Mięso laboratoryjne trafi najpierw do karmy dla zwierząt, a potem do ludzi

Kategorie: 

Źródło: pixabay.com

Firma IndieBio jako jedna z wielu zajmuje się biznesem, który ma skupić się na produkcji sztucznego mięsa wyhodowanego w laboratorium. W teorii za produkcją sztucznego mięsa przemawia wiele argumentów – masowa hodowla zwierząt na ubój jest zarówno niebezpieczna dla środowiska, jak i wątpliwa etycznie. Mimo to, zdecydowana większość ludzi podchodzi nieufnie do sztucznego mięsa i nie wyraża chęci, aby je konsumować.

 

Specjaliści są zdania, że ludzie szybko przyzwyczają się do nowego rodzaju mięsa pod warunkiem, ze będzie ono smaczne i będzie dobrze pachnieć. W innym przypadku może to być działanie prawie nie do zrealizowania. Mimo to, wiele firm zainwestowało już miliardy dolarów w hodowlę sztucznego mięsa wierząc, że jest to jedzenie przyszłości, którego nie sposób uniknąć.

 

Marka IndieBio postanowiła przyzwyczaić swoich konsumentów do mięsa laboratoryjnego w dość pokrętny sposób, zaczynając od karmienia ich domowych pupili. Tak też powstała karma dla zwierząt, która póki co nie zawiera mięsa laboratoryjnego, jednak jej skład stanowią jedynie grzyby koji, które japońscy kucharze stosują od stuleci do produkcji sosu sojowego, pasty miso oraz sake. Białko koji zostaje wyekstrahowane, tworząc gęstą pastę i zdaniem producentów ma to stanowić pełnowartościowy posiłek dla zwierząt.

Pozbawiona mięsa karma dla zwierząt ma trafić na półki sklepowe już w czerwcu bieżącego roku. Jeśli produkt się przyjmie, kolejnym krokiem dla firmy będzie wypuszczenie pokarmu dla zwierząt, zawierającego mięso wyhodowane w laboratorium. Naukowcy twierdzą, że jeśli właściciele sami zobaczą, że pokarm służy ich zwierzętom, chętniej przyjmą go na własnych talerzach.

 

Ocena: 

2
Średnio: 1.5 (2 votes)
Opublikował: Scarlet
Portret użytkownika Scarlet

Komentarze

Portret użytkownika Cosiek

Z drugiej strony, załóżmy że

Z drugiej strony, załóżmy że jest jak mówisz. Człowiek potrzebuje białka do budowy i utrzymania mięśni w dobrym stanie. Białko roślinne można pozyskać z głównie roślin strączkowych, które niestety ale nie strawią się w organiźmie człowieka, jeśli nie są ugotowane/upieczone, a jedynie nabawi się zatrucia pokarmowego (to samo z surowymi ziemniakami). Kiedyś planeta w stanie naturalnym, myślę że niemal na pewno nie potrafiła zapewnić wszystkim wystarczającego źródła białka z roślin.

Portret użytkownika Medium

Pamiętaj też o orzechach.

Pamiętaj też o orzechach.

Kiedyś planeta w stanie naturalnym, myślę że niemal na pewno nie potrafiła zapewnić wszystkim wystarczającego źródła białka z roślin
 

Zakładasz, że białka organizm ludzki nie potrafi pozyskać bez źródła w pożywieniu? Przyjrzyj się diecie zwierząt roślinożernych, ich organizmy również składają się z białek Smile

Portret użytkownika Cosiek

No chyba miałaś na myśli

No chyba miałaś na myśli mięso zamiast pożywienie Smile

Ile znasz okazów zwierząt w Polsce, które żywią się tylko i wyłącznie roślinami? Szczerze, ciężko wymienić no nie. Nie liczmy ślimaków i innych glonojadów.

Nie sprecyzowałem, ale miałem na myśli kontynent Europejski, a nie Afrykę z żyrafami i Azję z koalami.

Portret użytkownika Medium

Nie zrozumiałeś mnie. Mam

Nie zrozumiałeś mnie. Mam wrażenie, że konieczność dostarczania organizmowi ludzkiemu białek z mięsa wymyślono z jakichś nie do końca ucziwych powodów, a następnie przyzwyczajono człowieka do takiej diety.

Portret użytkownika Cosiek

Myślę, że zrozumiałem, ale

Myślę, że zrozumiałem, ale odniosłem się do komentarza kapitana ameryki, że organizm człowieka jest przystosowany do jedzenia jedynie owoców i warzyw. Odniosłem się przez to do argumentu, że potrzebujemy bialka do budowy i utrzymania organizmu w dobrym stanie. A białko  w naszym klimacie w stanie naturalnym ciężkie jest do pozyskania, a niby najdostępniejsze w roślinach strączkowych, które nie nadają się do jedzenia bez obróbki termicznej. Żołędzie też można jeść, ale trzeba kilka dni dłużej się z nimi obchodzić w warunkach domowych niż z  fasolą czy grochem, którym wystarczy doba moczenia i gotowanie. Jadłem placki z mąki z żołędzi, ale trzeba dużo roboty. Orzechy oprócz laskowych też nie często rosną w naszym klimacie. A soja tym bardziej nie jest produktem naszej polskiej ziemi.

Portret użytkownika sceptyyk

Powitanko  :)   Wygląda na to

Powitanko  :)   Wygląda na to, że największymi ćwokami na naszej planecie są Eskimosi... Weganie od lat tłuką im do saganów, że najzdrowsze dla ludzi, są roślinki, a oni od tysiącleci obżeraja się mięsidłem z fok, wielorybów i innych reniferów... Dlaczego do ich uapartych saganów nie dociera to, że dla ludzi najzdrowsze są banany, winogrona i inne rodzynki?... Cośku, czy Ty przez przypadek, nie 3masz sztamy z Eskimosami?...

+ Jesteś naszym bogiem  - Jesteś naszym idolem

(Ban - Cosiek)

 

Portret użytkownika Cosiek

Mamy lepiej dostosowane

Mamy lepiej dostosowane produkty do naszego rynku niż soja, która już oficjalnie jest GMO, chociaż nie mówię, że do końca się temu sprzeciwiam, bo tzw. GMO to stosowane jest w lekkiej formie od stuleci wśród wielu warzyw. Kiedyś za pomocą krzyżowania gatunków, obecnie za pomocą strzykawki i zaawansowanej technologii. Co nie znaczy, że w obecnych czasach mam kupować 1kg soi za 30zl. Na dobrą sprawę sam w okresie letnim z bardzo malutkiej częśći ziemi, może max 5m2. a zbiorę kilkanaście kilo fasoli karłowej min. kilkanaście kilo w miesiąc dająć 5zł na nasiona.

Strony

Skomentuj