Władimir Putin stwierdził, że nie było żadnych wybuchów w TU-154 w Smoleńsku

Kategorie: 

Źródło: dreamstime.com

Dzisiaj w Moskwie odbyła się coroczna konferencja prasowa prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Biorą w niej udział zagraniczni dziennikarze, którzy mają przy okazji szansa na zadanie prezydentowi Putinowi swoich pytań. Skorzystał z niej korespondent TVN, Andrzej Zaucha, który zapytał Putina o katastrofę smoleńską.

 

Rosyjski przywódca był wyraźnie zirytowany pytaniem i nawet podnosił głos odpowiadając na nie. Oświadczył, że jeśli w samolocie były wybuchy poleciał nie z Moskwy, a z Warszawy. Tym samym zasugerował, że o ile przyjmie się wersję, że TU-154 rozbił się 10 kwietnia 2010 roku w wyniku zamachu, to przede wszystkim należy szukać inspiratorów w Polsce. Podobne rewelacje głosił jakiś czas temu zmarły niedawno niemiecki dziennikarz śledczy Jurgen Roth, który powoływał się na źródła wywiadu niemieckiego BND. 

"Jeśli w samolocie były wybuchy-samolot skąd leciał, z Moskwy? Z Warszawy-to znaczy, tam je położono"

Jednak nie zapominajmy, że samolot który rozbił się w Smoleńsku był wcześniej poddawany modernizacji w zakładach lotniczych w Samarze należących do przyjaciela Putina, oligarchy rosyjskiego Olega Deripaski. Zatem argument, że samolot nie leciał z Moskwy można bardzo łatwo zbić mówiąc, że wcześniej przebywał on bardzo długo na terytorium Federacji Rosyjskiej i Bóg jeden wie co mogło zostać do niego wtedy wsadzone.

"Zbadano w sposób najdokładniejszy wszystko, co działo się na pokładzie samolotu. Wydaje mi się, że stosunki rosyjsko-polskie są ważniejsze niż po prostu bieżąca wewnętrzna walka polityczna w Polsce pomiędzy różnymi siłami, które wykorzystują jakiś front antyrosyjski"

Bez wątpienia katastrofa smoleńska stała się bronią polityczną. Każdy ugrywa z jej powodu coś co wydaje mu się korzystne. Poprzednia władza za korzystne uważała zapomnienie o tragedii, aby tego dokonać niechętnie zezwalano na jakiekolwiek jej upamiętnienie. Z kolei obecna władza traktuje katastrofę smoleńską jako bat na poprzedników i ostateczny powód do patologicznej rusofobii.

"Przewróćcie w końcu tę kartę, dorośnijcie w końcu, osiągnijcie dojrzałość odpowiadającą wymogom dnia dzisiejszego i interesom narodu polskiego. Nie potrzebujemy niczego od Polski; chcemy rozwijać z Polską stosunki. Mam nadzieję, że to podejście weźmie górę"-podsumował Putin.

Kto wie może dowiemy się kiedyś, że rzeczywiście, o ile w Smoleńsku był zamach, a nie błąd pilotów, to może się okazać, że wcale niekoniecznie musieli za nim stać Rosjanie, a mogli to zrobić z nimi również Polacy. Jednak sugerowanie, że zrobili to wyłącznie Polacy jest dziwne, bo jeśli na przykład mieliby się tego dopuścić oficerowie dawnych Wojskowych Służb Informacyjnych, to biorąc pod uwagę ich obiegową nazwę "długie ramię Moskwy", raczej trudno wyobrazić sobie, że zdecydowali się na taką bezczelność, jak celowe rozbicie samolot z prezydentem RP na pokładzie, na terenie Rosji, bez porozumienia z FSB. 

Biorąc pod uwagę te podejrzenia trudno uwierzyć w to, że w reakcji na słowa Putina, który wezwał do dojrzałości Polski i spojrzenia w przyszłość, doprowadzi to do jakiegoś resetu w stosunkach dyplomatycznych między Warszawą a Moskwa. Jest to tym bardziej nieprawdopodobne, że smoleński wrak nadal rdzewieje w hangarze na lotnisku Siewiernyj i nie widać szanse na jego odzyskanie. Smoleńsk dzieli zatem nie tylko polski naród, ale też stosunki międzynarodowe i nadal nie wiadomo czy kiedyś nie będziemy mieli z tego powodu jakiegoś nieszczęścia w postaci wojny. 

 

 

 

 

 


 

 

Ocena: 

1
Średnio: 1 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Strony

Skomentuj