Wyjaśniono zagadkę ucieczki Wikingów z Grenlandii

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

Amerykańska geolog Marisa Borreggine z Uniwersytetu Harvarda, zbadała zmiany w pokrywie lodowej Grenlandii podczas małej epoki lodowcowej i doszła do wniosku, że jej wzrost doprowadził do podniesienia się poziomu morza i powodzi przybrzeżnych. To prawdopodobnie przyczyniło się do opuszczenia wyspy przez Wikingów z powodu podupadających gruntów rolnych i regularnych powodzi. 

 

Wikingowie dowiedzieli się o istnieniu Grenlandii prawdopodobnie na początku X wieku. Źródła pisane wskazują, że pierwsza osada powstała tutaj około 985 roku co potwierdzono analizą radiowęglową. Stało się to po tym, gdy Eryk Rudy został wygnany z Islandii za morderstwo. Po zakończeniu wyroku wrócił i zaczął namawiać Skandynawów do przeniesienia się na nowe ziemie. Wikingowie założyli wtedy szereg osad wzdłuż fiordów podczas średniowiecznego optimum klimatycznego. Wykopaliska archeologiczne na tych terenach wykazały, że w tamtych czasach warunki lokalne były znacznie korzystniejsze dla rolnictwa.

 

Nie ma jednak zgody co do powodów, dla których Wikingowie opuścili te ziemie. Kilka lat temu naukowcy odkryli, że w okresie rozkwitu na Grenlandii mieszkało około trzech do pięciu tysięcy Skandynawów, ale pod koniec XIII wieku osady zaczęły podupadać, a w XV wieku całkowicie zniknęły. Niewykluczone, że w późniejszych etapach okupacji Wikingowie porzucili rolnictwo i hodowlę bydła na rzecz myślistwa i rybołówstwa. Prawdopodobnymi przyczynami ich zniknięcia były w szczególności wzrost sprzeczności społecznych i konfliktów z grenlandzkimi Eskimosami.

 

Marisa Borreggine przedstawiła wyniki badań pokrywy lodowej Grenlandii podczas konferencji AGU Fall Meeting 2021. Geolog zauważyła, że w XIV-XIX wieku Europa i Ameryka Północna przeżyły małą epokę lodowcową. W tych warunkach pokrywa lodowa Grenlandii, która zajmuje większą część wyspy, była jeszcze większa.

Jej zdaniem wraz ze wzrostem pokrywy lodowej sama wyspa stopniowo opadała. To sprawiło, że obszary przybrzeżne były bardziej podatne na powodzie. Ponadto rozszerzający się lądolód miał duże przyciąganie grawitacyjne, które w naturalny sposób podniosło poziom morza (lub oceanu) u wybrzeży Grenlandii. Zdaniem pani naukowiec te dwa procesy mogą prowadzić do częstych powodzi wzdłuż całej linii brzegowej, na której znajdowały się osady Wikingów.

 

Aby przetestować swoją hipotezę, Borreggine i jej współpracownicy stworzyli model wzrostu pokrywy lodowej i poziomu morza w południowo-zachodniej Grenlandii podczas osadnictwa skandynawskiego. Ich modele pokazały, że do 1400 roku poziom morza podniósł się, zalewając około 140 kilometrów kwadratowych gruntów rolnych, a same osady mogły znaleźć się na głębokości około pięciu metrów.

 

Badaczka zauważyła, że wzrost poziomu mórz najwyraźniej nie był jedynym powodem, dla którego Wikingowie opuścili Grenlandię. Mogły mu również towarzyszyć zmiany środowiskowe, wstrząsy społeczne i wyczerpywanie się zasobów.

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika ARTUR

Nie do wiary ale wreszcie

Nie do wiary ale wreszcie powiedzieli prawdę , przyrost lodu powoduje opadanie kontynentu a jego topnienie powoduje podniesienie kontynentu , tak więc poziom morza jest niezmienny a zmienia się jedynie poziom gruntu w stosunku do poziomu wody .

Portret użytkownika Quark

Tak se myślisz ? No to patrz

Tak se myślisz ? No to patrz (oczyma wyobraźni) ... Antarktyda pokryta jest lodowcem o grubości ok. 3km , co spowodowało że jej grunt zapadł się pod tym ciężarem pod wodę . Kiedy lód stopnieje to woda z niego spłynie do oceanu a dno morskie - czyli to co zostało masą lodu wciśnięte wgłąb się wypiętrzy ... i co się wtedy stanie ? Po pierwsze woda z lodowca podniesie poziom oceanu (bo do niego spłynie) a po drugie uwolnione od lodowego ciężaru dno - czyli ten kontynent wraz z całą płytą tektoniczną na której "stoi" uniesie się czyli ocean się spłyci (dookoła antarktydy) a skoro się spłyci to wyprze wodę do góry czyli podniesie jej poziom na całej planecie . Widzisz to ? Rozumiesz teraz ? 

Nie możesz myśleć kategoriami "miski z wodą" w której pływa kostka lodu w odniesieniu do planety ! Nie słyszałeś nigdy o zatopionych lądach i ruinach dawnych cywilizacji głęboko pod wodą ? Ziemia to "piłka plażowa" pokryta warstwą wody . Jeśli gdzieś na jej powierzchni coś ją uciska to powstaje zagłębienie i woda się w nim zbiera obniżając poziom na całej piłce , ale gdy ucisk zanika - poziom oceanu na tej piłce wraca do pierwotnego poziomu.

Portret użytkownika ARTUR

Co do tych podwodnych ruin to

Co do tych podwodnych ruin to jest wiele informacji np. z Indii lecz są one wynikiem zapadnięcia dna oceanu co dzieje się tam nawet obecnie lecz powoli . Najbliższym znanym miastem które się zapadło była miejscowość na wybrzeżu niedaleko Rzymu o której nikt nie pisał a bawili się tam włodarze z całych Włoch , oglądałem program jak nurkowie ledwo ogarniali bogactwo i przepych miasta które zniknęło o ile dobrze pamiętam ok. II lub III wieku Smile naszej ery i nikt o tym nie napisał :)Nie znam miast lub wysp które zostały zalane , są jedynie te które się zapadły pod wodę tak jak to będzie z np. NY .

Portret użytkownika Quark

Co się zapadło to zapadło

Co się zapadło to zapadło (głównie wyspy) ale wszystko to co odkryto wzdłuż obecnej linni brzegowej zostało zalane w wyniku wzrostu poziomu wód. Bo płyty kontynentalne nie kończą się wraz z lądem wystającym ponad poziom oceanu .. Lądy to jedynie "szczyty" wystających ponad wodę płyt skorupy ziemskiej. Gdy lodowce topnieją woda wraca do wszechoceanu zalewając wybrzeża a gdy się gromadzą - bo np. trwa ochłodzenie globalnego klimatu - poziom wód maleje i wybrzeża dotąd zalane się odsłaniają. Nam ludziom ciężko to sobie wyobrazić bo jesteśmy maleńcy wobec ogromu planety dla której różnica kilku metrów w poziomie oceanu jest "niezauważalna" . Promień ziemi to 6.371.000 m , zmiana poziomu oceanu o np. 5 m to dla ziemi różnica zaledwie 0.000078 % - czyli nic. 

Względność ... bo dla owada zmiana o kilka milimetrów to już katastofalna powódź.

Skomentuj