Od jakiegoś już czasu donosimy o próbach rozprawienia się z wolnością w Internecie. Jednak władze wiedząc o tym, że wszystkiego ocenzurować się nie da podeszły do kwestii zwalczania treści w Internecie bardzo twórczo. Mają plan aby aktywnośc w sieci ocenzurowali sami piszący obawiając się wyrażania swoich poglądów w obawie, że zostaną nazwani wywrotowcami, terrorystami a w najlepszym wypadku uprawiającymi tak zwaną "mowę nienawiści"

Po pierwsze trwają właśnie przygotowania do konferencji w Dubaju w trakcie, której podczas obrad głównym tematem ma być właśnie przejęcie od niezależnej firmy ICANN nadzór nad systemem nazw domen. Według planów zamiast ICANN miałby się tym zajmować ITU, czyli Międzynarodowa Unia Telekomunikacyjna. Jest to organizacja o 150 letniej tradycji obecnie stanowiącą jedną z organizacji wyspecjalizowanych ONZ. Głównym celem istnienia ITU była standaryzacja telekomunikacji. Polska jest członkiem ITU od 1921 roku. Oprócz tego w Polsce członkami ITU są Telekomunikacja Polska S.A. oraz Polkomtel S.A.

Aby cenzura za pomocą ITU była możliwa, musi istnieć przede wszystkim zdolność do wyłączania kojarzenia pary IP - Nazwa Domeny. Dzięki temu po wpisaniu na przykład zmianynaziemi.pl nie pojawi się zawartość tylko informacja, że strona jest nieznaleziona. Być może będą instalowane specjalne proxy i wtedy wyłączenie nieprawomyślnej strony może trwać kilka minut. Oczywiście wyłączenia danych stron będą poparte wyrokami sądowymi, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale to nie jest do końca pewne, czy władza będzie się bawić w zachowanie pozorów.

Prawdopodobnie za ICANN wstawią się Amerykanie, którzy uważają, że to oni wynaleźli Internet i dlatego to w USA muszą pozostać pewne możliwości zarządzania siecią. Z pewnością Stany Zjednoczone wolą utrzymanie obecnego status quo, inne kraje już nie koniecznie.

Bez względu na to jak potoczą się obrady w Dubaju stosuje się nowe formy walki z wolnością słowa. W naszym kraju jest to szczególnie widoczne. Wytworzono atmosferę, w której rekordowa ilość służb podsłuchuje rekordowo dużo obywateli, co więcej robią z tych podsłuchów użytek i są, co raz skuteczniejsi. Monitoruje się fora internetowe i analizuje się wpisy, do czego ostatnio przyznała się jedna ze służb. Co więcej służby mogą inspirować działania poprzez prowokacje na przykład podżeganie na forach. Tworzy to dość duszną atmosferę i z pewnością wielu piszących dostrzega te zagrożenia, co samo w sobie działa ograniczająco na wolność słowa. Sugeruje to, że wielki brat patrzy i może uderzyć, jeśli dostanie taki rozkaz.

Kłopoty można mieć teraz bardzo szybko, o czym świadczy przypadek Roberta Frycza z antykomor.pl Służby dopilnowały tego, aby zrobić mu bałagan w życiu i mimo, że skończył się już proces to człowiek ten jest nadal nękany apelacja prokuratury domagającą się surowszego wyroku. To jednak nic, bo wpływanie na administratorów robiąc pokazówkę to jedno a to, co robi się w stosunku do obywateli to coś dużo groźniejszego.

Cenzura to teraz polityczna poprawność, czyli ustalenie kanonu tematów tabu, których poruszać nie wolno, albo, których poruszanie jest medialnie niefajne. To już w swój sposób determinuje ramy debaty publicznej usuwając z niej to, czego akurat nie lubi władza. Większość posłusznych niewolników wsłuchuje się w ogólną transmisję fajności i niefajności a procesy te są bardzo zmienne. Mamy, zatem oddziaływanie poprzez środki masowego przekazu, które samo w sobie jest mechanizmem cenzurującym poglądy. Gdyby jednak tego było mało pojawiło się nowe narzędzie "Mowa Nienawiści".

Minister Administracji I Cyfryzacji, Michał Boni, pomińmy jego zasługi w przeszłości bliższej i dalszej, był łaskaw poinformować, że powołuje Rade przeciwko Mowie Nienawiści. Ma to być ciało, które pomagałoby w identyfikacji przypadków nadużyć w postaci "mowy nienawiści". Młodym czytelnikom wyjaśnię, że przed 1989 rokiem taka Rada nazywała się Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (GUKPPiW).

To naprawdę przykre, gdy patrzy się na to, co dzieje się na naszych oczach. Z niewiadomych powodów władza uznała, że może więcej i realizuje swój plan nie patrząc na konsekwencje. Widać wyraźnie, że temat mowy nienawiści został zasuflowany profesjonalnie. Najpierw skrajna lewica szczuła na Marsz Niepodległości, który zmienił się w manifestację Narodowców deklarujących "obalenie republiki okrągłego stołu", potem był dziwny terrorysta i zamach, który był tylko w mediach, i już w tym przypadku pojawiły się adnotacje o monitoringu forów internetowych. Potem odgrzebano starą wypowiedź Grzegorza Brauna o rozstrzeliwaniu tych, których uważa on za zdrajców Polski i wskazuje się, że to za dużo i trzeba takie coś ścigać administracyjnie.

Teraz każdy rozsądny człowiek dwa razy się zastanowi zanim coś publicznie powie, albo napisze, czy to nie jest przypadkiem ograniczenie wolności słowa? A jeśli ktoś jednak się zdecyduje napisać swoją opinię może być pociągnięty do odpowiedzialności na podstawie wykuwanego właśnie w sejmie paragrafu, który będzie umożliwiał represjonowanie tych, których słowa władza uzna za niewłaściwe. Sama świadomość takiego nadzoru spowoduje znaczne uspokojenie poglądów. Idzie nowe.

Źródło: http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,12960283,Boni__Rzadowa_rada_powinna_monitorowac_przejawy_nienawisci_.html