"To, że jesteśmy w d*pie to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać"

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

Restrykcje doszły do absurdu i Polacy zaczynają się uczyć jak je obchodzić. Jak w słynnym tytułowym cytacie ze Stefana Kisielewskiego, który mówił to w kontekście PRL, zaczynamy się urządzać w d***ie, czyli w rzeczywistości, w której co kilka dni odbiera się nam kolejne wolności pod pretekstem walki z wirusem. Na dodatek wprowadzane obostrzenia są w większości absurdalne i nie poparte wiedzą naukową. Sprawiają wrażenie złośliwych, sadystycznych i losowych.  Polacy szybko przystosowują się do absurdalnej okupacyjnej władzy i już teraz zaczynają się urządzać w tym nowym reżimie masowo schodząc do podziemia.

Wciąż jeszcze żyje dużo ludzi, którzy pamiętają poprzedni PRL i oni widzą, że powstaje coś podobnego, albo gorszego. Ludzie ci zwani przez młodzież "boomerami" dobrze pamiętają czasy gdy idąc po ulicy można było dostać pałką i gazem. Sklepy były często puste, ale za to wszyscy byliśmy milionerami, szkopuł w tym, że te miliony to była wtedy równowartość raptem kilkunastu dolarów. Ta waluta jest zresztą dobrym przykładem tego co dzieje się gdy pojawia się rządowy absurd. Takim absurdem był oficjalny kurs dolara za PRL, który nijak się miał do rzeczywistego, ustalanego w podziemiu wśród cinkciarzy. Mimo usilnych prób zwalczania tego zjawiska kwitło ono aż do samego końca PRL.

 

Gdy za okupacji niemieckiej w latach czterdziestych ustalano kontrybucje na rolników, którzy musieli wyżywić niemiecką armię, dla ludzi brakowało mięsa, ale oczywiście kwitł czarny rynek i mięsem handlowano na potęgę oszukując Niemców w zakresie rzeczywistej produkcji rolnej. Zresztą podobna sytuacja z mięsem miała miejsce w czasach niedoborów żywności za PRL. Gdy nastały czasy kartek na mięso i tak nie dawało się ich zrealizować bo nie było co kupić w państwowych sklepach.

 

Oczywiście wszystko było do kupienia prywatnie, albo od umówionych sprzedawców, którzy odkładali to i owo dla wybrańców. Polacy tym samym starali się wyposażać nawet w czasach gdy teoretycznie niczego nie było. Podobna zasada dotyczyła innych produktów. Niby nie było materiałów budowlanych ale dużo ludzi budowało domy itd. Bez względu na absurdy rządu życie biegnie w podobny sposób. Jednak prowadzi to nieuchronnie do podziału my - uciskani i oni - którzy nam to robią. Dla obecnych rządzących szybkie znikanie fanatycznych wyborców to zły znak. Po prostu wkurzyli już zbyt wiele osób i wkurzą jeszcze więcej.

 

Reżim, w którym obecnie żyjemy trudno porównywać nawet ze stanem wojennym, który był przecież traumą narodową. Wtedy mimo oficjalnej walki z Kościołem Katolickim, nikt nie odwoływał świąt. Co prawda w 1981 i 1982 roku przez kilka miesięcy funkcjonowała godzina milicyjna, ale życie płynęło normalnie, odbywały się wesela, działały restauracje. Gdy porówna się to do naszej obecnej rzeczywistości to tamte czasy wydają się normalne. Jaruzelski nie kazał wszystkim dusić się szmatką i nie zamknął szpitali wywołując masową liczbę zgonów.
 

W PRL nikt nie zmuszał Polaków do masowych eksperymentów medycznych, a taką rzeczywistość kreuje się nam właśnie przed oczami. Poziom montowanego obecnie totalitaryzmu dawno już przekroczył to co robili rządzący za czasów Polski Ludowej. Polacy zaczynają to powoli rozumieć, zwłaszcza ci, którzy pamiętają poprzedni ustrój. Ci którzy urodzili się już w czasach III RP nie rozumieją tego co się z nimi wyprawia bo ni emają skali porównawczej.

 

Różnice z tamtą rzeczywistością PRL w stosunku do obecnej są dzisiaj iluzoryczne. Mamy partię matkę, która ma wpływ na wszystko, mamy Pierwszego Sekretarza zwanego też Naczelnikiem, mamy swojego Jaruzelskiego w postaci złotoustego Morawieckiego. Mamy tłamszenie przedsiębiorczości, mamy coraz większą ilość przedsiębiorstw państwowych. Na przykład ubezpieczyciel Link4 jest już firmą należącą do Skarbu Państwa.

 

Dzisiaj rządzący kupili sobie kilkadziesiąt lokalnych gazet, aby sączyć w nich propagandę znaną z niesławnej telewizji Jacka Kurskiego. Ostatnio mamy nawet galopującą inflację tak jak za PRL, tylko jeszcze nie na takim poziomie, która uczyni z nas milionerów żebraków. To co jest jeszcze różnicą to brak niedoborów produktów spożywczych i wszelakich, ale to też może nadejść szybciej niż nam się wydaje, zwłaszcza gdy rządzący dalej będą tak gorliwie niszczyć polskich rolników i przedsiębiorców.

 

 

 

Ocena: 

4
Średnio: 3.7 (3 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro