W wyniku eksplozji kontrolowanej przez Rosję tamy w Nowej Kachowce na Ukrainie, doszło do poważnych konsekwencji zarówno dla ludzi, jak i środowiska naturalnego. Tama i elektrownia wodna zostały zniszczone, co spowodowało uwolnienie ogromnej fali wody i wywołało obawy o możliwość powodzi na dużą skalę w obszarze poniżej rzeki Dniepr. Władze ukraińskie i rosyjskie wezwały lokalne społeczności w pobliżu tamy Nowa Kachowka do natychmiastowej ewakuacji.

Nie jest całkowicie jasne, co dokładnie zniszczyło tamę, jednak na podstawie obrazów transmitowanych z miejsca zdarzenia, wydaje się, że eksplozja zniszczyła dużą część struktury. Oficjalne źródła z obu stron konfliktu oskarżyły siebie nawzajem o wysadzenie tamy, choć z Moskwy napływają sprzeczne raporty.

Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, oskarżył "rosyjskich terrorystów" o zniszczenie tamy, podkreślając, że zdarzenie to potwierdza dla całego świata, że powinni być oni wygnani z każdego zakątka Ukrainy. Szef biura Zełenskiego, Andrij Jermak, określił domniemane działanie jako "ekocyd" od słowa genocyd oznaczającego ludobójstwo.

Już teraz ustalono, że w wyniku eksplozji do rzeki Dniepr dostało się co najmniej 150 ton oleju silnikowego, a istnieje ryzyko dalszego wycieku ponad 300 ton tego materiału. Urzędnicy ostrzegają, że mogą nastąpić poważne skutki ekologiczne, w tym możliwe zniszczenie niektórych osiedli i ekosystemów, a także pozbawienie ludzi w południowej części regionu Cherson i na Krymie dostępu do wody pitnej​​.

Tama dostarczała wody do dużych obszarów południowo-wschodniej Ukrainy, a także do rosyjsko-anektowanego półwyspu Krymskiego. Rosyjski rząd Krymu ostrzega, że poziomy wody w Północnym Kanale Krymskim, który dostarcza świeżą wodę na półwysep z rzeki Dniepr, mogą spaść w wyniku zniszczenia tamy. Pojawiają się też obawy, że zabraknie wody do chłodzenia reaktorów pobliskiej elektrowni atomowej, co w perspektywie moze wywołąć jeszcze większy kryzys ekologiczny.

Co do elektrowni atomowej w Zaporożu, to jest ona największą tego typu instalacją w Europie i korzystała z wody z zbiornika tamy do chłodzenia swoich sześciu reaktorów, a także do schładzania zużytego paliwa i awaryjnych generatorów diesla, które musiały być wielokrotnie używane, gdy zewnętrzne zasilanie zawodziło. Jednak zarówno ukraińska agencja energetyki jądrowej Energoatom, jak i rosyjska firma energetyki jądrowej Rosatom, zapewniły, że sytuacja jest pod kontrolą i nie ma zagrożenia dla elektrowni jądrowej w Zaporożu. Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, Rafael Grossi, stwierdził, że elektrownia powinna mieć wystarczająco dużo wody do chłodzenia reaktorów na "kilkanaście miesięcy" w zlokalizowanym obok zapasowym zbiorniku wodnym.

Z drugiej strony, rosyjski minister obrony, Siergiej Szojgu, oskarżył Ukrainę o wysadzenie tamy jako część planu przegrupowania jednostek z pobliskiego regionu Cherson. Rzecznik Kremla, Dmitrij Peskow, oznajmił, że incydent był "świadomym sabotażem ze strony Ukrainy".

Tama, o wysokości 30 metrów i długości 3,2 km, zbudowana w 1956 roku na rzece Dniepr jako część elektrowni wodnej Kachowka, dostarczała wody na dużą część południowo-wschodniej Ukrainy, a także na półwysep Krym, anektowany przez Rosję. Nierozwiązaną tajemnicą nadal pozostaje to dlaczego pozim wody w zbiorniku byłcały czas podnoszony przez Ukraińców, którzy kontrolują tam śluzy. Stanowi to pewną poszlakę względem rzeczywistych winowajców tej katastrofy, ale w Polsce oficjalnie wolno przyznawać rację tylko ukraińskiej propagandzie twierdzącej niezmiennie, że za tym aktem terroryzmu stoją Rosjanie, którzy sami zalali swoich żołnierzy w okopach, wywołali powódź w kontrolowanych przez siebie obszarach i pozbawili wody pitnej Krym.