Kategorie:
Morze Bałtyckie znalazło się w poważnym niebezpieczeństwie. Wszystko przez zalegającą na jego dnie broń chemiczną zatopioną tam po II wojnie światowej. Jeśli dojdzie do rozszczelnienia pojemników i wydostania się nawet części tych substancji, Bałtyk stanie się martwym morzem na setki lat.
Według szacunków, po II wojnie światowej, w kilku miejscach zatopiono aż 50 tys. ton broni chemicznej. W jej skład wchodzi około 15 tys. ton bojowych środków takich jak gaz musztardowy. Mimo, że na skutek niskiego zasolenia tego akwenu, beczki nie korodują tak szybko jak w innych morzach, minęło wystarczająco dużo czasu, aby zacząć się martwić o ich stan.
Już teraz notuje się okresowo przypadki poparzeń wśród plażowiczów zażywających kąpieli w Bałtyku. Na terenie Wyspy Uznam było ponad 100 takich przypadków w ciągu ostatnich dwóch dekad. Niewykluczone, że już wkrótce może być ich więcej co w konsekwencji doprowadzi do tego, że kąpiel w tym morzu będzie bardzo ryzykowna. Większość pojemników z chemikaliami została zrzucona do dwóch głębii, gdańskiej i gotlandzkiej. Część toksycznych ładunków zrzucono również do Zatoku Puckiej. Obecnie nie robi się właściwie nic, aby jakoś rozwiązać ten problem, a jest to niewątpliwie tykająca bomba z opóźnionym zapłonem.
Wielkim niebezpieczeństwem może się też okazać wkrótce spożywanie bałtyckich ryb, zwłaszcza dennych, takich jak flądry. To właśnie one mogą mieć największy kontakt z toksycznymi substancjami. Przed niebezpieczeńśtwem spożywania bałtyckich ryb już kilka lat temu ostrzegała Światowa Organizacja Zdrowia, WHO. Nadal jednak wiedza na temat tych potencjalnych zagrożeń jest wśród ludzi szczątkowa.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze |
Komentarze
Skomentuj