Kategorie:
Tłumy ludzi z Hondurasu i innych państw Ameryki Środkowej swobodnie przemierzają Meksyk. Jednak dla Stanów Zjednoczonych nie jest to jedyny problem. Okazuje się bowiem, że do „karawany” przyłączają się również Meksykanie. Liczba migrantów rośnie w bardzo szybkim tempie i wkrótce zagrozi Stanom Zjednoczonym.
Jeszcze w Gwatemali, „karawana” liczyła 2-3 tysiące osób. W chwili obecnej jest to nawet 14 tysięcy ludzi, którzy zdeterminowani maszerują od miasta do miasta w kierunku Stanów Zjednoczonych. Władze Meksyku nie zatrzymały tej fali, dlatego Donald Trump zapowiedział, że mniejszy lub całkowicie wycofa wsparcie finansowe dla wszystkich krajów Ameryki Środkowej.
„Karawana” przypomina toczącą się kulę śnieżną, która cały czas rośnie i nabiera prędkości. Wkrótce kula ta uderzy z ogromną siłą w południową granicę Stanów Zjednoczonych. Jeśli Donald Trump faktycznie zmobilizuje wojsko, może dojść do bardzo nieprzyjemnych incydentów, których z pewnością wolałby uniknąć przed wyborami do Kongresu.
Z drugiej strony, do zachodniego Meksyku zbliża się właśnie potężny huragan Willa, który może nieco spowolnić marsz nielegalnych migrantów. Jednak ostatecznie Stany Zjednoczone nie unikną konfrontacji, dlatego wszyscy, a w szczególności przeciwnicy Trumpa czekają, aby zobaczyć, jak rozwinie się ta sytuacja. Jeśli USA faktycznie ogłoszą stan nadzwyczajny, jak zapowiadał wcześniej prezydent, na amerykańsko-meksykańskiej granicy może zrobić się bardzo gorąco. W polityce nie ma mowy o przypadkach. Zorganizowanie wielkiego ruchu migracyjnego tuż przed wyborami z pewnością nie jest dziełem przypadku, a George Soros i inni zwolennicy migracji z pewnością już zacierają ręce.
Ocena:
Opublikował:
John Moll
Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu |
Komentarze
Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.
Skomentuj