WHO ostrzega, że epidemia gorączki krwotocznej zyskuje skalę międzynarodową

Kategorie: 

Wirus Ebola pod mikroskopem - Źródło: Internet

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ponownie ostrzega przed ekspansją wirusa Ebola, który od kilkunastu tygodni daje się we znaki w zachodniej Afryce. Według najnowszych danych śmierć poniosło już 400 osób.

 

Lekarze asystujący przy tej epidemii obawiają się, że zakażenia zaczną się rozprzestrzeniać na inne regiony. Z opublikowanych danych wynika, że jest już 635 zidentyfikowanych przypadków zakażenia wirusem Ebola. Śmiertelność jest bardzo wysoka, bo atakuje szczep Zair, który znany jest z tego, że w wskutek gorączki krwotocznej, którą powoduje, umiera aż 90% zarażonych.

 

Kraje szczególnie narażone to obecnie Gwinea, Sierra Leone, Liberia, ale też Senegal, czy Wybrzeże Kości Słoniowej. Nie można też lekceważyć ryzyka przedostania się wirusa do Europy, ponieważ cały czas płynie stamtąd tłum emigrantów, którzy osiedlają się potem w Hiszpanii czy Francji.

 

Zidentyfikowano już pierwsze przypadki gorączki krwotocznej w Europie. Światowe agencje donosiły już o przypadku chorego, który przyleciał ze stolicy Gwinei, Konakry, do hiszpańskiej Walencji. Mężczyzna został odizolowany. Miejscem, które jest najbardziej zagrożone w Europie wydaje się być Paryż, bo to tam przylatuje najwięcej samolotów z Konakry. Jednak poziom opieki medycznej i kultury organizacyjnej jest większy niż w Afryce i mniejsza jest szansa wystąpienia epidemii na dużą skalę.

Źródło: twitter

W Afryce Zachodniej, wirus jest bardzo agresywny i szybko się rozprzestrzenia. To wywołuje panikę wśród miejscowej ludności. Prasa jest pełna informacji o słabości systemu ochrony zdrowia i słabej ochrony granic. Praktycznie wszystkie kraje z zachodniej Afryki wprowadziły ścisłą kontrolę medyczną na lotniskach. Władze Gambii zamknęły całkowicie południowe posterunki graniczne i nie przyjmują lotów pasażerskich ani z Gwinei ani z Senegalu.

 

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika czytelnik

Moim zdaniem to odporność

Moim zdaniem to odporność ludzi słabnie, trudno jednoznacznie powiedzieć dlaczego ale najbardziej prawdopodobne przyczyny to obniżenie odporności na skutek stresu, a być może też na skutek słabnięcia pola magnetycznego ziemi ale z tym polem to tylko hipoteza do której dochodzę nosząc ubranie biomagnetyczne - jestem przekonany, że to dzięki temu ubraniu nie zapadam na grypy, które wcześniej miewałem notorycznie - a być może zapadam na te grypy ale przechodze je na tyle łagodnie, że nie czuje tego. Być może też wszechobecne toksyny będące efektem zanieczyszczenia środowiska, być może egoizm i zanikanie szczęśliwego życia rodzinnego i więzi społecznych.  

Portret użytkownika nielękajsię

W nażartych społeczeństwach

W nażartych społeczeństwach epidemie nie występują. Tylko w biednych, niedożywionych, nie mających kanalizacji, uzdatniania wody itd. Sposób odżywiania, wysokobiałkowe posiłki już sam w sobie bardzo podwyższa odporność.

Portret użytkownika Medium

nielękajsię napisał: Sposób

nielękajsię wrote:
Sposób odżywiania, wysokobiałkowe posiłki już sam w sobie bardzo podwyższa odporność.
 Nie tylko wysokobiałkowe. ZTCW to głównie tłuszcze są źródłem naturalnej odporności, a i podtrzymania produkcji hormonalnej (to dla tych, komu płodność nawaliła, choć mięsko jedzą).

Portret użytkownika Janek

Przykro mi niszczyć tę

Przykro mi niszczyć tę imprezę, ale narazie nie ma przypadku Eboli w Europie. Przypadek z Walencji to nie Ebola (google się kłania).  Plus tak jak autor napisał kultura zdrowotna typowego Afrykańczyka i Europejczyka, różni się. W Afryce nie chodzi się do lekarza, a delikatny europejczyk biegnie jak mocniej kichnie. 
Ryzyko jednak jest. Nie nazwałbym tego ryzykiem jakiejś pandemii, ale poważnych lokalnych epidemii (również w Europie) już tak. 

Strony

Skomentuj