Kategorie:
Ostatnia katastrofa w Alpach spowodowana podobno celowo przez pilota daje do myślenia wielu zwolennikom awiacji. Okazało się, że zasada hermetycznego kokpitu jest zdradliwa, ponieważ piloci również miewają depresje i mogą mieć kaprys rozbicia się któregoś dnia w pięknej scenerii, gdzie spędzało się fajne wakacje. Nadal jednak trudno w to uwierzyć, że ktoś postanowił zabić nie tylko siebie, ale i 149 niewinnych osób.
Z akt francuskiego śledztwa wynika, że Airbus A320 linii Germanwings z Barcelony do Dusseldorfu, został rozbity celowo. Odpowiada za to rzekomo 27 letni pilot Andreas Lubitz, który z niewiadomych przyczyn popełnił w ten sposób samobójstwo. Wraz z nim zginęli niestety wszyscy ludzie znajdujący się na pokładzie. Nikt nie mógł przetrwać zderzenia z górą przy prędkości 700 km/h.
Ratownicy zbierają jedynie pojedyncze fragmenty ciał. O jakichkolwiek pogrzebach w ogóle nie ma mowy. Dopiero trwa budowanie ścieżki, którą można by było dotrzeć w miejsce katastrofy. Obecnie da się to zrobić tylko dzięki śmigłowcom, ewentualnie z wykorzystaniem olinowania.
Pasażerowie i załoga feralnego lotu padli ofiarą przepisów o hermetyczności kokpitu. W zamyśle miało to chronić przed porwaniem samolotu, ale w praktyce doprowadziło to do sytuacji, gdy pilot mógł wywabić z kabiny swojego kolegę siedzącego obok a potem po prostu go nie wpuścić rozbijając samolot wraz z nim krzyczącym do końca "Na miłość boską otwórz te drzwi!".
Nigdy chyba nie dowiemy się tego dlaczego pilot postanowił zabić siebie i wszystkich na pokładzie. Teraz dowiadujemy się nagle, że od dawna chorował na depresję. Niedawno rozstał się z długoletnią partnerką, z którą ma dziecko w drodze. W jego domu znaleziono antydepresanty, a jego kochanka stewardesa Maria, powiedziała prasie, że Lubitz odgrażał się, że zrobi coś takiego, że zmieni cały system.
Być może okaże się to po części prawdą. Odsianie pilota z depresją może być trudne, ale z pewnością po przypadku Lubitza wszystkie linie lotnicze zmienią swoje procedury tak, aby podczas nieobecności w kokpicie jednego z pilotów zastępował go inny członek załogi. To, że Lufthansa tego dotychczas nie wymagała jest doprawdy dziwaczne.
Oczywiście w kontekście tej tajemniczej katastrofy pojawiają się też tradycyjnie teorie spiskowe. Przede wszystkim zwraca się uwagę, że Andreas Lubitz jest kolejnym masowym mordercą, który przyjmował antydepresanty. Wcześniej mieliśmy do czynienia z całą serią krwawych masakr w USA, których dopuszczali się tam młodzi ludzie. Potem okazywało przeważnie, że mordercy przyjmowali antydepresanty.
Czy to możliwe, że specyfiki te zmieniają do tego stopnia pojmowanie rzeczywistości, iż mogą doprowadzić kogoś do sprowokowania własnego samobójstwa, a nawet morderstwa? Być może to przypadek, że kolejny człowiek używający tych farmaceutyków zamiast odczuwać poprawę zaczyna się zachowywać w sposób gwałtowny nie tylko w stosunku do siebie, ale też w stosunku do całego otoczenia.
I wreszcie kolejna teoria wiążąca się z tą wyrażoną powyżej. Według niektórych pilot samobójca padł ofiarą mind control. Innymi słowy osłabiony lekami mózg Andreasa Lubitza został zaprogramowany zdalnie do wykonania tej operacji, która musiała zakończyć się jego śmiercią. Zdaniem zwolenników tej teorii w podobny sposób rozbito samoloty 11 września 2001 roku w Nowym Jorku.
Opinia publiczna potrzebuje wyjaśnień, a to, że po prostu pilot postanowił wlecieć w ulubioną górę w Alpach, może dla większości wydawać się na tyle dziwne, że chyba nigdy nie uda się wyeliminować teorii spiskowych, które powstaną na przestrzeni lat w związku z tą niezwykłą katastrofą.
#4U9525 UPDATE: #Lubitz was treated for suicidal tendencies years before crash - prosecutor http://t.co/SGJPJCWTQD pic.twitter.com/azbeKERoWo
— RT (@RT_com) March 30, 2015
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze |
Komentarze
Ojcem mojego kolegi był, według niego, hydraulik Miecio, ale w rzeczywistości był nim listonosz Edzio, dziadek i pradziadek nieznani. Z pierwszą żoną, Celyną, miał mój kolega same kłopoty bo dawała na prawo i lewo.
Strony
Skomentuj