taki obowiazek ... nie chcesz? nie masz siły? nie szkodzi - to zapisz na tablicy jak nie możesz mówić! Nie chcesz odpowiedzieć? - to zaraz zawołam Heńka  a ten sprawi, że odpowiesz - Heeeniek!! Itd w tym stylu.
Tak więc to nie "opryskliwość kapturowca" tylko skrajna irytacja hamowana przez słabość do zabawnej choć wnerwiającej i niczego nie rozumiejącej istoty Smile
Na takim zebraniu każdy by był miły dla menelka, na głupie pytania opowiadałby mu największe bzdury a jeśli się da to nawet prawdę, ale i tak by nie została zrozumiana. Każdy by odpowiedział cokolwiek byle się pozbyć takich gości.
Stosowanie metod jakie proponuje ten pan to jak zlikwidowanie jednego kredytu przez zaciągnięcie drugiego - przez chwilę nawet poczuje się ulgę.
Powiem nawet więcej: przez takich autorytarnych ludzi myślących, że mają władzę to wybuchają wojny Smile
A co do zależności "zroumieć => zlikwidować problem, także medyczny" to się jak najbardziej zgadzam. Tylko wydaje mi się, że to nie jest tak prymitywne jak pokazuje ten pan. Trzeba osiągnąć maksymalną szczerość ze samym sobą, odsunąć trujących ludzi, odrzucić konwenanse i zwyczaje: np. wyjść w środku nocy do lasu, wejść po kolana w kałużę błota, rzucić pracę jeśli niefajna, zjeść coś w lesie co wygląda intrygująco i nawet się po tym porzygać, poznawć zwierzęta, poznać swój strach i jego przyczynę a nie maskować go zwyczajami i sloganami ... właściwie to trzeba robić wszystko za co ludzie wokoło uznają cię za idiotę i wsiądą na ciebie i zatrują ci życie. A wtedy zauważysz, że tak naprawdę to wiesz sam co trzeba robić żeby być zdrowym, ale świadomie poświęciłeś to żeby zachować "spokojne życie w społeczności zombie".
I niewiele rzeczy boli bardziej niż zastosowanie pierwotnej szczerości do swojej własnej osoby Smile
Jedno jest pewne: tam gdzie jest zdrowie i prawda - tam nie ma ceremonii, zwyczajów, zależności hierarchii, tajemnic, warunków, magiczych gestów itp.
No, to napisałbym właśnie takie coś jak powyżej, gdybym miał skorzystać ze swoich  doświadczeń i snów Smile
(i w żadnym wypadku nie chcę nikogo pouczać, zmieniać czy nastawiać do kogokolwiek - po prostu opisałem swoje wrażenia)

Portret użytkownika Medium

Wiesz alojzy, że arystokracja

Wiesz alojzy, że arystokracja duchowa nie pokrywa się z arystokracją ziemską? Dlatego opisanej przez Ciebie sceny z menelem wśród profesorów nie jestem w mocy odebrać nawet przykładowo.

Znam natomiast opinie wśród wykształconych ludzi, że w pewnym momencie skłaniają się bardziej ku prostym ludziom niż filozoficznym prawdom.

Trzeba zrozumieć, że świat w istocie jest jednością, ziemskie role to zaledwie część naszego jestestwa. Ludzie na zewnątrz, z którymi się stykamy wyrażają jakąś część naszego ja i sposób, w jaki wówczas postępujemy określa w pewnej mierze rozwiązanie jakiegoś wewnętrznego problemu.
 

Portret użytkownika alojzy

Oj, nie zrozumieliśmy się. Tu

Oj, nie zrozumieliśmy się. Tu nie chodzi o żaden przykład arystokracji - chodzi o pokazanie rozdźwięku pomiędzy pojmowaniem rzeczy (nie da się inaczej tego pokazać niż na przykładzie ze skrajnościami).
Nie nazywałem ani tego pana menelem, ani "kapturkowców" profesorami. Przytoczyłem taką historię, bo wg mnie najlepiej opisuje ona sytuację i wyjaśnia zachowania.

 

Strony

Skomentuj