Kategorie:
Jak wiadomo nowocześni chłopi pańszczyźniani to tak zwani etatowcy. Jest to grupa społeczna pracująca na umowy o pracę i charakteryzuje się tym, że mimo iż tego nie wie, jest najbardziej okradana podatkami. Taka nowoczesna forma niewolnictwa jest bardzo preferowana przez państwo, które przejęło rolę średniowiecznego feudała. Własnie teraz, gdy potrzeba pieniędzy na stae bankrutujący ZUS, szykowane jest prawo, które jeszcze bardziej pognębi podatkowo nieszczęsnych etatowców i osoby pracujące na umowach cywilnoprawnych.
Nie chcesz etatu? Chcesz pracować wtedy kiedy masz na to ochotę? Nie ma takiej możliwości. PRL wrócił i rząd wie lepiej, że ludzie wybierający formę zatrudnienia w postaci umowy cywilnoprawnej muszą zostać dla ich własnego dobra zmuszeni do przejścia na etat. Oczywiście celem tej operacji jest nie troska o nich tylko prymitywne zwiększenie opodatkowania. Będzie to zapewne przedstawiane jako zdobycz nowoczesnego socjalizmu, zwanego "solidaryzmem", bo jednym aktem prawnym zlikwidowano tzw. "umowy śmieciowe".
Problem jednak w tym, że wszyscy zostaną wtedy na siłę etatowcami, czyli ich rzekomo "śmieciowe" umowy zamienią się w "gówniane", bardziej opodatkowane i magicznie nagle robiąc to samo, jako etatowcy z nadania, zaczną zarabiać mniej. W skrajnych wypadkach pracodawcy zmuszeni do zatrudnienia ludzi, których praca nie jest dużo warta, po prostu ich zwolnią, a nie zatrudnią na co liczą decydenci. Niewątpliwie będzie to dla nich tzw. niedźwiedzia przysługa.
Komisja kodyfikacyjna pracująca nad tym nowym Kodeksem Pracy zaproponowała w nim wiele nieznanych wcześniej szkodliwych przepisów. Mają one za zadanie pognębienie znienawidzonych przez socjalistów "prywaciarzy", ale też w oczywisty sposób zwiększą one poziom niewolnictwa nieszczęsnych etatowców. Batem na przedsiębiorców ma być zakaz łatwego zwalniania pracownika. W rzeczywistości słaby pracownik, którego firma chce się pozbyć będzie musiał być o tym odpowiednio wcześniej poinformowany, będzie musiał być wysłuchany i trzeba mu będzie zaproponować inną pracę na lokalnym rynku.
Takie restrykcje wydają się być tzw "zdobyczą socjalną", ale mogą spowodować, że pracodawcy będą się bardzo zastanawiać czy to nie za duże ryzyko zatrudnić kogoś, kogo może być potem trudno zwolnić. Socjaliści myślą chyba, że ważne jest poczucie bezpieczeństwa pracującym, ale za jednym zamachem mogą też zastymulować bezrobocie i potem będą się zastanawiać co się stało i ocywiście jedyne co przyjdzie im do głowy to zabrać pieniądze z podatków i dac je tym, którzy wbrew ryzyku prawnemu, jednak kogoś zatrudnią.
Ale jeśli etatowcy, wychowani w nienawisci do prywaciarzy, myślą, że będą teraz rządzić to mylą się, bo wszystko wskazuje na to, że będą mieli gorzej. Właściwie ich życie będzie należało do odtworzenego z popiołów PRL "zakładu pracy", bo taką formę, zamiast znienawidzonego tfu przedsiębiorcy, proponują "s(pe/o)cjaliści" z komisji kodyfikacyjnej. Co ciekawe, proponują oni aby zlikwidować właściwie tak zwane "urlopy na żądanie". Formalnie niby pozostaną, ale trzeba będzie o zamiarze wykorzystania poinformować na 24 godziny przedtem. Oznacza to, że jeśli ktoś nie umie przewidzieć wypadków losowych, które mogą mu się przydarzyć, to nie może skorzystać z takiej formy legalnego odstąpienia od świadczenia pracy.
Jeszcze większym batem na pracowników może być zakaz dorabiania w innych firmach. Aby było to możliwe i to również w formie własnej działalności gospodarczej, będzie to wymagało specjalnej zgody pracodawcy, który zyska dzięki temu dodatkową władzę nad swoimi pracownikami. Dodatkowo nazwano tak zwane "czynności pozazawodowe" wykonywane w ciągu dnia, w tym wyjścia na papierosa czy prywatne rozmowy. W załozeniu będzie to odpracowywane w ramach tak zwanego "ryczałtu czasu" i nie będzie to traktowane jako nadgodziny!
Rewolucja szykuje się również z urlopami, bo może się tak okazać, że na przykład pracodawca nie wyrazi zgody na urlop w okresie letnim i przesunie najdłuższy ciągły wypoczynek na zimę. Taka możliwość co prawda istnieje już dzisiaj, ale od lat przyjęto planowanie urlopów. Teraz nowe "lepsze" prawo może to wszystko wywrócić do góry nogami. Na dodatek okazuje się, że jeśli pracownik nie wykorzysta zaległego urlopu do pierwszego kwartału roku następnego, to cały niewykorzystany urlop mu przepada, nie można go kumulowac w nieskończoność i można ewentualnie prosić o rekompensatę za jego niewykorzystanie od pracodawcy.
Miejmy nadzieję, że te proponowane zapisy prawa pracy to tylko zwariowane pomysły, a nie gotowy projekt prawa i zostaną jeszcze zrewidowane. Może ostatecznie nowy kodeks pracy nie będzie aż tak znacznie odbiegał od tego, który mamy obecnie. Jedno jest pewne rząd na gwałt szuka pieniędzy na wypłaty emerytur zatem opodatkowanie etatowców i firm musi rosnąć. Zapewne te zmiany polegające na "uzusowieniu" wszystkiego co tylko się da, to dopiero początek gorączkowej podatkowej grabieży, która się dopiero zaczyna.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze @lecterro |
Komentarze
Naród, który nie wierzy w wielkość i nie chce ludzi wielkich, kończy się. Trzeba wierzyć w swą wielkość i pragnąć jej. S Wyszyński,
W Polsce bije serce swiata(N. Davies ) a czy Twoje bije dla niej?
Strony
Skomentuj