Grudzień 2016

Koreańczycy stworzyli gigantycznego robota humanoidalnego

Koreańska firma przedstawiła prototyp spacerującego robota humanoidalnego sterowanego przez operatora wewnątrz.

 

 

W Korei Południowej stworzono chodzącego robota humanoidalnego sterowanego od wewnątrz. Prototyp wykonała koreańska firma Korea Future Technology (주)한국미래기술 w oparciu o projekt 3D Witalija Bułgarowa.

 

Na razie nie podano w jakich obszarach konstrukcja będzie wykorzystywana. Celem twórców było po prostu „stworzenie zautomatyzowanej platformy dla praktycznego zastosowania w przemyśle."

 

Wiele szczegółów projektu jest objętych klauzulą tajności. Wiadomo jednak, że robot mierzy cztery metry wysokości i waży pół tony. Urządzenie może chodzić i poruszać rękami w odpowiedzi na działania operatora siedzącego w kabinie.

 

Witalij Bulgari urodził się w Mołdawii, a następnie pracował w Moskwie. Jest artystą zaangażowanym w tworzenie grafiki 3D. Tworzył m. in. modele na potrzeby filmów tj. Transformers 4, Terminator: Genesis oraz do gier StarCraft 2 i World of Warcraft.

 

Spacerujące roboty humanoidalne, sterowane przez operatora w środku, to bardzo popularny trend w fikcji od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Pomimo złożoności wdrożenia i niskiej praktyczności idea tworzenie tych maszyn jest nadal bardzo popularna. W Europie i Ameryce dużym zainteresowaniem cieszą się książki Mecha Warriorsa, a w Japonii największe objawienie pomysłu utrwalono w animowanej serii Gundam.


Tragiczny rok dla muzyki, kolejni gwiazdorzy umierają przedwcześnie

Rok 2016 będzie zapamiętany jako tragiczny dla muzyki. Odeszło już przynajmniej kilku wielkich wykonawców, ostatnim z nich jest George Michael, którego śmierć ogłoszono wczoraj wieczorem. 

Złym znakiem dla muzyki w 2016 roku była nagła śmierć Lemmiego Kilmistera z grupy rockowej Motorhead. Zmarł on 28 grudnia 2015 roku, w wieku 70 lat, zaledwie dwa dni po zdiagnozowaniu u niego raka prostaty. Pogrzeb odbył się 9 stycznia 2016 roku i był oglądany w serwisie YouTube przez 230 tysięcy fanów. 

Następnego dnia po pogrzebie Lemmego, bo już 10 stycznia 2016, świat obiegła kolejna tragiczna wiadomość, zmarł słynny brytyjski gwiazdor David Bowie. Muzyk zmagał się z rakiem przez 18 miesięcy i prawdopodobnie wyreżyserował swoją śmierć popełniając samobójstwo, eutanazję, tak aby jej data zbiegła się z publikacją ostatniego studyjnego albumu artysty.

W kwietniu dowiedzieliśmy się, że nie żyje wielki gwiazdor muzyki pop, Prince Rogers Nelson, znany po prostu jako Prince. Artysta zmarł w wieku zaledwie 58 lat, rzekomo na zapalenie płuc. Od razu pojawiły się oczywiście teorie, że to zbyt nieprawdopodobna śmierć. Sugerowano, że ktoś w tym pomógł, ale nie ma na to do dzisiaj mocnych dowodów.

Całkiem niedawno, bo 10 listopada, w wieku 82 lat, zmarł Leonard Cohen. Słynny kandyjski poeta i bard. Wykonawca ten swoje najlepsze czasy miał już niewątpliwie za sobą, ale w Polsce zawsze traktowano go jak wielką gwiazdę. 

Wczoraj podczas dziwnej katastrofy lotniczej w okolicach Soczi, zginęły 92 osoby w tym 64 członków słynnego rosyjskiego wojskowego Chóru Aleksandrowa. Śledztwo cały czas trwa, ale bez względu na jego wyniki, można stwierdzić, że rosyjska kultura bardzo ucierpiała w związku z tym zdarzeniem, tracąc większość obsady chóru czerwonoarmistów. Ta grupa muzyczna była znana na całym świecie, stanowiąc dumę dla Rosjan. 

Dokładnie w Boże Narodzenie zmarł również znany brytyjski artysta greckiego pochodzenia 
Georgios Kyriacos Panayiotou, znany powszechnie pod pseudonimem George Michael. Autor wielu hitowych piosenek popularnych, w tum niesmiertelnego " Last Christmas" zmarł w wieku zaledwie 53 lat. Oficjalnie przyczyną śmierci była niewydolność serca, ale nie wiadomo czy był to skutek innego schorzenia czy też przyczyna sama w sobie. 

 

 

 


W Amazonii znaleziono nieznane plemię Indian

Brazylijskiemu fotografowi Ricardo Stukertowi udało się wykonać zdjęcia amazońskiego plemienia, które unika kontaktu ze światem zewnętrznym, donosi The Guardian. Zdjęcia zostały zrobione w brazylijskim stanie Acre na granicy z Peru. Śmigłowiec, którym leciał Ricardo Stukert, zmienił kurs z powodu deszczu i przeleciał nad terytorium, gdzie żyją Indianie.

 

 

Eksperci szacują, że plemię liczy około 300 osób. Ludzie zajmują się łowiectwem, rybołówstwem, uprawą bananów, słodkich ziemniaków i orzeszków ziemnych. Nazwa plemienia nie jest znana naukowcom.

 

„Oni nigdy nie mieli kontaktu z nikim. Nic nie wiemy o języku, w którym mówią, ale jeśli go poznamy, oni będą mieli problemy...”- zauważył Jose Carlos Meirelles, ekspert w dziedzinie rdzennej ludności Brazylii. „Oni są świadomi istnienia naszego świata, ale bardzo mało o nim wiedzą " - dodał Meirelles.

 

„W 2014 roku jedno z tych plemion zetknęło się z cywilizacją. Jego przedstawiciele myśleli, że helikopter to coś magicznego, że to ogromny ptak i nie mogli pojąć, że ludzie siedzą w środku maszyny” – powiedział Meirelles.

 

W Brazylii ciągle znajduje się około 80 grup „bezkontaktowych”, ale ich istnienia z każdym rokiem jest coraz bardziej zagrożone przez działalność mafii narkotykowych, nielegalny wyręb i górnictwo.


Erdogan oświadczył, że nie dopuści do utworzenia Kurdystanu w Syrii

Obecne relacje między Syrią a Turcją, członkiem NATO, są bardzo dziwne. Z jednej strony, Erdogan wspiera rebelię i współpracował a nawet handlował z tzw. Państwem Islamskim, przyczyniając się bezpośrednio do osłabienia swojego sąsiada. Lecz z drugiej, Assad i Erdogan posiadają wspólny problem oraz wspólnych sojuszników.

 

Oficjalnie wiadomo, że syryjski i turecki rząd mają negocjować w sprawie pokoju. Po wydarzeniach z 15 lipca, Turcja niespodziewanie zbliżyła się do Rosji i pomagała ostatnio rozwiązać sytuację w Aleppo, współpracując z wymienionymi wyżej państwami oraz z Iranem. Przypomnijmy, że dawniej Erdogan zapewniał swoich "braci z Aleppo", że nie dopuści do zwycięstwa armii rządowej. Wspierała go wtedy Arabia Saudyjska, która groziła inwazją na Syrię.

 

Sytuacja się zmieniła. Turcja wkroczyła do Syrii i zaczęła zwalczać ISIS. 24 grudnia Erdogan ogłosił, że po zdobyciu miasta al-Bab, armia wyruszy na Manbidż. Powiedział wprost, że nie pozwoli na to aby Kurdowie utworzyli swoje państwo w Północnej Syrii i zagrażali Turcji, dlatego operacja Tarcza Eufratu jest wymierzona przede wszystkim w nich.

 

Jak wspominaliśmy na początku, Syria i Turcja posiadają wspólny problem. Są nim Kurdowie, który chcą zbudować swoje własne państwo. Kurdystan miałby zajmować fragment Iranu, północną część Iraku oraz Syrii a także południowo-wschodnią część Turcji.

W chwili obecnej, Rosja próbuje pojednać ze sobą Iran, Irak, Syrię i Turcję - Erdogan nazwał swoje państwo "globalną potęgą". Turcja jako jedyna głośno mówi o zwalczaniu Kurdów, na co ma przyzwolenie Rosji. Kurdowie urośli w siłę dzięki ogromnemu wsparciu ze strony Stanów Zjednoczonych. Proamerykański Kurdystan ma mieć takie same znaczenie dla wspomnianej wcześniej czwórki państw, jak prorosyjska Noworosja dla Ukrainy.

 

Erdogan zapewnił, że Turcja rozpocznie atak na Kurdów, po czym będzie chciała uczestniczyć w wyzwalaniu Rakki z rąk tzw. Państwa Islamskiego. Tak się składa, że w wyniku ostatnich sukcesów, kurdyjscy bojownicy zbliżyli się do Rakki od zachodniej strony i znajdują się około 25 kilometrów od centrum tego miasta. W tle nadchodzącej agresji Turcji na Kurdów, syryjska armia wzmacnia swoją pozycję w Aleppo i ma zamiar kontynuować walkę z opozycją/terrorystami.

 


Samolot, który rozbił się w Soczi, to „starszy brat" polskiej maszyny №1

Straszna katastrofa, która miała miejsce dziś w Soczi, w której zginęło ponad 90 osób, w tym artyści Chóru Aleksandrowa, przypomniała upadek polskiego Tupolewa – 154 w Smoleńsku.

 


10 kwietnia 2010 roku w katastrofie lotniczej, podobnie jak koło Soczi, brał udział samolot TU-154 wyprodukowany w 1983. Polska maszyna nosiła oznaczenie „M” i powstała w Zakładach Lotniczych im. Kujbyszewa. Podobna jest liczba ofiar. W Smoleńsku zginęło 96 pasażerów, w Soczi – 92. Obie maszyny wchodziły w skład floty narodowej. W historii TU-154 odnotowano w sumie 110 wypadków.


Przypomnijmy, że w wyniku dzisiejszej katastrofy zginęło 8 członków sił zbrojnych, 64 artystów Chóru, 9 przedstawicieli rosyjskich mediów i Elizaweta Glinka (słynna w Rosji dr Lisa zajmująca się organizacją pomocy humanitarnej) i dwóch urzędników. Samolot zmierzał do Syrii do bazy lotniczej Hmeymim. Nawiasem mówiąc, dr Lisa pozostawiła po sobie pamięć pod Smoleńskiem. Nadzorowała tam otwarcie hospicjum.


Silne trzęsienie ziemi w okolicy Chile wywołało ryzyko tsunami na Pacyfiku 

Dzisiaj w pobliżu Chile doszło do bardzo niebezpiecznego trzęsienia ziemi o sile 7,7 stopni w skali Richtera. W zwiazku z tym amerykanskie USGS wydało ostrzeżenie przed tsunami.

 

Epicentrum znajdowało się 225 km na zachód od miasta Puerto Montt. Ze względu na niewielką głębokość, wynoszącą tylko 15 km po dnem morskim, ryzyko tsunami bylo naprawdę wysokie. 

Jednak ostatecznie tsunami nie nadeszło i ostrzeżenie wycofano. Prawdopodobnie po prostu tym razem nie doszło do ruchów wertykalnych dna oceanicznego, co stymuluje powstawanie fal tsunami.

 


Chiny przeprowadzają manewry wojskowe z udziałem pierwszego lotniskowca Liaoning

Chińczycy poinformowali o manewrach morskich, w których bierze udział pierwszy chiński lotniskowiec Liaoning. Są to prawdopodobnie pierwsze ćwiczenia z jego udziałem w Zachodnim Pacyfiku.

 

Zgodnie z komunikatem, podanym przez rzecznika chińskiej marynarki wojennej Liang Yanga, Liaoning, wraz z niszczycielami i myśliwcami J-15, brał udział w manewrach na Morzu Żółtym. Był to dopiero początek testowania tego okrętu. Lotniskowiec ten będzie również ćwiczyć w Zatoce Pohaj, na Morzu Wschodniochińskim oraz na Morzu Południowochińskim, które objęte jest sporem terytorialnym.

Prace nad lotniskowcem rozpoczęto w 1985 roku w ZSRR. W 1998 roku, nieukończony okręt został sprzedany do Makau, w 2002 roku odholowano go do Chin i dwa lata później przekazano tamtejszemu rządowi. W 2012 roku, Marynarka Wojenna Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej weszła w posiadanie pierwszego chińskiego lotniskowca Liaoning.

 

Manewry na Morzu Południowochińskim z pewnością nie spodobają się Stanom Zjednoczonym. Region ten został silnie zmilitaryzowany przez Chiny - "wbrew prawu międzynarodowemu", jak twierdzą Amerykanie.

 


Vesna Vulović nie żyje. "Kobieta ze stali", która przeżyła upadek z 10 kilometrów

W 1972 roku, Vesna Vulović przeżyła upadek z ponad 10 kilometrów, gdy wyskoczyła z samolotu, który leciał nad dawną Czechosłowacją. Nie miała ze sobą spadochronu. Choć była w fatalnym stanie, udało jej się przeżyć tę katastrofę i mogła nawet normalnie funkcjonować. Vulović dożyła 66 lat. Media podają, że kobieta została znaleziona martwa w swoim apartamencie.

 

Vesna Vulović była stewardessą. Tragiczny dzień, który zapamiętała sobie do końca życia, miał miejsce 26 stycznia 1972 roku. Samolot linii lotniczych Jat Airways wykonywał lot ze Sztokholmu do Belgradu. Nad Czechosłowacją, a dokładniej nad Srbską Kamenicą, nastąpiła eksplozja, która rozerwała samolot na dwie części. Kobieta postanowiła się ewakuować, wyskakując z samolotu na wysokości 10 160 metrów. 

 

Katastrofy lotu 367 nie przeżył nikt, za wyjątkiem odważnej stewardessy. Zginęło 22 pasażerów oraz 6 członków załogi. Vesna Vulović spadła z ponad 10 kilometrów na Ziemię. Miała pękniętą czaszkę, złamane obie nogi, trzy zmiażdżone kręgi i była sparaliżowana od pasa w dół. Przez 27 dni znajdowała się w śpiączce, zaś przez kolejne 16 miesięcy przebywała w szpitalu. Nie dość, że przeżyła taki upadek, to jeszcze doszła do siebie i odzyskała zdrowie. Zdarzenie nie wywołało u niej traumy, nie doznała również strachu przed lataniem i mogła wrócić do pracy w Jat Airways - kontynuowała swoją karierę za biurkiem.

W 1985 roku, Vulović dostała wyróżniona - jej nazwisko znalazło się w Księdze Rekordów Guinnessa w kategorii skok bez spadochronu z największej wysokości. Skok przeżyła, lecz prędzej czy później na każdego przychodzi czas. Kobieta została znaleziona martwa w swoim apartamencie w Belgradzie w sobotę. Jej ciało odnalazł brat, który powiadomił, że Vesna przez kilka dni nie reagowała na próby nawiązania połączenia telefonicznego. Nie ustalono jeszcze przyczyny jej śmierci. Vesna Vulović dożyła 66 lat.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Watykan potwierdził, że nie będzie wyświęcać homoseksualistów

Nowe instrukcje szkolenia seminarzystów pt. „Dar powołania kapłańskiego” Kongregacji do spraw Duchowieństwa zawierają stwierdzenia, że Kościół „nie może zaakceptować w seminarium lub w zakonach duchownych tych, którzy praktykują homoseksualizm, wykazują skłonności homoseksualne lub wspierają tak zwaną „gej kulturę”.

 

 

Nowy dokument Watykanu określa zasady, sformułowane w raporcie z 2005 roku Kongregacji Wychowania Katolickiego: „Jeśli kandydat uprawia homoseksualizm albo wykazuje głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne, jego duchowny mentor, a także spowiednik zobowiązany jest, by go zniechęcić, odwołując się do sumienia, do przyjęcia święcenia". Jednakże dyrektywa z 2005 roku została zignorowana w wielu diecezjach i przez rektorów seminariów. Przeważył pogląd, że środki ostrożności stosuje się tylko do otwarcie praktykujących homoseksualistów.

 

Wyraźny dowód, że homoseksualiści nie powinni być brani w szeregi duchowieństwa, zawiera teraz szerszy dokument, który wyznacza nowe standardy dla kształcenia kapłanów na całym świecie. Poprzez wystawienie dokumentu, który został zatwierdzony przez Franciszka, Kongregacja do spraw Duchowieństwa wyjaśniła, że ostatnia dyrektywa, która określała kolejność wprowadzania kapłanów, została opublikowana w 1970 roku (a później zmieniona w 1985 roku), więc nie było potrzeby, aby uaktualniać i wyjaśniać standardy.

 

Dokument Ratio Fundamentalis Institutionis Sacerdotalis oraz Kongregacja Duchowieństwa Konferencji Episkopatu wymaga, aby każdy kraj samodzielnie przygotowywał nowe standardy lokalne na podstawie tego właśnie wskaźnika podstawowego.

 

Zalecenia watykańskie podkreślają potrzebę nie tylko kompleksowego treningu intelektualnego kleryków, ale także wprowadzenie nowych zadań przed wstąpieniem do formacji duchowej przyszłego kapłana. Dokument podkreśla zasadnicze znaczenie gruntownego szkolenia młodych ludzi, którzy są gotowi poświęcić się Chrystusowi i Kościołowi. „Święcenie kapłańskie wymaga, aby osoba, która je otrzyma, była pewna, że będzie służyć ludziom Boga, jako obraz Chrystusa”.

 

Dokument stwierdza również, że Kościół, księża muszą być przygotowani do podjęcia działań przeciwko „klerykalizmowi", a pokusa szuka popularności. Ich także potrzeba nauczyć, że nie wolno „myśleć o Kościele jako tylko instytucji społecznej."

 

W wywiadzie z okazji publikacji przez Kongregację „Daru powołania kapłańskiego" kard. Benjamin Stella, prefekt Kongregacji, uczula na zwracanie szczególnej uwagi na charakter kandydatów na duchownych. Kardynał Stella zauważył, że „nie można być księdzem bez umysłu, równowagi serca oraz bez dojrzałości emocjonalnej. W każdej przestrzeni nierozwiązanych problemów w tym obszarze zagrożenia powstaną poważne obrażenia zarówno dla samego kandydata, jak i dla ludu Bożego".

 


Katastrofa rządowego rosyjskiego tupolewa na Morzu Czarnym, zginęli wszyscy w tym cały Chór Aleksandrowa

Jak informuje rosyjskie ministerstwo obrony narodowej, jeden z należących do nich samolotów Tu-154 rozbił się chwilę po miedzyladowaniu w Soczi. Na pokładzie znajdował się cały 64 osobowy wojskowy Chór Aleksandrowa.

Samolot leciał z Moskwy do syryjskiego miasta Latakia, gdzie miał się odbyć noworoczny koncert dla Rosjan pracujących w znajdującej się tam bazy wojskowej. Niestety Chór Aleksandrowa przestał istnieć, ponieważ wszyscy 64 jego członkowie znajdowali się na pokładzie feralnego lotu.

 

Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną tragedii był albo błąd pilota, albo usterka techniczna. Miejsce katastrofy zostało już zidentyfikowane i działają tam odpowiednie służby poszukujące szczątków maszyny, unoszących się na powierzchni. Do tej pory udało się odzyskać tylko cztery ciała ofiar.

 


Niemieckie służby mają problem z tysiącami potencjalnych terrorystów

Po ostatnim ataku terrorystycznym w Berlinie, który został dokonany przez nielegalnego uchodźcę pojawiają się obawy, że służby nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa przed kolejnymi tego typu zdarzeniami. Okazało się bowiem, że sprawca zamachu Anis Amri był dobrze znany służbom jako człowiek potencjalnie niebezpieczny.

 

Wszystko wskazuje na to, że niestety nie był to ostatni zamach islamistów i powinniśmy spodziewać się kolejnych. Były szef brytyjskiej służby specjalnej MI6, Richard Barrett powiedział dla BBC Radio 4, że niemieckie władze wiedzą o obecności 7 tysięcy radykałów, potencjalnych terrorystów, oraz 550 skrajnie radykalnych islamistów, którzy swobodnie poruszają się na terytorium kraju.

 

Barrett dodaje, że są to osoby, które zwróciły na siebie uwagę służb, lecz jest ich zbyt dużo aby można było kontrolować każdy ich ruch i podejmować działania zapobiegawcze. Krótko mówiąc - Niemcy, które przyjęły od 1,5 do 2 milionów uchodźców, nie potrafią zapanować nad sytuacją.

 

Zamachowiec z Berlina, Anis Amri, był obserwowany przez służby od 14 marca. Podejrzewano go o przygotowania do ataku, który miałby zagrozić bezpieczeństwu narodowemu. Amri miał dokonać napadu aby pozyskać pieniądze na zakup broni automatycznej i dokonać rekrutacji osób, które pomogą mu w przyszłości przeprowadzić zamach. Działalność Tunezyjczyka była więc monitorowana, lecz prokuratura uznała, że w wyniku śledztwa nie otrzymano żadnych dowodów, które wskazywałyby na przygotowania do zamachu. Służby zakończyły obserwację we wrześniu - 3 miesiące, zanim Amri faktycznie dokonał ataku w Berlinie.

 

Anis Amri jest tylko jednym przykładem. Potencjalnych terrorystów w Niemczech jest tysiące. Każdy z nich jest w jakimś stopniu monitorowany, lecz co jest pewne, każdy z nich stanowi zagrożenie. Sytuacja nie ulegnie zmianie, dopóki Niemcy nie rozwiążą problemu uchodźców, gdyż jak dobrze wiemy, terroryści przebierają się za nich, dzięki czemu bez większego problemu mogą przedostać się do kraju. Tymczasem rząd krzyczy: "Wincyj, wincyj uchodźców!", a islam to przecież religia pokoju, tak jak przedstawia to poniższa piosenka, która jest zresztą odpowiedzią na ostatni zamach.

 


Le Pen porównał homoseksualistów do soli w zupie

Założyciel francuskiej skrajnie prawicowej partii Front Narodowy Jean-Marie Le Pen jest gotowy tolerować mniejszości seksualne, jeśli nie będą one za duże.

 

 

„Z gejami to jest tak, jak solą w zupie. Jeśli jej nie ma, to zupa jest nieco mdła, ale jeśli jest jej zbyt dużo, to jest niemożliwe, aby ją zjeść" - polityk wyraził taki pogląd w odpowiedzi na prośbę o komentarz do niechęci partii w przeszłości do ludzi o różnych orientacjach seksualnych.

 

W sierpniu 2016 roku Jean-Marie Le Pen został wydalony z Frontu Narodowego z powodu zarzutów o skandaliczne wypowiedzi, osłabiających linię polityczną i strategię formacji. Nie odmówiono mu jednak prawa do bycia honorowym prezesem partii. Szefową Frontu Narodowego jest teraz jego córka Marine Le Pen.


Donald Trump szuka alternatywy dla myśliwców F-35

Projekt wielozadaniowego myśliwca piątej generacji F-35 Lightning II pochłonął rekordową kwotę około 400 miliardów dolarów. Jest to najbardziej zaawansowany samolot bojowy na świecie, który jednocześnie przysparza ogromnych problemów. Przypomnijmy, że myśliwce F-35 miały wejść do służby 6 lat temu, lecz nieustannie pojawiały się kolejne usterki.

 

O projekcie nowej amerykańskiej maszyny, realizowanym przez koncern Lockheed Martin, mówi się bardzo dużo i niekoniecznie dobrze. Minęło już 16 lat odkąd samolot F-35 wykonał pierwszy lot testowy. Wielu amerykańskich urzędników twierdzi, że program wymarzonych myśliwców stał się przekleństwem. Na jego prace wydano ogromną sumę pieniędzy, lecz projekt zaszedł zdecydowanie za daleko aby można było go tak po prostu porzucić. Obecnie mówi się, że F-35 wciąż jest w fazie rozwoju, choć wojskowi stwierdzili, że maszyny osiągnęły już zdolność operacyjną i z technicznego punktu widzenia są gotowe do działań bojowych.

 

Nie zmienia to jednak faktu, że 400 miliardów dolarów to naprawdę wielka suma pieniędzy. Koszt jednego samolotu F-35 w wersji A ma wynosić ponad 100 milionów dolarów. Przyszły prezydent USA, Donald Trump, nieraz zabierał głos w tej sprawie. Miliarder jest oczywiście niezadowolony, że Stany Zjednoczone pozwalają sobie na takie wydatki. Na Twitterze napisał, że zwrócił się do korporacji Boeing aby ta wyceniła samoloty F/A-18 Super Hornet, które mogłyby stanowić alternatywę dla F-35.

Na dzień dzisiejszy, Stany Zjednoczone przymierzały się do zakupu niemal 2,5 tysiąca samolotów F-35 w cenie 379 miliardów dolarów. Jednak Trump stwierdził, że wydatki na ten program oraz koszty maszyny są za wysokie i wezwał Lockheed Martin do ich ograniczenia. W przeciwnym wypadku, zwróci się do Boeinga celem zakupienia tańszych samolotów.

 

Źródła:

http://www.businessinsider.com/trump-asks-boeing-to-compete-with-f35-2016-12?IR=T

http://www.thedailybeast.com/articles/2016/03/17/military-admits-billion-dollar-war-toy-f-...


Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

Bez względu na to kto w co wierzy, lub w co nie wierzy, w związku z tym, że rozpoczynają się najbardziej rodzinne święta w roku, zespół redakcyjny portalu zmianynaziemi.pl pragnie złożyć wszystkim najserdeczniejsze życzenia Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.

Cieszmy się chwilami szczęścia i próbujmy je docenić, bo nic nie jest nam dane na zawsze. Wygaśmy głupie spory polityczne i popatrzmy na wszystko z odpowiedniej perspektywy. Kończy się całkiem udany rok, oczywiście zawsze jest jakieś ale, jednak zmiany na Ziemi były dla nas całkiem pomyślne.

 

Miejmy nadzieje, że podobnie będziemy ogli napisać w przyszłym roku. Oby udało się nam wszystkim w komplecie, dotrwać do kolejnych świąt w dobrym zdrowiu i abyśmy mogli wspminać te nadchodzące oczekując tylko więcej szczęścia.

 

 

 


Niemiecki rząd utworzy centrum do spraw zwalczania Fake News

Termin "Fake News" jest stosunkowo nowy. Jego pojawienie się może być równie niebezpieczne co tzw. mowa nienawiści. Te dwa terminy mają wspólny mianownik - jest nim ograniczenie wolności słowa. Następcy Goebbelsa chcą utworzyć nowy organ, który zajmie się wyłapywaniem i zwalczaniem Fake News, czyli informacji, które w ich mniemaniu są fałszywe.

 

Z inicjatywą w tej sprawie wyszło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Zwrócono uwagę na możliwość wpływania na wyniki wyborów poprzez działania propagandowe z zagranicy. W tym kontekście wskazuje się na wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA, co według niemieckiego a także obecnego amerykańskiego rządu miało dojść za sprawą Rosjan i kampanii Fake News.

 

Niemcy proponują więc aby szybko utworzyć centrum ds. zwalczania fałszywych informacji w sieci. Zdaniem rządu, przyszłoroczne wybory są zagrożone i podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, uwielbiana przez George'a Sorosa Angela Merkel może przegrać walkę o reelekcję a do władzy dojdzie ktoś spoza kliki. Niemcy domagają się również aby portal społecznościowy Facebook zaangażował się wreszcie w usuwanie nieprawdziwych informacji.

Dość łatwo można zauważyć, że obecne władze, czy to w USA, czy w Niemczech, wymyślają kolejne terminy aby nie spaść ze stołka. Przez mowę nienawiści nie wolno np. potępiać polityki migracyjnej Merkel, bo to automatycznie podciągane jest pod rasizm. Teraz przyszedł czas na Fake News i wszechobecnych rosyjskich hakerów oraz agentów, którzy świadomie lub nie, rzekomo wykonują polecenia z Moskwy. Walka z fałszywymi informacjami w sieci to kolejne narzędzie do ograniczenia wolności słowa, gdyż pozwoli blokować wiadomości niezgodne z oficjalną linią propagandową rządu.