Kategorie:
Poszukiwanie hipotetycznych cząstek elementarnych, które jak uważano dają masę podstawowym cegiełkom tworzącym materię było synonimem Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC), ulokowanego w laboratorium CERN w Szwajcarii. Pojawiają się jednak głosy, że odnalezienie dowodu na istnienie cząstki Higgsa może być niepotrzebne.
Teraz sam twórca teorii bozonu cechującego, prof. Peter Higgs sugeruje, że CERN wcale nie zależy na znalezieniu cząstki, bo wtedy przyszłość wartego 9 miliardów euro projektu stanęłaby pod znakiem zapytania. Gdyby osiągnięto cel budowy LHC mogłoby być po prostu trudniej z budżetem.
"Wydaje mi się, że mówili za dużo o poszukiwaniu bozonu Higgsa, o tyle za dużo, że stoją w niebezpieczeństwie usłyszenia od płacących rachunki, że skoro go znaleźliście to nie potrzebujecie pracować już waszą kosztowną maszynką, czyż nie?" twierdzi prof. Higgs
Następnie naukowiec sugeruje więcej zainteresowania prasy dla innych projektów w LHC, które są równie ważne co poszukiwanie mitycznej boskiej cząsteczki. Uważa się, że naukowcy pracujący w CERN mogą poinformować o odnalezieniu bozonu Higgsa w ciągu kilku miesięcy.
Może się też okazać, że dla CERN byłoby lepiej gdyby bozon Higgsa nie istniał, można by było wtedy bez końca gonić króliczka. Sam prof. Higgs stwierdza, że cząsteczka jego imienia pełni tak ważną funkcję w Modelu Standardowym oraz w wyjaśnieniu tego jak działa wszechświat, że w środowisku naukowym jest sporo wątpliwości czy nie jest to po prostu za duże uproszczenie.
Higgs odpowiada na podobne pytanie twierdząc, że jeśli jego cząsteczka nie istnieje to z pewnością istnieje jakiś inny mechanizm powodujący, że wszechświat jakoś istnieje a bez takiego czynnika cały Model Standardowy jest nonsensem, co stawiałoby naszą fizykę w nie najlepszym świetle.
Komentarze
jestem NIKT
Skomentuj