Amerykańskie drony bojowe sieją zniszczenie w Somalii, w konflikt wmieszała się Kenia
Amerykanie, w zdalnie sterowanych pojazdach zabili, co najmniej 28 cywilów i ranili setki innych. Do zdarzenia doszło w południowej części Somalii w ostatnią niedzielę 30 października. Incydent miał miejsce w mieście Gilib znajdującym się 350 kilometrów od stolicy kraju Mogadiszu. O atak na Somalię posądzana jest również Kenia, która wykonała jakąś operację wojskową wykonując wtargnięcia za pomocą sił powietrznych.
Kilka dronów zostało prawdopodobnie zestrzelonych w okolicy miasta Balet Weyne. Brak jednak większej ilości szczegółów na ten temat.
[ibimage==15431==400naszerokosc==none==self==null]
Obszar tego kraju jest pogrążony w chaosie od ostatniego zamachu stanu, nie ma tam praktycznie żadnej realnej władzy poza siłową prezentowaną przez wiele zwalczających się grup przestępczych. Trzeba docenić ich skuteczność w podjęciu walki z tą najnowszą technologią militarną.
W 1991 roku, gdy zaczęła się tam trwająca do dzisiaj wojna domowa, doszło tam do interwencji wojskowrj pod auspicjami ONZ. Praktycznie cała składała się z oddziałów amerykańskich. Była tam też wtedy wysłane oddziały polskie. Efektem tej interwencji była sławna operacja w Mogadiszu, która skończyła się śmiercią wielu amerykanów i w konsekwencji ich wyjazdem. W tej chwili USA w widoczny sposób prowadzi tam wojnę jedynie z wykorzystaniem zrobotyzowanych samolotów.
Pozostający w rozsypce kraj kąsają też inni i nie dalej jak wczoraj doszło tam do ataku ze strony kenijskich sił powietrznych. Samoloty wykonały rajd w głąb terytorium Somalii i wykonały kilka ataków, w których zginęło około 10 osób.
Poza Somalią zdalnie sterowane samoloty latają nad Pakistanem, Libią, Irakiem i Jemenem i wszędzie tam dochodzi do akcji bojowych z ich wykorzystaniem. Armia amerykańska testowała ten sposób prowadzenia walki już w interwencji jugosłowiańskiej. Wtedy pojawiła się doktryna wojny bez interwencji lądowej, po prostu poprzez zamęczenie nalotami. Aktualnie widzimy twórcze rozwinięcie tej doktryny w kierunku prowadzenia operacji lotniczych z bezpiecznego centrum, w którym wykwalifikowani piloci sterują maszynami, które i bez nich dolatywałyby automatycznie na miejsce ataku, po czym wróciłyby i wylądowały na przysłowiowym "komputerze".
Następnym krokiem zmian w technologiach wojskowych będzie wprowadzenie autonomicznych robotów bojowych w stylu automatów latających. Wojny przyszłości mogą wyglądać bardzo nieprzyjemnie.
- Dodaj komentarz
- 11387 odsłon