Kategorie:
Wczoraj wieczorem w Paryżu doszło do zamachu terrorystycznego. Do stojącego na czerwonym świetle radiowozu podeszło dwóch islamistów a jeden z nich zaczął strzelać do policjantów. Napastnik został zabity na miejscu zbrodnim, ale od kul terrorysty zginął też jeden z policjantów.
Do zamachu doszło w pobliżu reprezentacyjnej ulicy Pola Elizejskie. Mordercą okazał się 39-letni Abu Yusuf al-Beljiki. W rezultacie ataku jeden z funkcjonariusz został postrzelony w głowę i zmarł na miejscu, a dwóch kolejnych policjantów zostało rannych. Napastnik na szczęście został szybko zastrzelony, umierając powtarzał "Allah Akbar". Wygląda na to, że jest to kolejny atak inspirowany przez ISIS, organizacja ta przyznała się do jego organizacji i zapowiedziała kolejne zamachy tego typu.
Ulice zachodnich miast stały się w ostatnich tygodniach prawdziwym frontem wojny religijnej. Do ataków inspirowanych ideologią politycznego walczącego islamu dochodzi już niemal codziennie. Ludzie giną rozjeżdzani samochodami i mordowani czym popadnie. Nic też nie wskazuje na to, aby cokolwiek w tym zakresie mogło się odmienić w najbliższym czasie. Ta dziwna wojna z terroryzmem, która rzekomo odbywa się z dala od Europy, przypełzła do miast takich jak Paryż czy Berlin, upodabniając je tym samym do Bagdadu, lub Kabulu, gdzie zamachy terrorystyczne są na porządku dziennym i stały się częścią życia.
Islamiści chcą po prostu przenieść koszmar wojny do Europy. To tak zwana idea "irakizacji" naszego kontynentu. Proces ten zapoczątkowany zniszczeniem Iraku (stąd nazwa) zaczyna być obserwowany w kolejnych krajach, takich jak Libia czy Syria. Irakizacja EUropy też już się rozpoczęła i opiera się ona na masowych aktach terroru dokonywanych przez ludzi, gotowych zginąć za swą wiarę, aby zabić kilku "niewiernych", czyli tych, którzy nie wyznają Islamu jako swojej religii. Zamachów coraz częściej dokonują muzułmanie, którzy żyją na zachodzie Europy już od wielu lat i służby nigdy nawet nie podejrzewały ich o radykalizację. Oznacza to, że praktycznie w mulikulturalnym społeczeństwie, pełnym osób o różnej karnacji skóry, zagrożeniem może być spory procent ludności w największych miastach. Hipotetyczna możliwość, że w pewnym momencie wielu z nich może zacząć zabijać powoduje, że trudno już czuć się bezpiecznym w takich miejscach.
Poza tym nawet jeśli służby specjalne są w stanie monitorować część aktywności islamskich radykałów w Europie, to i tak nie da się śledzić wszystkich podejrzanych, a już na pewno nie przez cały czas, a wielu z potencjalnych terrorystów, którzy przebywają w Europie, zachowuje dużą mobilność podróżując często między krajami w UE i werbując kolejnych "żołnierzy ISIS". Taka mobilność to kłopot dla służb, zwłąszcza, że szybkie zniknięcie ułatwia strefa Schengen, której los z tego powodu jest raczej przesądzony.
Postępowy zachód pogrąża się w wojnie, nawet jeśli udajemy jeszcze, że tak nie jest. I doprawdy nie ma już znaczenia kto zostanie wybrany w niedzielnych wyborach prezydenckich we Francji. Oczywiście europejskie lewactwo się martwi, że islamski zamach na dwa dni przed wyborami, wzmacnia antyislamskich narodowych socjalistów i ich kandydatkę, Marine Le Pen, ale francuska klasa polityczna z pewnością wymyśli coś, aby w drugiej turze wygrał jednak inny socjalista, a nawet jak wygra Marine Le Pen, nie widać drogi wyjścia z tej islamskiej pułapki, w której znalazła się Francja.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze |
Komentarze
Skomentuj