Żegnamy rok 2013 i witamy 2014

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

Kończący się dzisiaj rok 2013 obfitował w bardzo dużą ilość zdarzeń, które były bardzo ważne z punktu widzenia zmian na Ziemi. Wszyscy oczekiwali, że to 2012 roku będzie przełomowy a tymczasem w znacznie większym stopniu był nim mijający rok 2013.

 

Gdy przeanalizuje się rok 2012 można dojść do wniosku, że największym wydarzeniem, jakie miało wtedy miejsce był fenomen kalendarza Majów, który porwał setki milionów ludzi na całym świecie. Rok 2012 upłynął pod znakiem przygotowań na koniec świata, który ostatecznie nie nadszedł 21 grudnia tamtego roku. Gdy stało się jasne, że świat się nie skończył wszyscy odetchnęli z ulga, a tymczasem nadchodzący rok z trzynastką w numerze okazał się znacznie bardziej apokaliptyczny niż poprzedni.

Dość wspomnieć, że już 15 lutego 2013 gdy cały świat patrzył na bliski przelot asteroidy 2012 DA14 inny obiekt podobny wielkością do tego wspomnianego, po prostu spadł na naszą planetę. Stało się to w Rosji i mimo, że incydent ten nie spowodował ofiar śmiertelnych można to uznać za najdonioślejsze wydarzenie w 2013 roku. Dlaczego? Po prostu ludzkość zrozumiała, że nasi naukowcy są ślepi, głusi i aroganccy w swych twierdzeniach. Gdy przychodzi do takiego zaskakującego kataklizmu nikt nic nie wie i wszyscy astronomowie tylko głupio się uśmiechają. Faktem jest, że w 2013 roku świat zrozumiał jak niewiele brakuje od zniszczenia naszej cywilizacji za pomocą zabłąkanej kosmicznej skały.

Warto też zwrócić uwagę na to jak wiele obiektów z kosmosu, mniejszych od asteroidy z Czelabińska, spadło na naszą planetę. Jest tego ogromna ilość i praktycznie każdy dzień przynosi kolejne doniesienia o spadających kulach ognia, które w spektakularny sposób spadają na nocnym i nie tylko niebie.

Niewątpliwie doniosłym zdarzeniem była abdykacja papieża Benedykta XVI i wybór na stolicę piotrową nowego papieża Franciszka. To wydarzenie bez precedensu gdyż Katolicy mają de facto dwóch papiezy i żaden z nich nie jest tak zwanym antypapieżem, co zdarzało się w średniowieczu. Wierni kościoła wiążą spore nadzieje z jego pontyfikatem i niewątpliwie zaczął się on w krytycznym momencie. Chrześcijanie sa obecnie prześladowani na wszystkich kontynentach. Ataki można dostrzec juz nie tylko w Afryce, gdzie pali się ich żywcem w kościołach, ale  w Europie gdzie zgnilizna moralna aplikowana przez rządzacych ciągnie nas w kierunku upadku duchowego i obowiązkowego ateizmu przy okazji zwalczając wielowiekową instytucję na wszelkich możliwych płaszczyznach.

Poza tym rok 2013 zostanie zapamiętany jako czas szaleństw pogodowych na niespotykaną dotąd skalę. Coś stało się z ziemskim systemem pogodowym, ponieważ widać ewidentne zmiany klimatu skutkujące na przykład długotrwałym blokowaniem się frontów pogodowych. Takie zjawisko przedłużyło nam w Polsce zimę oraz zapewniło niezwykle ciepłe Boże Narodzenie. Te same procesy zsyłają obecnie na północ naszego kontynentu jeden za drugim niż, który sieje zniszczenie poprzez bardzo porywisty wiatr.

To wszystko jednak nic w porównaniu do tajfunu Haiyan, który uderzył na Filipiny. Był to już zresztą 24 tajfun, jaki dotknął ten wyspiarski kraj w 2013. To, co uczynił Haiyan przyćmiło nawet dokonania Katriny z 2005 roku. Oficjalnie uznano, że był to najsilniejszy tajfun w historii obserwacji. Siła wiatru przy prędkości 350 km/h była tak duża, że krajobraz po jego przejściu wygląda jak miejsce eksplozji dużej bomby jądrowej. To zdarzenie z pewnością należy przypisać, jako jedno z kluczowych w minionym roku.

W ciągu 2013 troku wiele stało się tez na płaszczyźnie politycznej. Zdecydowanie największym zwycięzcą jest Władimir Putin, który skutecznie odbudowuje imperium rosyjskie. Ułatwia mu to żenująco słaby prezydent-mulat z USA, który nie umie prowadzić skutecznej polityki i konsekwentnie pogrąża swój kraj w kryzysie implementując tam lewicowe wynalazki europejskie, które doprowadzają do powolnego upadku UE. W międzyczasie, gdy dawne potęgi świata zachodniego pikują w dół Rosja jest na wznoszącej i staje się ponownie graczem o światowym formacie.

Za plus należy uznać to, że w roku 2013 udało się uchronić świat przed rozległym konfliktem zbrojnym, ale jest przynajmniej kilka miejsc na Ziemi, które mają potencjał do tego, aby rozpętać następną wojnę światową. Trzeba wspomnieć takie konflikty jak wojna sunnicko-szyicka w Syrii, kwestia irańskiej broni jądrowej, czy też spór o wyspy na Morzu Południowochińskim, który toczą Chiny z Japonią. Te lub nowe konflikty będą groźne również w 2014 roku.

 

Zawsze, gdy zaczyna się nowy rok każdy zadaje sobie pytanie, jaki będzie ten przyszły? Nie sposób powiedzieć, ale doświadczenie z roku 2013 wskazuje, że może być czasem normalizacji, albo wręcz przeciwnie. Pod względem pogodowym należy raczej oczekiwać kontynuacji tych dziwacznych zjawisk meteorologicznych, których byliśmy świadkami. Pozostaje mieć nadzieje, że dla nas wszystkich i dla świata nadchodzący rok 2014 będzie szczęśliwszy niż ten z trzynastka w numerze. Czego oczywiście życzy redakcja portalu.

 

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika charis

http://fr.gloria.tv/?media=50

http://fr.gloria.tv/?media=503332
 
reformy Franciszka to żadne reformy, kardynałowie wiedzieli co robią i kogo wybierają - zmiana szat czy koloru butów to nie reformy.
 
,, Niejeden raz wraz kardynałami w ich luksusowych limuzynach mijałem wyprężoną Gwardię Szwajcarską przejeżdżając przez Bramę Damasceńską ku prywatnym apartamentom papieskim. Już na studiach seminaryjnych w Rzymie nawiedziły mnie pierwsze wątpliwości i niepewność co do papieskiej wersji chrześcijaństwa. Zastanawiałem się na przykład: Jeśli Rzym jest jedynym ośrodkiem prawdziwej wiary, dlaczego obywatele tejże prawdziwej religii prezentują tak niski poziom? Skąd tyle ateizmu, nieprzyzwoitości, bezprawia? Poza tym dlaczego tak gromko zachęcało się księży irlandzkich i innych
do wyjazdu na misje do Chin, Indii i Afryki w roli propagandzistów papiestwa, skoro tu, w Rzymie, aż roiło się od tysięcy księży snujących się leniwie po watykańskich biurach
i z najwyższym trudem znajdujących wśród 400 rzymskich kościołów jakiś wolny ołtarz, aby odprawić mszę.
Nie mam przyjemnych wspomnień z dzieciństwa — pamiętam tylko nieustanny strach. Strach towarzyszył każdemu aktowi religijnemu, jaki wiązał się z księdzem, spowiedzią, uczęszczaniem na niedzielną mszę, niejedzeniem mięsa w post i „suche dni”, piekłem, niebem, czyśćcem, śmiercią i sądem rozgniewanego Boga.
W klasie, w kościele, w domu — Biblia była księgą niedostępną. Brakowało pieniędzy, by kupić wersję katolicką, zwykle o dość słonej cenie, a nie mieliśmy odwagi przyjąć darmowej
Biblii od pewnego towarzystwa protestanckiego. O moim wyborze kapłaństwa zadecydował w głównej mierze właśnie strach, jaki napawał mnie wobec wszystkiego, co wiązało się
z religią rzymskokatolicką.
Pełniłem posługę kapłana nie tylko w przepysznych katedrach Europy, ale iw holenderskich gospodarstwach na rozległych przestrzeniach afrykańskich sawann i w walących się chatach florydzkich ostępów.
Po 3,5 letnim okresie posługi w Afryce Południowej zostałem wezwany do Rzymu, do pracy w Watykanie. Z biegiem czasu dręczyło mnie coraz więcej wątpliwości co do genezy instytucji papiestwa. Wątpliwości co do chrześcijańskiego charakteru praktyki katolickiej, drobiazgowa znajomość brudnych szczegółów życia moich kolegów kapłanów i niknąca nadzieja na szansę poprawy kościoła pod władzą papieża już wcześniej budziły we mnie dojmujący niepokój. Z duchowego, doktrynalnego, prawnego i osobistego punktu widzenia z dnia na dzień kruszyła się we mnie wizja rzymskiego papiestwa jako wyznaczonego przez Boga stróża chrześcijaństwa. Stanąłem wobec gorzkiej prawdy: iż chcąc zachować swą wiarę chrześcijańską, muszę z tym całkowicie zerwać.
Z Rzymu przeniesiono mnie do Ameryki. Jako obcy w nowym otoczeniu, pomyślałem, że przed zupełnym rozczarowaniem zdoła uchronić mnie oddanie się pokornej pracy na rzecz
duchowych potrzeb prostych ludzi.

SAKRAMENTY - Wszystkie te rytualne manewry teologowie katoliccy wymyślili po to, aby zilustrować swoją podstawową naukę: iż zbawienie można zyskać tylko dzięki „uczynkom dokonywanym” przez kapłana. Łaska zbawienia jest według doktryny katolickiej czymś, co wlewa się w ludzkie dusze poprzez specjalnie zaprojektowane „przewody” siedmiu sakramentów. Te zaś pełnią rolę „ kanałów” wychodzących ze zbiornika łaski, na który wyłączny monopol ma rzymski papież. Na takiej to inżynierii zewnętrznych nierzeczywistości — mającej swą magiczną siłą wywołać duchowy skutek — opiera się cały system teologii katolickiej. Czynności kapłańskich dłoni muszą być uznane w wymiarze zarówno wiary jak organizacji i praktyki. Ale nie takiej przecież natury jest moc królestwa niebieskiego. Paweł apostoł ogłasza prawdziwą moc Ewangelii:, Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka. W niej bowiem objawia się sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi, jak jest napisane: „że sprawiedliwy z wiary żyć będzie” (list do Rzymian 1,16–17).

Pozbawiony ludzkiej pociechy i zrozumienia, samotnie podążałem trudną ścieżką, która wiodła mnie coraz dalej od kościoła mego dzieciństwa i od kapłaństwa. Jedynym mym
towarzyszem i przewodnikiem był Jezus Chrystus. Jakże słusznie uchwyciłem się Jego wyciągniętej dłoni i podążyłem za Nim. Kiedy oderwałem się od Rzymu, Pan Jezus objawił mi się jako mój Zbawiciel — poprzez lekturę Słowa Bożego. Ujrzałem, jak liczne są błędy rzymskiego katolicyzmu. Od chwały kapłaństwa runąłem w dół, na kolana, aby wyznać, że jak wszyscy ludzie jestem grzesznikiem, potrzebującym wybawienia przez Pana Jezusa Chrystusa. Na ścieżce, która wiodła mnie coraz dalej od Rzymu, spotykałem takich, którzy co tchu biegli w odwrotną stronę, inni zaś, już w jego szeregach, głośno opiewali jego fałszywą chwałę. Spoglądali ku temu, od czego ja się odwróciłem; system religijny, który rozczarował mnie nie tylko jako jego członka, ale i pracownika, stawał się lub już się stał ich iluzją. Z ulgą zdawałem sobie sprawę, iż to, co w ich oczach wygląda na tchórzliwą
ucieczkę, dla mnie jest zwycięstwem. Nie zawahałem się ani chwili, mimo świadomości, że gdy oni zostaną okrzyknięci przez wszechwładną propagandę Rzymu bohaterami wiary, ja będę musiał cierpieć z ich rąk prześladowania i szyderstwa.

Nie miałem już wątpliwości, czemu Chrystus jasno potępił wszelkie systemy kościelne w rodzaju rzymskiego papiestwa, obnażając judaistyczny „kościół” tamtych czasów. Dla mnie
różnica między kościołem papiestwa a tym, co bez cienia litości ośmieszył Chrystus, tkwiła tylko w nazwie. Była to przecież organizacja pontyfikalnych arcykapłanów, pełnych przepychu dostojników o szerokich filakteriach, organizacja krótkowzrocznych uczonych w Piśmie i pobielanych faryzeuszów, był to kościół, który „[wiązał] ciężary wielkie i nie do uniesienia i [kładł] je ludziom na ramiona”, który ustalał wiele przepisów dotyczących postów i zewnętrznych obmyć, wedle którego grzechem było spożycie mięsa w pewne dni, lecz który mało uwagi poświęcał brudowi, jaki codziennie wychodzi z ludzkiego serca. A gdyby nie dane mi było naśladować Chrystusa w Jego głośnym, bezlitosnym potępieniu takiego kościoła, to wiedziałem, że i tak będę jedno z Nim w mym cichym proteście, porzucając mój urząd kapłański.
Nad odstraszające „warunki zbawienia” arogancko ustalone przez papiestwo stawiam słodycz prostego zaproszenia wypowiedzianego przez Jezusa Chrystusa, a zapisanego
w Ewangelii Mateusza 11,28–30:
„Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocznienie; Weźmijcie jarzmo moje na się, a uczcie się ode mnie, żem Ja cichy i pokornego
serca; a znajdziecie odpocznienie duszom waszym; Albowiem jarzmo moje wdzięczne jest, a brzemię moje lekkie jest.”
Nowina, którą usłyszeliśmy od Niego i którą wam głosimy, jest taka: „Bóg jest światłość, a żadnej ciemności w nim nie masz. Jeźlibyśmy rzekli, iż społeczność mamy z nim, a w ciemności chodzimy, kłamiemy, a nie czynimy prawdy. A jeźli w światłości chodzimy, jako on jest w światłości, społeczność mamy między sobą, a krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.”(1J 1,5–7).

Leo Lehmann, nawrócony ksiądz

________________________________________________________________

--- fragmenty książki "DALEKO OD RZYMU BLISKO BOGA" - książka zawiera ponad 50 świadectw księży którzy zostali wyzwoleni z rzymskiej niewoli i z fałszywej ewangelii rzymskokatolickiej. Książka zawiera ciekawe rzeczy ale z paroma naukami teologicznymi jak losy po smierci czy piekło się nie zgadzam. Również interpretacjami proroctw jak np wielki babilon jako rzymski katolicyzm czy przyszłe zjednoczone religie to błędna interpretacja bo wieli biblion to cały świat, ktyóry osiągnie apogeum swojego buntu, zła i pychy pod przyszłymi rządami antychrysta- człowieka. Mimo wszystko warto przeczytać. Powyższym świadectwem nie chce sugerować że wszyscy księża sa zli, chciwi itp, tak na pewno nie jest. Wszyscy księża to zwiedzeni ludzi ale na pewno i wśród nich jest wielu uczciwych i dobrych ludzi, którym po prostu brakuje ewangelii biblijnej. Te świadectwa to równiez nie zachęcanie do żadnych organizacji - ostrzegam przez wszystkimi organizacjami a szczególnie korporacyjnymi instytucjami zwanymi kościołami/zborami jak tzw kościół rzymskokatolicki, kościoły protestanckie, organizacja świadków Jehowy itd

Życie szybko mija jeśli myslicie inaczej to spytajcie rodziców lub dziadków. Wielu ludziom nie mieści się w głowach że dziś żyją i dziś mogą umrzeć, wielu też żyje jakby byli niezniszczalni______________Śmierć może nadejść w każdej chwili więc warto zastanowić się na życiem ponieważ Do ziemi nic się nie zabierze nawet wspomnień a wiec lansowany tryb życia polegający na gonitwie za materializmem i grzechem to głupota bo nie zabierze sie ani pieniedzy ani wspomnien a straci sie wieczność bo Bóg Jezus ze wszystkiego rozliczy sa Sądzie, a więc tylko pełnienie woli Bożej ma sens i wartość i daje trwałe szczęscie i tylko pełniący wolę Bożą otrzymaja nieśmiertelność - 1 list apostoła Jana 2:15-17, biblia warszawska : " Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. (16) Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata. (17) I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki". __- śmierć może nadejść w każdej chwili a więc zerwać z grzesznym stylem życia trzeba już dziś bo jutra może nie być a że czyściec to oszustwo to po śmierci już będzie za późno na zmiany, dziś trzeba przyjąć ewangelię. Nie zamienie nieskończoności w uwielbionym ciele w nowym wszechświecie na góra kilkadziesiąt lat pożądliwości i przemijącej rozkoszy grzechu która nie daje trwałego szczęścia i nie daje pokoju duchowego - nie wypełnia pustki spowodowanej odcięciem się od Żródła Życia JEDNORODZONEGO BOGA JEZUSA CHRYSTUSA___ ,,Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni W-O-L-Ę OJCA mojego, który jest w niebie. (22) W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? (23) A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie B-E-Z-P-R-A-W-I-E " - Ewangelia Mateusza 7:21-23
 
 
http://zbawieni.com/forumdisplay.php?fid=8

Portret użytkownika Pantałyk

Myślę że rok 2014 będzie

Myślę że rok 2014 będzie "kolejną cegiełką w murze". Można powiedzieć TYLKO cegiełką, a można dostrzec że KOLEJNĄ i ważną.
Krok po kroku zmierzamy jednak w dobrą (tak mi się wydaje) stronę, choc droga jest upiornie zdradliwa i najeżona zasiekami i minami. Zresztą niejednokrotnie to MY SAMI, ustawiamy przed sobą takie przeszkody. Ale taka już jest istota ewolucji. Jak pięknie ujął to kiedyś Shi Ravi Shankar- "Życie to wchodzenie na niebotycznie wysoką wieże. Schody są kręte i zrobione z mydła, a w dodatku często tu pada. Jednakże mamy pod ręką solidną poręcz, obok siebie towarzyszy podróży, zaś z góry dochodzi nas niewysłowiony blask i gra świateł zwiastujący szczęście"
Warto więc chyba się wspinać? Smile
Wszystkim życzę jak najlepszego Nowego Roku i kolejnych "kilku szczebli" na drodze do PRAWDY (którą w istocie i tak już znamy) Smile

Podpisano, Pieseł Wawerski

 

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Impuls

Szanse na powrót zimy (do

Szanse na powrót zimy (do 1.lutego) są równe 4,8 % czyli tyle co nic. Dzisiaj w nocy mogą, oprócz burz, pojawić się opady śniegu jednak nie będzie specialnie trwały. Po 6.I gwałtowne ocieplenie do 16-21 stopni - teraz szanse są większe. Narazie małe ochłodzonko, 3-6 stopni w dzień w Warszawie a za rok, czyli jutro zaledwie 2 stopni i pogoda niżowa.

Podpisano, Pieseł Wawerski

 

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Strony

Skomentuj