Chiński rynek pojazdów elektrycznych jest największy na świecie i dość szybko się rozwija, ale chińskie władze nie spieszą się, idąc za przykładem europejskich i amerykańskich kolegów, z wyznaczaniem globalnych celów rezygnacji z używania samochodów z silnikami spalinowymi. Zamiast tego przetestują koncepcję jako projekt pilotażowy na przykładzie wyspy Hainan, gdzie od końca 2030 roku zostanie zakazana sprzedaż nowych samochodów tego typu.

Według South China Morning Post do końca dekady łączna liczba stacji ładowania na tropikalnej chińskiej wyspie przekroczy 75 tys., co przy ograniczonej powierzchni kurortu oznaczać będzie, że odległość między sąsiednimi punktami ładowania pojazdów elektrycznych nie przekroczy półtora do trzech kilometrów. Ciepły klimat i terytorium ograniczone do 33 tys. kilometrów kwadratowych sprawiają, że wyspa Hainan jest odpowiednią platformą do eksperymentowania z hurtową elektryfikacją transportu.

Już w ubiegłym roku aktywne subsydiowanie sprzedaży pojazdów elektrycznych przez władze lokalne sprawiło, że Hainan ustępował jedynie Szanghajowi z 48% udziałem tego typu samochodów w strukturze sprzedaży na rynku pierwotnym (42%). Już teraz wszystkie taksówki i autobusy w Hainan poruszają się wyłącznie dzięki trakcji elektrycznej. Chińscy producenci samochodów biorą aktywny udział w pokrywaniu wyspy swoimi stacjami ładowania. Na przykład NIO planuje zainstalować 10 tys. nowych stacji ładowania i 1 tys. punktów szybkiej wymiany baterii trakcyjnych.

W skali nie tylko wyspy Hainan, ale całych Chin przejście pojazdów użytkowych na trakcję elektryczną może stanowić pewien problem, ponieważ biznes liczy się dla pieniędzy, a ze względu na wyższe koszty częstego ładowania pojazdów elektrycznych taka migracja nie zapewnia szybkiego zwrotu finansowego. Władze Hainan spodziewają się, że do 2030 roku udział pojazdów elektrycznych i hybrydowych wśród samochodów eksploatowanych na wyspie wyniesie co najmniej 45%.