Kategorie:
Kilkadziesiąt waleni z gatunku grindwali utknęło na mieliźnie w okolicach Everglades w stanie Floryda. Trwa walka o życie zwierząt, ale niektórych niestety nie udało się uratować. W sumie na mieliźnie utknęło do 40 grindwali.
Dla dziesięciu z nich skończyło się to już zejściem śmiertelnym. Sześć z nich znaleziono już martwych a cztery uśpiono ze względu na brak opcji pomocy zwierzętom. Trwa walka o pozostałe wieloryby, które pozostają na płytkiej, około metrowej wodzie. Sytuacja jest bardzo skomplikowana, ponieważ skierowanie zwierząt w stronę otwartego morza jest zadaniem niezwykle trudnym.
Można sobie to uzmysłowić, gdy przypomnimy sobie, jakie komplikacje powstały, gdy polscy naukowcy z Helu próbowali podjąć zwłoki, wieloryba, którego znaleziono w okolicy Unieścia. Operacja logistyczna trwałą kilka dni, a przecież zwierze było martwe, więc przemieszczanie ważących ponad tonę żywych stworzeń jest jeszcze trudniejsze.
Grindwale zaobserwowane na Florydzie są zatem w poważnych tarapatach, bo nikt nie ma pomysłu jak im pomóc. Prawdopodobnie wszystkie zginą na płyciźnie. Biolodzy morscy twierdzą, że pojawienie się tego gatunku u wybrzeży Florydy jest czymś niezwykłym. Grindwale zawsze funkcjonują w społecznościach i jest gatunek, który bardzo często odnajduje się na plażach.
Nikt nie wie, co powoduje samobójcze skłonności tych stworzeń, ale istnieje kilka hipotez. Pierwsza z nich zakłada, że są to błędy nawigacyjne, być może wywołane jakimiś zmianami w ziemskim polu magnetycznym, które jest stosowane do orientowania się w przestrzeni. Poza tym prawdopodobne jest też to, że zwierzęta zostały ogłuszone sonarem. Takie przypadki miały miejsce w przeszłości. Grindwale płyną wtedy za oszołomionym przewodnikiem stada i jeśli on wypłynie na płyciznę wszystkie są zgubione.
W tej chwili jeszcze trwa walka o życie przynajmniej 30 osobników. Organizacje ekologiczne wzywają wszystkich, którzy mogą cokolwiek pomóc w poradzeniu sobie z tą trudną sytuacją.
Komentarze
Skomentuj