Wenezuela znowu zdenominowała swoją walutę
Image
Waluta narodowa Wenezueli, tj. boliwar, była denominowana z 4,18 miliona boliwarów za dolara amerykańskiego do 4,18 boliwara za dolara, z usuniętymi sześcioma zerami z banknotów.
Ekonomiści oczekują, że nominał boliwara ułatwi transakcje walutowe. Jest to trzeci nominał wenezuelskiej waluty od 2008 roku, a Bank Centralny Wenezueli ogłosił w komunikacie, że wszystkie ceny w kraju należy podzielić przez 1 mln.
Niegdyś najbogatszy kraj Ameryki Łacińskiej, posiadający wielkie zasoby ropy naftowej, już ósmy rok z rzędu zmaga się z recesją i hiperinflacją, osiągającą 3 000 % w 2020 r. i ponad 9500 % od 2019 r. Eksperci przewidują, że inflacja w Wenezueli wyniesie w tym roku około 1600%. Jeszcze do niedawna obywatele Wenezueli musieli płacić za bochenek chleba 7 banknotami po milion boliwarów.
Ktoś kiedyś zażartował, że gdyby komunizm wprowadzono na Saharze to zabrakłoby tam piachu. Na tej samej zasadzie szalony wenezuelski komunizm z czasów Hugo Chaveza i kontynuatora jego szalonej polityki Nicolasa Maduro, doprowadził do spustoszenia gospodarki oraz powszechnej pauperyzacji społęczeństwa w bogatym kraju będącym dużym producentem ropy naftowej.
- Dodaj komentarz
- 1794 odsłon
Jak to jest , że władze
Jak to jest , że władze różnych krajów nieustannie powielają cudze błędy gospodarcze (tak jak niegdyś Mao Ze Dong , choć ZSRR ostrzegało go by nie powielał drogi Stalina) doprowadzając swój kraj do ruiny i zapaści ?? Czy tak trudno jest rozejrzeć się po świecie i popatrzeć komu , gdzie i dlaczego żyje się najlepiej ? A potem skopiować , przenieść na swój grunt najlepsze rozwiązania tak by uczynić swój kraj "miodem i mlekiem" płynącym ? Bo mnie się wydaje , że to bardzo proste jest tylko trzeba chcieć ! Kim Dzong Un też jeździł po świecie , studiował , widział jak się na zachodzie żyje i jak dobrze może być a mimo to wolał podtrzymać ten swój "obóz koncentracyjny" zgodnie z tradycją Kimów .
Komunisci nie pracuja dla
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Jak to jest , że władze
Komunisci nie pracuja dla dobra kraju, tylko swojego. Nie obchodzi ich co sie stanie z narodem. Kiedy kraj i narod biednieje-oni sie bogaca biorac łapówkii okradająć bezposrednio panstwową kasę.
Ależ oni nie powielają błędów
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Jak to jest , że władze
Ależ oni nie powielają błędów tylko raczej stosują bardzo dobre i sprawdzone metody... to wszystko celowe działanie ... rząd jednostki czyli polityków jest mega wygodna piramida do wprowadzanie swojej woli. Wystarczy zaszantazowac kilku ludzi i po sprawie... Można mówić ze w tej sprawie maczali ręce Hamerykanie albo komuniści lub może masoni itp . Piramida na piramidzie i zapewne na szczycie znajdziemy najpotężniejsze rody naszej planety wraz z najbogatszym ludźmi (mają pieniądze bo im na to pozwolono gdyż są częścią zarządu tego folwarku jakim jest ziemia)
Czy tak trudno jest rozejrzeć
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Jak to jest , że władze
Najbogatszym krajem licząc parytet siły nabywczej na osobę, jest Katar. PSN na osobę wynosi tam 130475 dolarów międzynarodowych (dane za rok 2018). Ale Katar swoje bogactwo opiera na wydobyciu ropy i gazu. Jak chcesz skopiować najlepsze rozwiązania, skoro w Polsce nie wydobywa się ani gazu, ani ropy? A inna rzecz, to ilość ludności. Ludność Kataru to mniej więcej 10% ludności Polski, Jest teoria, że Polska ma wręcz gigantyczne pokłady ropy, ale nawet gdyby doszło do ich wydobycia, to uzyskanie tak wysokiego PSN na osobę może być niemożliwe ze względu na dziesięciokrotnie wyższą liczbę ludności.
Samo kopiowanie dobrych rozwiązań jest natomiast ok, ale to nie musi być od krajów, gdzie żyję się najlepiej. Jeszcze 20 lat temu w Ameryce żyło się ludziom bardzo dobrze, ale dziś tylko w Los Angeles jest więcej bezdomnych, niż kiedykolwiek było w Polsce. Więc kopiować tak, ale z głową.
Na tym właśnie polega
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Czy tak trudno jest rozejrzeć
Na tym właśnie polega sprawowanie władzy , że szuka się możliwie najlepszych rozwiązań do zastosowania w lokalnej gospodarce. I tym się to różni od tego co widzimy dookoła . Zaś posiadanie bogactw naturalnych nie ma NIC wspólnego ze sprawowaniem władzy . Każdy człowiek wystarczająco rozumny wie , że nie wolno wydawać więcej niż się ma bo to wpędza w długi , że nie można bezkarnie dodrukowywać pieniędzy bo to wywołuje inflację , że podnoszenie podatków nie zapełni kasy państwowej , że trzymanie się ideologii zamiast racjonalności powoduje zapaść , że ekonomia nie polega na "kreatywności" ale na bilansie zysków i strat , że im bardziej gmatwa się przepisy i wszystko usiłuje poddać regulacji to tłamsi się gospodarkę itd. A szukanie rozwiązań na świecie polega na tym , że przygladamy się co , gdzie i w jaki sposób działa najlepiej a potem wprowadzamy to u siebie . Bo niektóre dziedziny gospodarki lepiej funkcjonują jako kapitalistyczne , inne jako bezdochodowe (państwowe) a jeszcze inne jako prywatne sektory - dlatego gospodarka nie może być monolitem ideologicznym , lecz konglomeratem łączącym w sobie najlepsze cechy wszystkich innych w oparciu o zasoby jakie się posiada .
Japonia nie mając ani obszarów rolniczych ani zasobów naturalnych stała się gospodarką technologiczną przetwarzającą to co wydobywają i konsumują inni . Wenezuela ma zarówno dużo ziemi pod uprawy jak i ropę oraz gaz i inne surowce - brakuje im tylko rządu , który będzie umiał wykorzystać ten potencjał dla dobra całego kraju . Dlatego ich prezydent albo powinien ustąpić ze stanowiska albo uderzyć się w pierś mówiąc "mea kulpa" i pojechać w świat zobaczyć jak to robią inni a potem jak się już "na umie" wrócić i rozpocząć reformy , inwestycje itd.
Gdy umarł Mao ZeDong , rządy w Chinach przejął DengXiaoping - i co zrobił ? Pojechał w świat (także do USA) i uczył się gospodarki wolnorynkowej , kapitalistycznej i ekonomii zachodu a potem wrócił do swojego kraju i odbudował to co zniszczył Mao , doprowadzając Chiny do rozkwitu dzięki czemu stały się one dziś najpotężniejszą gospodarka świata.
nie można bezkarnie
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Na tym właśnie polega
A jednak większość państw dodrukowuje pieniądze i podnosi podatki. Skoro Ty i ja wiemy, że to się nie sprawdza, to czy rządzący nie wiedzą? Oczywiście, że wiedzą, a skoro tak, to działają przeciwko nam.
Pytanie brzmi - dlaczego to
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na nie można bezkarnie
Pytanie brzmi - dlaczego to robią ? Ponieważ są nieodpowiednimi ludźmi do rządzenia - a dlaczego ? Bo nie zostali na te funkcje delegowani przez naród lecz sami się na nie wspięli ! Brak demokracji bezpośredniej prowadzi właśnie do takiej patologii jaką też obserwujemu w parlamencie europejskim . DEMOKRACJA a nie PARTIOKRACJA.
Czyli według Ciebie
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Pytanie brzmi - dlaczego to
Czyli według Ciebie demokracja bezpośrednia rozwiązuje problem? Tylko nie bierzesz pod uwagę tego, że ludźmi można manipulować. To, na co ludzie zagłosują w demokracji bezpośredniej, wcale nie musi być najlepszym rozwiązaniem. To wszystko wciąż rozbija się o świadomość. Załóżmy, że demokrację bezpośrednią wprowadzą w takich krajach jak Bangladesz, czy Zimbabwe. Czy ci ludzie na pewno wybiorą najlepsze rozwiązanie, jeśli wielu z nich to analfabeci? U nas nie ma analfabetów, ale zauważ, że Konfederacja, którą popierasz, ma poparcie mniejsze niż 10%. Czyli inne partie mają ponad 90%. W przypadku demokracji bezpośredniej to, co optowałaby Konfederacja nawet gdyby to było najlepsze rozwiązanie, to niekoniecznie zostałoby wybrane, bo inne partie mają większe poparcie i ich zwolennicy mogliby zagłosować za opcjami swoich partii. Skoro najlepsza możliwa opcja nawet w demokracji bezpośredniej może zostać niewybrana, to taki system nie jest rozwiązaniem.
No to teraz już rozumiesz ,
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Czyli według Ciebie
No to teraz już rozumiesz , dlaczego nauk Jezusa nie zrozumiano ! (a przynajmniej już powinieneś rozumieć) . Człowiek dysponujący wyższą świadomością , myśli już innymi kategoriami , sięga wyżej , widzi głębiej i szerzej , dostrzega to co umyka pozostałym. Dlatego często pozostaje nie zrozumiany bo celem istnienia nie jest zmienianie "szkoły" jaką jest ziemia ale przyjecie nauki i otrzymanie "świadectwa . Co do demokracji to przy innych okazjach opisywałem szczególne "obostrzenia" konieczne do wprowadzenia na dzień dzisiejszy aby to działało w tym czasie z tymi ludźmi . Ja jestem siewcą , zasiewam w umysłach nowe koncepcje , których ziarna muszą paść na odpowiednią glebę , wzejść i wydać plon - ale na to wszystko potrzeba odpowiedniej gleby i czasu .. Niemniej jednak orać trzeba , siać i podlewać , gdyż inaczej ze żniw nic nie będzie . Wyższa świadomość też się sama nie pojawi - potrzebna jest praca aby ją osiągnąć . A tym co ową pracę wymusza jest konieczność rozumowego przepracowania nowych koncepcji wykraczających poza dotąd stosowane . W proponowanej przezemnie formie nie będzie komu i kim manipulować . No i sam widzisz , że 10% pracy jest już wykonane , kiedyś ten odsetek się zwiększy ale to się samo nie zrobi. Rozwój postępuje powoli i możliwy jest tylko poprzez wyparcie starych koncepcji nowymi , ja nie mówię że Konfederacja ma zawsze i we wszystkim rację ale w tych 90% się z nimi zgadzam .
Ja jestem siewcą , zasiewam w
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na No to teraz już rozumiesz ,
A co by było gdyby rolnik siał, gdzie popadnie, licząc na to, że ziarna same padną na odpowiednią glebę? Co by było gdyby wszyscy rolnicy tak robili? A co by było gdyby każdy był takim siewcą jak Ty? Może jednak lepiej zacząć robić coś konkretnego niż tylko o czymś gadać? Już pisałem, że niektóre osoby łączą się w małe grupy i działają. Pojawiają się inicjatywy wspólnych wiosek, ale nie ma to nic wspólnego z Anastazją, niektóre z tych osób nawet nie słyszały o Anastazji. Arya kiedyś opowiadał, że był na spotkaniu z ludźmi, którzy chcieli zbudować wioskę technologiczną. Są projekty lokalnych walut. I jeszcze pewnie inne. I to są konkrety, bo ludzie działają, a nie tylko gadają o czymś, co można zrobić, niczego nie robiąc. To, co robisz, po prostu nie będzie mieć sensu, dopóki nie zaczniesz wdrażać tych rzeczy w życie. I UWAGA- musisz zacząć od siebie.
Siewca sieje ziarno a glebą
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Ja jestem siewcą , zasiewam w
Siewca sieje ziarno a glebą jest świadomość zbiorowa w każdej jednostce z osobna . Ja nie wiem , gdzie te ziarno upada - to nie jest istotne , ważne że "rusza w świat" . Gdyby każdy był siewcą to by oznaczało , że dalszy zasiew nie ma sensu bo już ziarno wzrosło ! Robić coś konkretnego ? - to znaczy wstać , wyjść i zbudować swój świat gdzieś , gdzie ten nie sięga . Ale ten świat jest WSZĘDZIE , i nie ma dokąd pójść . Budowanie "państwa" w państwie nie wiele zmienia bo tworzy jedynie enklawę wewnątrz systemu , który przecież chcemy zmienić . Z resztą budowanie świata ma miejsce w umyśle człowieka a nie w przestrzeni zewnętrznej .. To co na zewnątrz jest jedynie przejawem tego co wewnątrz , więc aby zmienić to co widać , czuć i namacać można , trzeba najpierw zmienić oprogramowanie w głowie . Dokądkolwiek pójdzie zabierzesz swoje problemy , nawyki , uwarunkowania i przyzwyczajenia ZE SOBĄ . Tak więc , nie da się uciec od świata - bo świat to MY . To jest powód dla którego wszystkie takie inicjatywy i "sekty" prędzej czy później upadają , wysychają , wygaszają się . Czyli co , sygerujesz abym przyjął miano "guru" i założył własną osadę ? , czy żebym się przyłączył do już istniejącej .. Niestety ale w każdym przypadku pozostaje jeden problem ... pieniądze ... Można zbudować swoją osadę , odgrodzoną od świata i udawać , że go nie ma ale do tego są potrzebne duuużżżeee ilości pieniążków a tych z kolei ja nie mam i nie znam nikogo kto ma i by się nimi chętnie podzielił . ;-)
A czasy , gdy mając motykę , siekierkę i szpadel można było zbudować swój domek na prerii - minęły bezpowrotnie . Był taki serial kiedyś "Domek na prerii" - świetny , budujący , wartościowy i piękny . A teraz powiedz , co by się stało gdyby tak nagle wszyscy zapragnęli uciec stąd i zacząć gdzieś coś od nowa ?? Dokąd by mieli pójść i co by osiągnęli ??
Budowanie świata ma miejsce
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Siewca sieje ziarno a glebą
Budowanie świata ma miejsce nie tylko w umyśle człowieka, ale i na zewnątrz. Jest coś, co zrozumiałem dopiero niedawno. Niektórzy twierdzą, że wszystko sami kreujemy. Ładnie brzmi, ale nie jest to prawdą. Takie teorie głosił mój kuzyn, więc będę musiał z nim pogadać na ten temat i wyjaśnić mu jak to z tym jest, jak już wróci do Polski. Chodzi o to, że nie wszystko sami kreujemy, bo gdyby tak było, to w moim świecie nie byłoby koronki i wielu innych rzeczy, a za to byłoby to, czego pragnę. I choć nie mamy wpływu na to, co świat kreuje, to mamy wpływ na nasz stosunek do tego. W takiej sytuacji kreujemy tylko nasz stosunek do danej rzeczy i dopiero to wpływa na nasze życie. Reasumując, świat zewnętrzny to wypadkowa kreacji różnych ludzi, przy czym nieduża grupka będzie miała większy wpływ niż ludzkie masy.
Gdyby rolnik siał, gdzie popadnie, to marnowałby ziarno. Gdyby wszyscy siali, to wcale nie oznacza, że ziarno już wzrosło, to stwierdzenie to absurd. Ziarno od momentu wysiewu potrzebuje czasu, by urosnąć. I trzeba dbać, by miało odpowiednie warunki, bo inaczej nic nie wyrośnie. Ty chcesz siać, bo to jest najłatwiejsze, ale jak nie zadbasz o resztę, to ja nie wiem, jak chcesz cokolwiek w ten sposób osiągnąć, bo tak to nie działa.
Nie sugeruję, byś został jakimś guru. Sugeruję, byś zamiast pisać o tym, co można zrobić, zaczął robić cokolwiek, co będzie się przyczyniać do tego, by świat był lepszy. To może być coś bardzo małego, ważne by było. Prosta rzecz, zamiast kupować wodę w plastikowych butelkach kupić sobie dzbanek filtrujący. Tak prostą rzecz może zrobić każdy i gdyby każdy zrobił, to dojdzie do zaniechania produkcji niepotrzebnego plastiku. Oczywiście na skalę świata jest to niewiele, ale takie skumulowane malutkie działania dadzą w rezultacie efekt kuli śnieżnej. A jak masz taki dzbanek, to możesz innym mówić, by zamiast wody w butelkach kupili sobie taki dzbanek. To nie jest filtr odwróconej osmozy za kilka tysięcy, tylko koszt jest kilkudziesięciu złotych, a filtry do dzbanka można kupić za kilka złotych. Jak więc widzisz, nie trzeba góry pieniędzy, by działać na korzyść społeczeństwa. Wystarczy tylko trochę kreatywności, a czasem nawet zrobienia czegoś, co wcześniej zrobili inni. Nikt nikomu nie każe budować osady, to był tylko przykład, tego co ludzie robią i często koszt jest mniejszy niż postawienie domu, bo zdaję sobie sprawę, że to wymaga funduszy.
Nie zrozumiałeś mnie na samym
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Budowanie świata ma miejsce
Nie zrozumiałeś mnie na samym początku , wiesz czemu ? Bo znów wyjąłeś pewne zdanie z ogólnego kontekstu , który warunkuje jego głębszy sens . To dlatego Jezus widząc to wsród swoich słuchaczy , zaczął do nich mówić przypowieściami ... - odnoszę to do porównania mnie do rolnika . Kwestia druga - ocenianie - etykietujesz mnie nie wiedząc ani kim jestem ani co i jak robię , kolejmy błąd . To co powiedziałeś na samym początku , ja powtarzam tu od samego początku i widzisz efekt się pojawił (!) - ziarno , które zasiałem WZROSŁO w Tobie - to jest dla mnie nagroda i radość sama w sobie !. Co do części trzeciej wywodu , masz rację - i tu też powtarzam to od lat , niech każdy robi to co może z myślą o całym świecie . Ja też tak robię ... bo co warte by były moje nauki gdybym sam się do nich nie stosował ? Poprostu założyłeś (lekkomyślnie) , że jestem "gołosłowny" - to nie prawda . Chcesz wiedzieć co robię ? Daję przykład .. słowem , myślą i czynem oto ziarno , które rzucam w świat ale tak jak w przypowieści biblijnej , jedno pada na kamień i usycha , drugie na drogę i zjadają je ptaki a dopiero trzecie na żyzną glebę i wydaje plon . Bo ziarno to idee a ja nie mam wpływu na to na jakiego rodzaju umysł to ziarno trafi ale w końcu trafia na taki , którego "gleba" wydaje plon w postaci zmiany na lepsze czyjegoś sposobu rozumienia i to jest dobre .
We wcześniejszym komentarzu
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Nie zrozumiałeś mnie na samym
We wcześniejszym komentarzu napisałeś:
więc sam się etykietujesz. Piszesz tylko o swoich pomysłach, a jak zapytałem o to, co konkretnie robisz, to jak do tej pory nie padła konkretna odpowiedź.
Teraz piszesz:
Mnie najbardziej interesuje, jakie to konkretnie są czyny, bo myśleć i gadać to sobie można, ale jeśli nie jest to poparte czynem, to nic z tego nie będzie. Napiszesz, co takiego konkretnie robisz?
Każdy się etykietuje bo każdy
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na We wcześniejszym komentarzu
Każdy się etykietuje bo każdy identyfikuje się ze swoimi poglądami i albo jest tym kim naprawdę jest albo tylko tym , którym jak myśli powinien być bo takie są społeczne oczekiwania . Propaguję , zdrowy , oszczędny , ekologiczny i tani sposób życia . Spodziewałeś się altruisty , poświęcającego się społecznie za darmo sprzątając śmieci z lasu ? Jeżdę 18-letnim samochodem (jego spaliny są "krystalicznie" czyste !), 15-letnim rowerem - utrzymując te pojazdy w doskonałej kondycji - używam 12-letniego komputera , 32-letniego odkurzacza , najmniejszego telewizora jaki udało mi się kupić a wszystko to poto by nie napędzać konsumpcji , ograniczyć zużycie energii i nie zanieczyszczać środowska poprzez "produkcję" tak małej ilości odpadów jak to tylko możliwe . Zużywam minimalną ilość wody (do mycia i sprzątania) , piję tylko kranówkę , naprawiam to co da się naprawić zamiast to wyrzucić i kupić nowe . Nie kupuję nowych ubrań tylko dlatego , że stare są "znoszone" - zużywam je do końca . Palę w piecu węglem ale robiąc to tak , że z komina lecą czyste spaliny a nie dym . Zwracam uwagę śmiecącym byle gdzie. Kupuję tylko to co polskie z patryjotyzmu . Używam jednej torby na zakupy tak długo aż się nie porwie . Nie pakuję produktów w sklepie niepotrzebnie w foliowe woreczki , gdy ich ilość tego nie wymaga . Używam słoików wielokrotnie . Karmę dla kotów kupuję w blaszanych puszkach bo jest taniej i ekologiczniej - puszkę można zezłomować a saszetki to nieprzetwarzalne śmieci . Oszczędzam prąd siedząc po ciemku gdy światło nie jest mi koniecznie potrzebne . Dzielę się wiedzą z każdym chętnym . Stosuję zasadę uprzejmości na drodze .
Więcej "grzechów" nie pamiętam ... czy to mało ?
Więc sam się zaetykietowałeś,
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Każdy się etykietuje bo każdy
Więc sam się zaetykietowałeś, a ja to dostrzegłem i tyle w ty, temacie.
Nie spodziewałem się altruisty. Bycie altruistą jest czymś niekorzystnym. To są klimaty, w których siedzi mój kuzyn i on pewnie napisałby mały elaborat na ten temat, a ja mam tylko tyle wiedzy, by wiedzieć, że to nie jest korzystne.
A co do reszty to wreszcie jest konkret. Takie wypowiedzi są o wiele lepsze niż podawanie jakichś nowych rozwiązań, bo tyle każdy może zrobić. Jest takie powiedzenie "Najlepszy wykład, to własny przykład", więc w tym temacie brawa dla Ciebie, jesteś wzorem dla innych.
O jedną rzecz chcę zapytać. Chodzi o słowa:
Rozpalasz ogień od góry, czy masz jakiś inny sposób?
A widzisz , pisałem tu o tym
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Więc sam się zaetykietowałeś,
A widzisz , pisałem tu o tym już wielokrotnie ale dla Ciebie powtórzę . Rozpalam od góry z tym , że nie jest to takie oczywiste i łatwe jakby się zdawało - trzeba sobie wyopracować odpowiednią metodę w zależności od konstrukcji pieca . U mnie piec ma wylot spalin tuż nad górnymi dżwiczkami (jest tam powójny "sufit" - wymiennik ciepła) - czyli z przodu od frontu - więc po wyczyszczeniu rusztu najpierw kładę dołem rozpałkę (gazeta , tektura , drzazgi) w głębi pieca , wsuwam dołem węgiel duże kawałki (10.. 15 cm) , na te duże (już górą) wrzucam mniejsze (1 warstwę) , teraz dokładam trochę drewna (kilka drobnych kawałków) - na tą rozpałkę . Znów dokładam węgla małe kawałki (większe rozłupuję na mniejsze) , górą pieca ale tuż przy ściance czołowej - całość tworzy "pryzmę" opadającą ku tyłowi pieca . I teraz na koniec kładę na tą "pryzmę" 4..6 kawałków grubszego drewna poziomo wzdłuż tej pryzmy i kawałek zapalonej gazety wrzucam w głąb pieca by ogień sięgnął rozpałki.
Jak to działa . Przez uchylone dolne dzwiczki (szczelina ok. 3cm.) wpada powietrze popielnikiem , leci do końca i tyłem rusztu podsyca płomień który kolejno rozpala drewno na węglu . Żar w drewna opadając na węgiel rozpala go już od góry i już . Gdy węgiel już się dopala , dokładam nowe kawałki (mogą być duże) ale już tylko dołem wsuwając je na ruszt (gdzie wcześniej pogrzebaczem odsunąłem żar na tył pieca . Teraz przez górne dzwiczki nasuwam żar na świeży węgiel . Czasem (głównie zimą) gdy podwajam wsad węgla , trzeba zamknąć dolne dzwiczki i uchylić "lufcik" w górnych na ok. 2..3 cm i teraz świerze powierze wpada już od góry podsycając palenie i ułatwiając dopalanie się sadzy .
Co zrobić z miałem węglowym i drobnym żwirem ? Trzeba najpierw wypalić wsad by mieć żar i teraz odsunąwszy go na tył pieca , na pusty ruszt wkładam z przodu tekturę uformowaną w "korytko" - (dwa zagięte boki i trzeci od fronu by się nic nie wysypywało) - na głębokość do 3/4 rusztu . Zamykam dół i górą wsypuję na to korytko 3 .. 4 szufelki miału / żwiru węglowego , po czym nasuwam na niego ten żar z końca - czasem trzeba położyć na to 2..3 nieduże kawałki drewna by mieć pewność , że miał się zapali . Gdy wszystko "gra" miał wypala się pięknie od góry , bez dymu a powstały popiół jest delikatny jak świerzy śnieg - powietrze wpuszczam dołem , leci na tył pieca , przez ruszt i nad wsad .
Nie zwróciłem uwagi na to, że
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na A widzisz , pisałem tu o tym
Nie zwróciłem uwagi na to, że wcześniej o tym pisałeś. Kiedyś na Śląsku robiono takie specjalne piece, które nie miały górnych drzwi. Zdejmowało się górną pokrywę i węgiel ładowało się od góry. Te piece były robione tylko prywatnie, nie szło ich nigdzie kupić. Parę osób z mojej rodziny miało takie piece. Jak się w takim piecu rozpaliło, to po brakowało skali na termometrze. Chciałbym taki piec, ale nikt już ich nie robi. Teraz mam zwykłą kozę, ale też palę od góry. Pali się to przez 7 do 10 godzin, a temperatura 22-24 stopnie, więc jest ok.
Chcesz powiedzieć , że zwykłą
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Nie zwróciłem uwagi na to, że
Chcesz powiedzieć , że zwykłą tkz : "kozą" ogrzewasz mieszkanie jak w XIX w. ?
Wracając do tematu , to na tym polega postęp , że gdy pojawia się nowa metoda i technologia to powinna ona wyprzeć starą ale żeby tak się stało to niezbędny jest rozwój świadomości - bo co z tego , że coś nowego i lepszego jest jak czysty sposób palenia w piecu czy inne lepsze sprawniejsze piece (np. odgórne , czy automatyczne) - skoro mało kogo to obchodzi bo prawie nikt się tym nie interesuje by nie kopcić , mniej zużywać opału (nawet do 30%) zmieniając swoje nawyki (a to nic nie kosztuje) i nie truć wszystkich dookoła . Wiedza jest powszechnie dostępna w internecie , były nawet organizowane szkolenia z pokazem palenia od góry u co ... i nic ! Mało tego , widziałem raz w telewizyjnym programie pewnego "specjalistę" , który starał się przekonać wszystkich , że palenie od góry robi ... "więcej szkody niż pożytku" ! Wyobrażasz to sobie ? Co gorsza istnieją wciąż tumany , tempaki , kretyni , debile , ignoranci (można wymieniać dalej...) , do których absolutnie nic nie dociera - NIC ! I taki ktoś powie : "h.. mnie to obchodzi , ja mam na to wyjeb.... , a ja robie po swojemu ! itd. Osobisty przykład też nic nie znaczy ... właśnie dlatego , że istnieją ci wcześniej wymienieni i dotyczy to niestety każdej dziedziny życia . Mądrym tłumaczyć nie trzeba - głupim nie warto. I w tej kwestii przez ostatnie TYSIĄC LECIA nic się nie zmieniło , nic . Dlatego właśnie mędrcy trzymają się na uboczu i robią swoje nie zawracając sobie głowy tą chołotą ludzką . I mówię to na podstawie własnych , osobistych doświadczeń . Dlatego właśnie perswazja , przekonywanie , głoszenie , "nawracanie" itp. nie wiele dają .. bo odpowiedniej gleby , która chce (!) przyjąć to ziarno prawdy jest bardzo ... bardzo mało .
Mam piec podobny do tego z
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Chcesz powiedzieć , że zwykłą
Mam piec podobny do tego z obrazka. W środku wyłożony szamotami. Na moje 50 metrów mieszkanie wystarcza. Nie warto mi robić centralnego ogrzewania, bo ten piec stoi centralnie pośrodku mieszkania, a po drugie mam zamiar kupić inne mieszkanie.
Co do perswazji, przekonywania itp. to popatrz, jak wiele osób daje się manipulować przez telewizję. To wszystko działa, tylko trzeba wiedzieć jak. To dobrze widać w biznesie. Dwie osoby robiące ten sam biznes i jedna będzie mieć megaefekty a drugą zerowe. Jedną z głównych przyczyn jest umiejętność wywierania wpływu. Markety od lat zatrudniają specjalistów z tej dziedziny, by zwiększyć sprzedaż. To dlatego zmienia się ustawienie towaru na półkach, rozprasza odpowiednie zapachy, czy puszcza określoną muzykę. Więc to działa, choć nie w tym kierunku, co byś chciał. Ale gdybyś był specjalistą, to jednostki tez byłbyś w stanie przekonać. Oczywiście nie wszystkie, nie do wszystkiego i nie zawsze. To jest temat rzeka. Ja nie zabiegam na siłę o to, by ktoś zmienił poglądy, wystarczy, że klienci o de mnie kupują.
No tak - "koza" to pojęcie
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Mam piec podobny do tego z
No tak - "koza" to pojęcie względne i dość mylące ..
Tak , wiem że to działa na klientów , telewidzów , słuchaczy itd. ale nikt się nie stanie lepszym , bardziej współczującym , rozumującym szerzej , widzącym więcej niż koniec swego nosa ani mądrzejszym poprzez poddanie się tym technikom. Nikt też studiując te techniki psychomanipulacji nie stanie się przez to wartościowszym człowiekiem , będzie tylko umiał lepiej wywierać wpływ na innych . A rozwój duchowy polega na samodoskonaleniu się , szlifowaniu swojego wewnętrznego kamienia by stał się diamentem - czymś co jest szkachetne . Nie da się zatem komuś wyperswadować "zła" by w to miejsce zaszczepić "dobro" . Nie można kogoś "przymusić" do miłości - czyli dbania o dobro wszystkich a nie tylko o swoje . Nie da się "nawrócić" grzeszników by stali się cnotliwi ... nie przekonasz złodzieja by nie kradł , bandyty by nie napadał , gwałciciela by się powstrzymał , oszusta by nie mataczył , nie wmówisz nawet pospolitemu chamowi by nie wywalał śmieci do lasu - jeśli oni sami nie zrozumieją , że to jest złe - czyli szkodliwe dla nich i wszystkich dookoła. Tak więc ani Jezus ani nikt po nim nie był w stanie wyperswadować ludziom ich słuchającym aby zrozumieli co słyszą i się zmienili , bo o tym decyduje sumienie czyli twój wewnętrzny mistrz . W biznesie to działa owszem , wmawianie klientom że czegoś potrzebują i gdy to kupią będą "lepsi" i "szczęśliwsi" się sprawdza ... ale też tylko do momentu aż emocje opadną dlatego tak dobrze sprzedają się wciąż nowe modele (czegokolwiek) . Ja wiem na czym polega konsumpcja , kto ją napędza i czym jest powodowana - ale to krańcowo odmienny temat od tego co ja mam na myśli . Świat nie stanie się lepszy tak długo dopuki jedni będą wpływać na innych myśląc za nich . Świat stanie się lepszy gdy ludzie zrozumieją , że pieniądze są TYLKO środkiem płatniczym - sposobem na wymianę handlową - a nie dobrem samym w sobie . Świat stanie się lepszy gdy ludzie będą lepsi bo odrzucą : chciwość , butę , arogancję , nienawiść itd. a to mogą zrobić tylko oni sami i nikt ich w żaden sposób do tego nie namówi ani nie przekona . Nie pomoże w tym telewizja , radio ani prasa , bo wszystko czego potrzebują do tej zmiany już mają . Nie zmieni ich propaganda , programowanie podprogowe ani żadne inne techniki , co więcej to samo w sobie byłoby złem bo niczym by się nie różniło od kontroli umysłów . A nie chodzi oto by ludzi kontrolować lecz by oni siebie sami wewnętrznie kontrolowali . Świat gdzie ludzkie przywary były kontrolowane przez system pokazano w filmie : "Equilibirum" - ale gdy znika kontrola (wpływ) - wszystko powraca do stanu początkowego . Rozwój zaś to stan trwały permamenty , wchodzi się szczebelek wyżej bo samemu się chce a nie dlatego , że ktoś nam tak powiedział . Bóg pragnie by go kochano ale nie może nikogo do tego zmusić ... czyżby nie znał technik NLP ? - Wolna wola .
Na siłę się nie da nikogo do
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na No tak - "koza" to pojęcie
Na siłę się nie da nikogo do niczego zmusić. Ale zawsze można starać się wywierać pozytywny wpływ. Wiele osób, a zwłaszcza zajmujących się rozwojem osobistym, ale tez filozofów i różnej maści mistrzów z Dalekiego Wschodu, uważa, że człowiek jest z natury dobry. Niestety nie jest to prawda. Człowiek z natury jest neutralny, a wektor jego działań ustawiony jest w kierunku zła, bo to jest poniekąd gwarancją przetrwania. I tego trzeba być świadomym. Natomiast ludzie w dzisiejszych czasach są mocno zdeprawowani, ale ta deprawacja jest w dużej mierze spowodowana systemem, w jakim przyszło nam żyć. Już sam ten fakt, gdy komuś go przedstawimy, tak by to zrozumiał, bardzo mocno wpływa na ludzi i wektor działania przesuwa się w kierunku neutralności lub dobra. Obserwując ludzi, widzę, że sporo osób zaczyna to rozumieć, czyli po prostu się budzi. A część niestety podąża coraz bardziej w kierunku zła. Dziś rozmawiałem z moją kuzynką, siostrą Aryi. Powiedziała mi, że wśród jej klientów jest sporo buców. Zapytałem, czy to są nowobogaccy. Odpowiedziała, że to nie zależy od statusu społecznego. Ale w takim razie, działa to też w drugą stronę.
P.S. Dowiedziałem się, że Arya w grudniu wraca do Polski, ale nie wiem, czy na stałe, czy tylko na okres świąteczno noworoczny. No i dowiedziałem się, w jakim kraju jest, ale nie napiszę o tym publicznie. Powiem tylko, że jest to kraj baaardzo daleko na południe od Polski.
Oczywiście wpływ mediów i
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Na siłę się nie da nikogo do
Oczywiście wpływ mediów i filmów na zachowanie młodzieży a potem doroslych jest niezaprzeczalny ale każdy ma wolną wolę i TYLKO od niego zależy jakie wzorce sobie przyswoi i czyje normy uzna za swoje . Ja przecież też nie chowałem się pod kloszem ani na innej planecie , co więcej całe życie musiałem stawiać odpór naciskom na "znormalizowanie" - czyli podporządkowanie się ogółowi . Dlatego uważam , że każdy ma wybór i może opowiedzieć się po ciemnej lub jasnej stronie MOCY - to zależy tylko od dobrej woli. Nowobogaccy mogą stać się bucami ale człowiek jest jaki jest niezależnie od statusu posiadania , sam wybiera swój kierunek . Dlatego mówię o rozwoju świadomości a nie o postępie , bo małpa z Caddilacu obwieszone złotem dalej małpą pozostanie , pozostając przy swoich nawykach rzucania skórek od banana pod siebie . Też kiedyś myślałem , że trzeba propagować , nawracać , głosić "dobrą nowinę" itd. ale zrozumiałem , że to nie ma większego sensu właśnie z powodu wolnej woli . A na system nie mamy wpływu , chyba że go zmienimy - zmieniając ludzi którzy go tworzą , dlatego udział w wyborach jest tak ważny . Ja wiem to zniechęca bo zmiany postępują b.wolno ale nikt nie powiedział , że będzie łatwo . Pomyśl , jak bardzo musiał być rozczarowany Jezus i wszyscy jemu podobni gdy ich wysiłki "wsiąkały w piasek" . A prawda jest dostępna , wartościowe filmy też , literatury nie brakuje , wzorców do naśladowania również , każdy ma wybór i według niego postępuje . Uniwersalne prawo - dekalog - znany jest wszystkim , wystarczy się nim kierować . To jest walka dobra ze złem ale nie na zewnątrz nas ale wewnątrz i albo się wybiera światło albo ciemność . Z tym , że do tego konieczna jest autoreflekscja czyli sumienie a tego nikt nikogo nie nauczy . Od wywierania pozytywnego wpływu są rodzice , nauczyciele , mentorzy itd. ale szczególnie ci pierwsi muszą się z tej funkcji rzetelnie wywiązywać a z tym jest bardzo różnie - a niestety rola rodzica jest dużo bardziej odpowiedzialna niż późniejszych nauczycieli i mentorów . Tu nie ma "złotego sposobu" ..
Świat uległ
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Oczywiście wpływ mediów i
Świat uległ przewartościowaniu. Czytając niby rozwojowe książki, często dajemy się nabrać na ukryte treści. Na to zwrócił mi kiedyś uwagę Arya, gdy wspomniał o "Rozmowach z Bogiem" Walscha. On był zachwycony tym, co pisał Walsch, aż gdzieś tam jakiś jego internetowy znajomy napisał, że Walsch krzewi NWO. I ciężko się z tym nie zgodzić. Teraz o Walschu już mało kto wspomina, za to kolejną serią książek jest Anastazja. Czytałem i niby wszystko ok, ale jest tam ciśnienie na wmówienie ludziom tego, jak mają żyć. Chciałem o tym kiedyś podyskutować z Aryą, ale powiedział mi, ze nie czytał Anastazji. Ty coś chyba wspominałeś, więc ciekaw jestem, jakie masz odczucia co do tych książek. Kolejna seria to "Transerfing rzeczywistości". To jest dopiero odlot, a ludzie jednak w to wierzą. Piszę o książkach, by pokazać, że na osoby szukające prawdy czeka wiele pułapek. Jak się jest tego świadomym, to części z nich można uniknąć, ale wszystkich nie sposób. Wzorce, o których piszesz to jedno, chęć złamania ich to drugie, a to czy się faktycznie uda, to trzecie, bo jest wiele pułapek. Nie wszystko na drodze rozwoju da się osiągnąć samemu, bo pewnych rzeczy nie jesteś w stanie dostrzec. Ale to znowu trzeba być tego świadomym. I dlatego, choć prawdą jest, że od wywierania pozytywnego wpływu są rodzice, to to nie działa. Nauczyciele, to zależy, kogo masz na myśli, jeśli nauczycieli w szkole, to mówimy o jakiejś pomyłce.
Nie chodzi o to, by na siłę ludzi uświadamiać i przekonywać. Wystarczy czasem prostować teorie, które ludzie uznają za prawdę. Często spotykanym błędem jest twierdzenie, że należy wyjść ze swojej strefy komfortu. Jeśli ktoś chce wejść w depresję, to jak najbardziej niech z niej wychodzi. Mnie się zdarza prostować tego typu błędy. I ludzie różnie reagują, jedni chcą tkwić w błędzie, a inni pytają o prawidłowy proces. I kiedyś bym z tymi pierwszymi dyskutował, ale odkąd wiem, że istnieje coś takiego jak strategia konfirmacyjna, zwana też efektem potwierdzania, to raczej unikam bezsensownego wdawania się w dyskusję.
Otóż to , tkz: "wartościowe
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Świat uległ
Otóż to , tkz: "wartościowe książki" też są niestety czasem pisane na zamówienie bo np. dobrze się sprzedają a ludzi to interesuje. Tak chyba było z tą "Anastazją" , przeczytałem wszystkie tomy - pobrałem z internetu za darmo i dobrze , bo kupno ich byłoby stratą pieniędzy (choć wiedziałem o ich istnieniu już od wielu lat bo oferowano je w ksiegarni "Nieznanego Świata" , miesięcznika który również czytywałem) - myśląc , że znajdę tam coś inspirującego ale wiecej to miało wspólnego z baśnią i fantazjami niż z rzeczywistością . Podobno serię tą napisano na zlecenie Putina , który uruchomił w Rosji program zaludniania terenów syberyjskich i potrzebował czegoś co ludzi zachęci do osiedlania się tam , obiecując każdemu chętnemu osadnikowi właśnie ten darmowy hektar ziemi .. na syberii . Nic szczególnie interesującego tam nie było a całość napisano w dość infantylny sposób ukazujący harmonię ludzi , zwierząt i natury . I co z tego wynikło .. powstawały u nas ekowioski oparte na tej idei jednego hektara z ogrodem i oczywiście wegetariańskim rezimem i ideologią "Anastazjową" , co szczególnie mocno było widać na forach anastazjowych gdzie częstym argumentem było stwierdzenie : może i tak ale Anastazja "mówi" ... Kolejna pułapka ideologiczna , rodzaj sekty , gdzie aby być po "ich" stronie koniecznie trzeba było spełnić te narzucone warunki . Ja nie czytałem zbyt wielu książek o tematyce "duchowej" , wszystkie swoje przemyślenia wypracowuję sam , choć oczywiście zapoznałem się z niektórymi mądrościami De Melo , Osho , Konfucjusza , Kierkegarda i jeszcze paru innych myślicieli . Przeczytałem Biblię , szczególną uwagę poświęcając naukom Jezusa (studiowaniu w poszukiwaniu głębszego sensu) , "Życie i nauki mistrzów dalekiego wschodu" - w książce tej spotykamy się m.in z Jezusem żywym ( w tym życiu wiecznym jako transcendentna istota) , "Kompas Zen" - zen to japońska odmiana buddyzmu . Trochę zapoznałem się z Jogą , Tai Chi i trochę z psychologią np. czytając książkę : "Potęga podświadomości" i takie tam . Co do szkoły to jest tu "promyk nadziei" , bo zaczynają już powstawać szkoły o zupełnie innym podejściu do ucznia z mniejszym zagęszczeniem i zupełnie inną formą nauczania . Właśnie dlatego , że czegoś nie dostrzegamy potrzebny jest nauczyciel i teraz pomyśl .. na jakim byłbyś teraz etapie i poziomie umysłowym , duchowym , intelektualnym - gdybyś spotykał na swojej drodze właściwych ludzi ? A tak .. musimy pracować z tym co nam się trafia , po drodze otrzepując się jeszcze z błota , którym się nas obrzuca - czyli tym co kala człowieka i odciąga od właściwej drogi . Ile energii trzeba nieraz zmarnować na przywrócenie równawagi , gdy ktoś cię z niej wytrąci .. NWO też można różnie rozumieć , jako uporządkowanie świata i nadanie mu porządanej formy , lub jako zaciśnięcie pętli na szyli przez władze za pomocą ucisku i terroru . Świat "Star Trek'a" to też NWO ale w tej pierwszej wersji . Trzeba też zadać sobie pytanie co jest ważniejsze , próba "naprawiania" świata czy praca nad własnym uszlachetnieniem ? Mamy określoną ilość czasu i wybór co z nim zrobić . Tak naprawdę , gdy uczeń jest gotowy - mistrz (nauczyciel) się pojawia . Bo zawsze jest tylko jeden uczeń i jeden mistrz . Każdy ma własnego mistrza (wewnętrznego) , który wskazuje kierunek gdy uczeń czyli człowiek pokorny poskromi swoje "ego" i wyciszy gonitwę myśli . Pisząc o "strefie komfortu" masz na myśli - światopogląd ? Ja uważam , że trzeba zachować pewnego radzaju "nieufność" także do własnych przekonań , zachowując otwartość umysłu , dlatego jeśli ktoś wie coś lepiej i mnie przekona to ja to przyjmę , bo nie mam przecież pewności , że znam "prawdę objawioną" . Bez pokory nie nastąpi nauka , rozwój , postęp ale to coś musi być też właściwie , logicznie umotywowane a nie tylko narzucone autorytetem . Budda podobno kiedyś powiedział : niczego nie przyjmujcie na wiarę , wszystko sprawdzajcie . No i tego się trzeba trzymać.
Ja czytałem bardzo dużo tego
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Otóż to , tkz: "wartościowe
Ja czytałem bardzo dużo tego typu literatury. Zacząłem na początku lat '90. Czytałem te same książki co Arya, bo jak jeden kupił jakąś książkę, to pożyczał drugiemu, więc poniekąd dzieliliśmy się kosztami. Byliśmy dzieciakami i budżet był ograniczony, a w bibliotekach nie było pozycji, które nas interesowały. Reszta kuzynostwa albo się nie interesowała tematem, albo była zbyt młoda. Ja jestem najstarszy z całego kuzynostwa, ale Arya jest ten sam rocznik co ja, tylko o miesiąc młodszy. Arya czasami przynosił skrypty. Miał jakąś znajomą, którą tłumaczyła książki na język polski. Chyba "Życie i nauki mistrzów Dalekiego Wschodu" czytałem jako skrypt, ale do końca nie jestem pewny. To była jedna z pierwszych książek na tematy duchowe, które przeczytałem. Oczywiście były też książki Roberta Monroe o podróżach astralnych, a potem Bruce Moena i podobnej maści literatura.
W tych wszystkich książkach jest część prawdy, ale trzeba uważać, bo nie wiadomo czy to nie są książki pisane na zlecenie. Tak jak piszesz o Anastazji, że mogła być pisana na zlecenie Putina. Nie słyszałem o tym wcześniej, ale te siedliska to bardziej powstawały na Zachodzie Rosji i na terenach Białorusi i Ukrainy, niż na Syberii. Syberię to Chińczycy zaludniają, żeniąc się z Rosjankami. Więc być może pomysł osiedlania się tam przez Rosjan nie wypalił, ale plany pierwotne mogły takie być.
Pisząc o NWO mam na myśli tą jego negatywną wersję. Świat Star Treka też można tak określić, ale to nie jest to samo NWO, o którym są tworzone teorie spiskowe. Zresztą teraz już całkiem serio mówi się o wielkim resecie i o agendzie 2030. Te dwa terminy zastąpiły termin NWO, bo się ludziom źle kojarzył, a o NWO jeszcze nie tak dawno mówili politycy z Bushem na czele.
Nie chodzi mi o światopogląd. Czytając książki poświęcone rozwojowi i robieniu biznesu, często w nich jest napisane, że aby odnieść sukces, to trzeba wyjść ze strefy komfortu. Tak samo mówią różnej maści trenerzy na szkoleniach. Ale wychodzenie ze strefy komfortu to błąd, to może doprowadzić do depresji lub nawet do śmierci. Jak ktoś gada o tym, że trzeba wyjść ze strefy komfortu, to znaczy, że nie ma pojęcia, jak działa ludzki umysł w tym aspekcie. A jeśli nie wie, jak działa w tym aspekcie, to może tez nie wiedzieć, jak działa w innych aspektach. Takiej osoby można posłuchać, ale dla mnie osobiście szkoda byłoby czasu. Wolałbym słuchać kogoś, kto ma wiedzę na ten temat, a nie tylko powtarza bzdury wyczytane w książkach jakichś amerykańskich guru od siedmiu boleści.
No popatrz a ja miałem
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Ja czytałem bardzo dużo tego
No popatrz a ja miałem wrażenie , że jesteś kimś sporo młodszym a tu się okazuje , że ... wszyscy trzej mamy po tyle samo lat . Literatura sobie a rzeczywistość sobie , bo przecież czytanie o czymś to nie to samo co doświadczenie tego samego . Ż i N.M.D.W - czytałem trzykrotnie starając się zrozumieć w czym rzecz ale to nie wystarczyło , zastanowiło mnie natomiast - dlaczego (jak podaje autor) nie zachowały się żadne dokumentalne zapiski , zdjęcia , jakiekolwiek autentyczne relacje z tej dalekiej wyprawy ? Nic oprócz tej książki . Z drugiej strony skoro ci , którzy obcowali z tymi mistrzami sami mieli tak duży problem by zbliżyć się poziomem do ich pułapu - to jak mnie (nam) czytelnikowi mogłoby się to udać pojąć co oni starali się przekazać ? W moim przypadku pewną barierą pojęciową jest też "ateizm" , bo oni (tak jak i Jezus) wskazywali na konieczność miłowania Boga ... a jak ma to zrobić ateista ? Do mnie bardziej przemawia koncepcja MOCY jak w "Star Wars" ale też kto miałby mnie tego nauczyć ? Wszystko trzeba samemu "rozkmninić" ale czy starczy na to czasu ? Świat Star-Trek'a , też niestety zapoczątkował "wielki ucisk" , bo jak podaje chronologia filmowa najpierw doszło do III wojny światowej (połowa ludzkości zginęła) , potem w 2063 r. Cokrein wynalazł napęd nadświetlny a wkrótce potem doszło do pierwszego kontaktu z Romulanami . To moja ulubiona saga filmowa , obejrzałem wszystkie seriale i filmy oprócz tych najnowszych - strasznie badziewnych ... To jest mój świat , w którym już bym chciał żyć . My już tego nie dożyjemy ale możemy być świadkami jego początku i pionierami przygotowującymi pod ten nowy wspaniały świat - grunt . Strefa komfortu - tam myślałem , z tym że w odniesieniu do materializmu (żeby zmienić swój byt na lepszy) to właśnie trzeba tą "bezpieczną strefę" opuścić - pokonać lęk przed nieznanym i zaryzykować . Ale w kwestii rozwoju osobowości , świadomości , intelektu jest podobnie . Budda nauczał , że nie da się napełnić pełnego dzbana , wpierw trzeba go opróżnić z zawartości by móc go dopiero napełnić czymś świerzym , innym , nową wiedzą . Innymi słowy , aby przyswoić nową wyższą formę wiedzy trzeba tą niższą odrzucić . Podobnie mówił Jezus , że aby przyswoić to co boskie trzeba odepchnąć to co ludzkie - opuścić swoją "strefę komfortu" , czyli to co uważamy za nasz fundament pojęciowy , bezpieczny zakres w którym się poruszamy - jak g***o w przerębli , nie zdając sobie sprawy że tuż za "krawędzią przerębla" jest inny lepszy , większy świat . To jest właśnie otwarcie umysłu na nowe koncepcje i możliwości . Jak to mogłoby komuś zaszkodzić , tak jak napisałeś ? Co konkretnie w tym jest złego ? Coś Ci powiem .. bo widzisz , od bardzo dawna mam wrażenie że to nie jest mój czas , świat ani miejsce . Odkąd sięgam pamięcią zawsze moj wewnętrzny "kompas" wskazywał kierunek - przyszłość. Mało mnie obchodziło co jak jest urządzone - aby się w tym poruszać , lawirować , funkcjonować według tych reguł - zawsze moje myśli tworzyły koncepcje tego co i jak powinno być urządzone , żeby było dobrze . To był i wciąż jest mój drogowskaz ..
Mimo wszystko , komunikacja między ludzka jest bardzo ułomna (w formie) , bo choć słowa i zdania wydają się zrozumiałe , to jednak za nimi stoją szersze koncepty , myśli , znaczenia - niewypowiedziane . I to co ja piszę , nie jest tym samym co Ty czytasz i kreujesz w umyśle oraz vice versa . Wszystko to przypomina raczej wyższą formę gestykulowania , niby się rozumiemy ale myślimy co innego i nieco inaczej . Dlatego pierwszą "nadludzką" zdolnością jaką chciałbym posiąść jest telepatia . Bo tylko ta forma pozawerbalnej komunikacji umożliwia precyzyjną wymianę informacji z pominięciem jej interpretacji - czysty przekaz .
Taką formę perswazji , wpływania na kogoś to rozumię i akceptuję . Porozumienie bez barier , ograniczeń , uprzedzeń , rozumianą jako przekaz wiedzy wraz z koniecznymi adnotacjami i dopiskami ale nie w formie słów lecz pojęć , koncepcji , wizji . Coś tak pojemnego i rozbudowanego jak obraz , który jak wiadomo wart jest więcej niż 1000 słów . Wtedy rozwój i postęp następowałby błyskawicznie . Komunikacja poza słowami - czysty przekaz myśli , świat doskonały .
Też jesteś rocznik 75?
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na No popatrz a ja miałem
Też jesteś rocznik 75?
A wracając do tematu, te wszystkie książki fajnie się czyta, ale to wszystko mogą być bajki. Ciekawa jet intencja autorów tych książek. Mogli je pisać na zlecenie, mogli chcieć zarobić, mogli chcieć pocieszać innych- to tylko 3 opcje, a jest ich więcej. Czytam nadal sporo, ale tego typu literaturę teraz już rzadko, wolę książki bardziej konkretne niż coś, co można zakwalifikować do fantasy.
Ja jestem agnostykiem. Z logicznego punktu widzenia agnostycyzm ma największy sens. Rozumiem, że jako ateista nie uznajesz istnienia ludzkiej duszy. Ale w takim wypadku myślenie nad rozwojem świadomości, to może być strata czasu. Chyba że nie wierząc w Boga, uznajesz, że coś tam po śmierci istnieje nadal i to coś, to może być czysta świadomość. Ale ta czysta świadomość może się łączyć w kolektyw i to właśnie może być zdefiniowane jako Bóg. Bardzo podobna koncepcja występuje w Hunie.
Pytasz mnie o strefę komfortu, więc Ci odpowiem. Gdy wychodzisz ze strefy komfortu, to pozbywasz się całego poczucia bezpieczeństwa. Brak poczucia bezpieczeństwa będzie generować stres. Jeśli to trwa wystarczająco długo, to wpadniesz w depresję. W skrajnych przypadkach grozi śmierć i może być ona natychmiastowa. To nie ma nic wspólnego z rozwojem. Teraz możesz zapytać o to, co więc należy robić. Odpowiedź jest bardzo prosta: poszerzać strefę komfortu. Poszerzanie i wychodzenie to dwa różne procesy. To tak jak z nauką pływania. Jeśli ktoś nie potrafi pływać i wskoczy do wody o dużej głębokości, to co prawda opuści strefę komfortu, ale może się utopić. Ale można zacząć w miejscu, gdzie wody jest po pas i w miarę nauki zapuszczać się na coraz głębszą wodę. Pływanie w latach młodości to był mój ulubiony sport. Na basen chodziłem prawie codziennie. Ale nigdy nie poznałem osoby, która nie umiejąc pływać, wskoczyłaby na głęboką wodę. Każda zaczynała od płytkiej wody.
Ja, Arya i kilka innych osób dawno temu robiliśmy doświadczenia z telepatii. Wyniki były rewelacyjne. Zwłaszcza taki jeden kumpel Aryi był niesamowity w odczytywaniu cyfr od 1 do 10. Nie wiem, jak to robił, ale jego skuteczność wynosiła 100%. Gdybym tego nie widział na własne oczy, nie uwierzyłbym. Arya opowiadał o jeszcze kilku innych eksperymentach, w których brał udział, a których wyjaśnieniem mogłaby być albo telepatia, albo reinkarnacja. Nie mam powodu, by mu nie wierzyć, choć brzmiało to jak zmyślona historia.
Robiliśmy też inne doświadczenia, między innymi z telekinezy. Coś takiego jak na tym filmie: https://www.youtube.com/watch?v=lTTu4tPqf5o
Gość na filmie przykłada dwie ręce, a myśmy przykładali jedną. Kręciło się w stronę, którą wskazywały palce, czyli jak przyłożyło się prawo dłoń, to kręciło się w lewo. Pokazaliśmy to kuzynowi, który już niestety nie żyje. On przyłożył swoją dłoń i się kręciło. Przez kilka minut powtarzał: widzę, ale w to nie wierzę. To doświadczenie z filmu warto zrobić samemu i pokazać niedowiarkom, a najlepiej jak przyłożą swoją dłoń. Oprócz telekinezy i telepatii robiliśmy jeszcze inne doświadczenia z pozytywnym rezultatem, ale opisanie ich jest trudne i zajęłoby mi za dużo czasu. W każdym razie chcę powiedzieć, ze to wszystko działa.
Blisko , bo urodziłem się w
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Też jesteś rocznik 75?
Blisko , bo urodziłem się w styczniu 1976 r. Ten przykładowy filmik trudno jednak uznać za dowód na telekinezę (oglądałeś film Fenomen ?) , moim zdaniem tutaj dużą rolę odgrywa elektrostatyka , konwekcja powietrza , sposób oddychania - bo wydychany niby lekki strumień powietrza może jednak powodować popychanie tego "wiatraczka" w jednym z kierunków - czyli wywoływać odbicie od blatu stołu zawirowując powietrze nad nim. Jako ateizm rozumiem , odrzucenie koncepcji osobowego boga stworzyciela , duszę rozumiem właśnie jako czystą bezosobową świadomość ale nie wiem czy jest ona tylko wytworem mózgu czy też "reinkarnuje" i czy wogóle może istnieć bez ciała - trudno powiedzieć . Jezus i inni myśliciele mówili o "drugiej śmierci" , o czymś co umiera po śmierci ciała gdy za życia nie osiągnęło to (świadomość ?) wystarczającego stopnia rozwoju . Sama zas koncepcja reinkarnacji wydaje się bez sensu , bo jak świadomość ma się uczyć skoro nie pamięta swoich błędów i może je wciąż powielać ? Nie wiem , nie znam się . Podsumowując nie wierzę w zewnętrznego boga i diabła , bo to odsuwa od człowieka odpowiedzialność za siebie i świat - daje usprawiedliwienie : bóg tak chciał , wola boża , diabeł mnie podkusił itd. Bóg i diabeł to alegoryczne opisy dwóch przeciwstawnych sił wewnątrz umysłu człowieka i albo ktoś wybiera jasną stronę mocy albo ciemną - podążając za niskimi pobudkami , instynktami itd. Dlaczego ktoś miałby wyzbyć się całego swojego poczucia bezpieczeństwa , co miałoby kogoś do tego zmusić ? To nie naturalne , nierozsądne i nielogiczne . Trudno mi sobie wyobrazić by ktokolwiek do tego namawiał , no i napewno nie ma to zastosowania do świadomości . Tak , jest tyle ciekawych rzeczy na świecie do spróbowania i rozwijania ale wciąż jest to błądzenie we mgle , bo nie wiadomo co , jak i dlaczego ? Telekineza , prekognicja , telepatia , teleportacja - niby coś tam wiadomo ale nie wiadomo .. Z drugiej jednak strony bez wystarczająco silnie rozwiniętej świadomości (dyscypliny umysłu) takie "moce" byłyby wręcz szkodliwe . I tu znów przypominają mi się słowa Jezusa , który powiedział : troszczcie się najpierw o królestwo niebieskie , które jest w was a cała reszta będzie wam dana . Nie jest to dokładny cytat dlatego bez cudzysłowia ale sens ogólny taki właśnie był i ja to tak rozumiem . Też kiedyś próbowałem się bawić takimi eksperymentami ale to była tylko zabawa i nawet nie próbowałem czegokolwiek rozwijać i zgłębiać . I tu właśnie dochodzimy do sedna .. od dzieciństwa przez całe późniejsze życie jesteśmy przygotowywani przez społeczeństwo do pełnienia w nim określonych ról , ucznia , rodzica , pracownika itd. a gdzie w tym miejsce na rozwój ? Gdzie prawdziwa wiedza , gdzie prawdziwe życie ? Ludzkość sama się tłamsi i ogranicza , bo jedni stłamszeni - tłamszą następnych a wszystko to przez arogancję , ignorancje , chciwość , zawiść i nienawiść .. Ideologia jest tu największym złem , począwszy od tradycji , zwyczajów a na religii kończąc . Wszędzie tylko schematy i role do wypełnienia - to jest ten zły system i z tym walczę całe życie.
Nie będę się wypowiadał co do
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Blisko , bo urodziłem się w
Nie będę się wypowiadał co do reinkarnacji i tych rzeczy, bo to temat rzeka i snucie domysłów. Filmu, o którym wspominasz, nie oglądałem, a przynajmniej nie pamiętam takiego filmu.
Co do tego wiatraczka, to były robione badania przez naukowców. Czytałem o tym bardzo dawno temu, wiec nie pamiętam, kto robił te badania. W każdym razie chodziło o wyeliminowanie oddechu i temperatury. Z oddechem sprawa jest dość prosta i dlatego napisałem, byś samemu wykonał to doświadczenie, bo możesz wstrzymać oddech, a inna sprawa, to, tak jak pisałem, my przykładaliśmy jedną rękę i kręciło się w kierunku, który wskazywały palce, co samo w sobie eliminuje wpływ oddechu, bo gdyby to strumień powietrza decydował, to wiatrak kręciłby się cały czas w tę samą stronę. Co do temperatury, to nagrzano powietrze do temperatury ludzkiego ciała. Co do elektrostatyki, to nie pamiętam czy coś w tych badaniach było. Ja dopatruję się rozwiązania w istnieniu ludzkiej aury. Aurę można sfotografować przy pomocy fotografii kirlianowskiej, więc jej istnienie jest potwierdzone.
Jak najbardziej się z tym zgadzam. Ale tak się dzieje przy opuszczaniu strefy komfortu, że wyzbywamy się całego poczucia bezpieczeństwa i dlatego napisałem, że strefy komfortu nie powinniśmy opuszczać, bo rezultat może być opłakany, tylko ją poszerzać. Co do namawiania do tego, to świadomie nikt nikogo nie namawia do wyzbycia się poczucia bezpieczeństwa, tylko osoby, które radzą, by opuścić strefę komfortu, są po prostu nieświadome, że tym samym tracimy poczucie bezpieczeństwa. Czy gdy osoba niepotrafiąca pływać wskoczy do głębokiej wody, to nie straci poczucia bezpieczeństwa? Oczywiście, że straci, bo przecież nie umie pływać. To jest fizyczny przykład i nikt tak nie robi, ale jeśli chodzi o psychikę, to sporo ludzi posłuchało rady, by wyjść ze strefy komfortu i źle się to dla nich skończyło. Widziałem na własne oczy, jak ludzie pisali w internecie, że wyszli ze strefy komfortu i wpadli w depresję, czyli stało się dokładnie tak, jak napisałem wcześniej.
Mówisz o aurze człowieka ,
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Nie będę się wypowiadał co do
Mówisz o aurze człowieka , tak wiem można ją sfotografować i zmierzyć ale ... tylko dlatego , że jest to obraz pola elektrycznego wytwarzanego przez ludzki organizm - pole elektryczne żywych komurek - nic niezwykłego . Wiele ryb umie wykrywać to pole elektryczne i to pod wodą poszukując tak czegoś (kogoś) do zjedzenia . A że zaburzenia w tym polu elektrycznym mogą być podstawą do interpretacji stanu zdrowia człowieka to tym lepiej dla nas i przecież byli tacy "znachorzy" , który widząc aurę potrafili zdjagnozować nie tyle samą chorobę - lecz samo zbliżające się zaburzenie mogące ją wywołać . Tą i wiele innych fajnych umiejętności zapewne miało wielu nieszczęśników , którzy jako heretycy i "słudzy szatana" zostali przez inkwizycję spaleni na stosie po uprzednim solidnym wytorturowaniu . I w ten oto sposób ta podła organizacja dokonała selekcji negatywnej eliminując ze społeczeństwa te osoby a ich geny , umożliwiające rozpowszechnienie się tych umiejętności uległy bezpowrotnemu zniszczeniu . Powiem tak , zawsze odczuwałem dużą niechęć do KrK i to się nigdy nie zmieni.
Spróbuję zrobić to doświadczenie z tym "kręciołkiem" - zobaczymy . Ale jak wspomniałem aura to pole elektryczne , więc elektrostatyka i z telekinezą nie ma to nic wspólnego . A ten film "Fenomen" , (w telewizji wiele razy już go pokazywano) - świetna produkcja z J.Trawoltą jest właśnie o tych sprawach - polecam .
Dalej nie rozumiem na czym ta utrata miałaby polegać ? Jaka strefa komfortu , ale mniejsza o to , poco się zajmować czymś szkodliwym. Mnie interesuje głębszy sens , wyższy cel - "przeznaczenie" . Bo co tak naprawdę jest najważniejsze ? Czemu warto poświecić życie ? Samorealizacja .
Dalej nie rozumiem na czym ta
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Mówisz o aurze człowieka ,
Wiele osób chcąc wznieść świadomość na wyższy poziom, daje się nabierać na tego typu rzeczy. Sam pisałeś o wychodzeniu ze strefy komfortu, więc ja napisałem, że to bardzo niekorzystny proces. Nie da się oderwać rozwoju świadomości od tych spraw, a takich "ptaszków" jest więcej. Najwięcej osób daje się nabierać chyba na pozytywne myślenie. To jest kolejna bzdura wymyślona przez amerykańskich guru od siedmiu boleści. Ja też się dałem na to nabrać, ale teraz wiem, że to nie działa.
Więc tu nie chodzi o to, by się zajmować lub nie, czymś szkodliwym, tylko o to, że coś, co jest szkodliwe, jest przedstawiane jako coś korzystnego. Jak nie masz wiedzy, to nie uciekniesz przed tym.
Dla mnie pojęcie "strefa
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Dalej nie rozumiem na czym ta
Dla mnie pojęcie "strefa komfortu" odnosi się wyłącznie do sfery materialnej - jest mi tu dobrze i dlatego nic nie chce mi się zmieniać - lub nie jest mi zbyt dobrze ale boję się zmiany bo to oznacza utratę tej właśnie "bańki" stabilności i wejście na teren nieznany , wzrost kosztów , odpowiedzialności itd. Jakoś nie widzę tu korelacji do świadomości i jej poszerzenia . No chyba , że masz na myśli porzucenie swojego światopoglądu by zastąpić go innym np. w sekcie , ale to nie jest "wyższy poziom" tylko "przechszta" i to może rodzić frustracje. Pozytywne myślenie , jeśli ktoś żyje maksymą "nic się nie stało - jutro będzie lepiej" to jest właśnie to . Przecież nikt rozumny nie będzie sobie wmawiał , że się szybko wzbogaci , zmądrzeje , wyładnieje czy mu włosy odrosną jak zacznie o tym intensywnie myśleć ?. Cała filozofia buddyzmu opera się tak naprawdę na pozytywnym myśleniu , na budowaniu swojej wewnętrznej siły chroniącej centrum człowieka przed wpływem negatywnego oddziaływania świata zewnętrznego . Myślenie pozytywne to optymizm i pogodzenie się z tym czego zmienić się nie da , lub nie mamy na to wpływu . Dalajlama powiedział tak : jeśli czegoś nie da się zmienić - nie ma sensu się tym martwić , a jeśli coś da się zmienić - nie ma potrzeby się tym martwić , przestań się martwić . Ktoś inny mądry powiedział natomiast : to nie praca męczy człowieka lecz zmartwienie . Gdy rozumiesz skąd pochodzi "zmartwienie" , znasz jego źródło - zamartwianie się czymkolwiek traci sens i automatycznie zaczynasz myśleć pozytywnie czyli konstruktywnie. Oto wiedza o tym . Dlatego nie chodzę na żadne tam kursy , szkolenia , wykłady ani nie czytam "mądrych książek" - bo to są nic nie warte kocopoły wymyślane na zamówienie . Prawdziwa wiedza jest w zasięgu ręki , bo została już ludziom przekazana przez mędrców , wystarczy tylko ich posłuchać , a potem zrozumieć (przepracować) te nauki i posłużyć się nimi do umocnienia swojej opoki , egidy , centrum . Każdy też uczy się w swoim tempie , i posiada zdolność rozumienia wiedzy tylko takiej jak jest kompatybilna z jego aktualnym stopniem rozwoju . Tu nie da się przeskoczyć "klasy" . Dlatego nauki mędrców rozumieją tylko ci , którzy do tego dorośli a reszta pozostaje uwięziona w kulcie bóstw , rytuałów , religii itd. Oto powód dla którego powszechny wzrost poziomu świadomości całej ludzkości nie jest możliwy i nigdy nie był . Bo ludzie nie są sobie równi , nigdy nie byli i nie będą . Gdy nauczyciel mówi do tłumu , jednostki zrozumieją go poprawnie a tłumy opatrznie i tu jest ta bariera uniemożliwiająca głoszenie "dobrej nowiny".
Trochę się nie zrozumieliśmy.
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Dla mnie pojęcie "strefa
Trochę się nie zrozumieliśmy. Nie chodzi mi o poszerzanie świadomości w duchowym znaczeniu, tylko takim bardziej przyziemnym. Wyobraź sobie osobę po 40 mającą dzieci na utrzymaniu i pracującą na etacie od czasu ukończenia edukacji. Co by było, gdyby ta osoba postanowiła rzucić etat i zająć się tylko biznesem.A co jeśli nie wypali? Co da dzieciom do jedzenia? A takie podejście sugerują niektóre książki. Jeśli ta osobo to zrobi i wyjdzie ze swojej strefy komfortu, to jej rodzina może zacząć przymierać głodem. Ja znam sporo osób prowadzących dobrze prosperujące firmy. Sporo z nich faktycznie rzuciło etat i zajęło się biznesem, ale to były młode osoby niemające swoich rodzin i mieszkające z rodzicami. Więc gdyby coś nie wyszło, to mama dałaby papu. Znam też osoby, które zaczynały biznes, mając już swoje rodziny, ale wtedy pracowali na etacie i po godzinach poświęcali czas biznesowi i dopiero gdy ten biznes się rozwinął, to zwalniały się z etatu. Arya swego czasu zarabiał w biznesie kilka średnich krajowych, ale wciąż pracował na etacie. I dobrze zrobił, bo biznes mu się posypał, ale etat został. Ja tak samo jak zaczynałem. Otworzyłem sklep, wciąż pracując na etacie. Dopiero po dwóch latach sytuacja była na tyle pewna, że rzuciłem etat. Przez te 2 lata etat był moją strefą komfortu, do której zawsze mogłem wrócić. Ale otwarcie swojego biznesu, wymaga poszerzenia świadomości, choć w innym tego stwierdzenia znaczeniu. Dlatego wiele osób nigdy nie otworzy własnej firmy, bo szkoła przygotowuje ich do bycia pracownikami etatowymi. Nie wie jak Tobie, ale mnie rodzice mówili: ucz się ucz, byś znalazł dobrą pracę.
Pozytywne myślenie, to ja mam na myśli to, co opisują w książkach i to, co głosi większość trenerów mentalnych. Ja aż tak bardzo nie wnikam w psychologię jak mój kuzyn, on by to lepiej wytłumaczył, ale ogólnie chodzi o to, by nie myśleć, że zawsze i wszędzie możesz wszystko, bo to jest po prostu bzdura. Zamiast myśleć, że dasz radę, jak nic nie potrafisz, to zdobądź wiedzę i umiejętności, które są potrzebne, by osiągnąć cele, które sobie stawiasz. A niestety masa ludzi postępuje tak, jak ten chłopaczek z filmu: https://www.youtube.com/watch?v=tvbyY7oMT2E
Ten film przedstawia pozytywne myślenie w taki właśnie sposób, jak jest nauczane przez niektóre osoby. Sam sobie odpowiedz, czy to ma prawo działać, czy może chłopak po prostu robi z siebie idiotę Kompetencji i umiejętności na tym filmie, to ja nie widzę żadnych.
Buddyzm nie głosi takich bzdur. Buddyzm opiera się o to, co daje korzyści i jest etyczne. I to jest jak najbardziej w porządku.
Nie wiem, czym się w życiu zajmujesz, ale mnie się nie widzi odkrywanie koła na nowo. Jak ktoś wie co i jak zrobić i tworzy z tego kurs, to zamiast tracić czas i pieniądze, by samemu do tego dojść, wolę kupić kurs. Nawet głupiego budowania list mailingowych lepiej się nauczyć od kogoś, kto wie, jak to się robi, niż robić to samemu. Nie wspomnę o lejkach sprzedażowych, upsellingu, crosssellingu, copywritingu i podobnych rzeczach. Przypuszczam, że nie znasz tych pojęć. Gdybyś tego wszystkiego miał się nauczyć sam, to zanim byś się nauczył, twojego biznesu by już nie było. To są rzeczy bardzo praktyczne. Natomiast szkolenia takie jak np. robi Tony Robbins, to faktycznie strata czasu. Poza gadką motywacyjną tam nie ma zbyt wiele wiedzy.
No właśnie .. Ja mówię o
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Trochę się nie zrozumieliśmy.
No właśnie .. Ja mówię o duchowości , świadomości , rozwoju mentalnym a Ty o technikach psychologicznych odnoszących się do spraw materii i bytu i tu owszem podchodzimy "do siebie" z dwóch przeciwnych krańców . Dlatego pojecię "strefa komfortu" nie mieściła mi się w tym zakresie , choć doskonale od początku wiedziałem co to znaczy i nie musiałeś mi tego objaśniać . Poprostu zdawało mi się , że prowadzimy rozmowę o wyższych poziomach umysłu a nie o psychologii stosowanej . Ten filmik znam .. krótko mówiąc to pajac .. i idiota . Równie dobrze mogłby sobie wmawiać : "jestem motylem..." i wyskoczyć oknem . Tak , kursy tematyczne w tych zakresach są jak najbardziej pożyteczne . Ale ja nie o tym mówiłem lecz o kursach "nauczycieli duchowych" - swoistych guru , co to podają ludziom swoją wiedzę do zapamiętania . A to nie ma być coś wyuczonego i zapamiętanego , lecz wypracowanego i osiągniętego wewnątrz siebie , tylko tak świadomość ulega poszerzeniu. Dobrze przypuszczasz , nie interesowały mnie pojęcia biznesowe a już tymbardziej obcojęzycznie brzmiące . Ja koncentruję się na sprawach ducha - czyli świadomości , dla mnie pieniądz jest środkiem płatniczym a nie celem do osiągnięcia . Poszerzanie świadomości nie jest zdobywaniem wiedzy i doświadczenia dotyczącego spraw ludzkich , materialnych lecz rozrostem drzewa świadomości by jej gałęzie dosięgały coraz szerszych znaczeń , powiązań , zależności , lepszego pojmowania ogółu . Poszerzanie świadomości jest jej przemianą z pojmowania czysto ludzkiego w boskie JA JESTEM . Abyś pewnego dnia na pytanie : "Kim jesteś ?" - mógł odpowiedzieć ... jestem , który jestem .
Rozumiem. Po prostu ja nie
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na No właśnie .. Ja mówię o
Rozumiem. Po prostu ja nie oddzielam duchowości aż tak bardzo od umysłu i ciała. Jako istoty ludzkie działamy na każdym z tych trzech poziomów istnienia. Niby te poziomy są niezależne od siebie, ale jednak tworzą całość. Przychodzi mi na myśl, że oddzielenie tych poziomów do siebie prowadzi do tworzenia religii. Religie zawierają więc w sobie część duchowości, ale ponieważ właśnie tylko część, więc są wypatrzone i dlatego też szkodliwe. Trochę inaczej postrzegam systemy takie jak huna i buddyzm, które właściwie nie są religiami, a bardziej swego rodzaju filozofiami. Hinduizm to już jednak religia, ale religia, która zachowała najwięcej z pierwotnej duchowości.
Pieniądze- nie ma chyba tematu, który byłby tak bardzo mylnie przez wielu rozumiany. To jest narzędzie, które może być pomocne w osiągnięciu tego, o czym piszesz. Posiadanie dużych ilości pieniędzy jest ok, nie ok może być sposób korzystania z nich. Mając pieniądze, jest łatwiej dążyć do oświecenia, bo nie trzeba się martwić o przetrwanie. Mój cel to ustawić sobie biznes na automacie, by nie zabierał zbyt wiele czasu, a przynosił na tyle duże dochody, by mieć czas na rozwój. Jeśli się tak stanie, to jakiś nieduży domek najlepiej gdzieś w pobliżu lasu czy nad jeziorem lub rzeką, gdzie miałbym drzewa owocowe i mógł uprawiać warzywa na własny użytek, bo życie z godne z naturą, jeszcze bardziej przełożyłoby się na mój rozwój. Więc nie potrzebuję miliardów, ani nawet milionów i życia w pałacu, to nie moja bajka.
Podzielam ten pogląd . Dodam
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Rozumiem. Po prostu ja nie
Podzielam ten pogląd . Dodam tylko , że rozwój duchowy to dążenie do mądrości a mądrość nie potrzebuje rytuałów , praktyk , ideologii , hierarchii itd. I w tym właśnie tkwi powszechny brak zrozumienia , w opatrznym rozumieniu pojęć wyrażonych słowami . Bo słowo "mądrość" też bywa źle rozumiana , wszystko zależy od tego kto słucha . Życie w zgodzie z naturą to też dość pojemne zagadnienie .. bo co to znaczy ? Można żyć zgodnie ze swoją naturą człowieka lub też podporządkować się prawom natury , biorąc z niej to co ona oferuje kierując się minimalizmem , który z kolei też każdy widzi inaczej .Komuś wystarczy źródlana woda , mała chatka z drewna i to co znajdzie lub wychoduje a ktoś inny za minimalizm uzna duży przestronny dom ze skromnym wyposarzeniem - jak Damian. Życie w zgodzie z naturą to także wstawanie o świcie i pójście spać z "kurami" . Za to kierowanie się swoją wewnętrzną naturą , może oznaczać też podążanie za pragnieniami , doświadczaniem przyjemności , czerpaniem z życia . To nic złego ale właśnie ten zakres jest tak pojemny. Mieć czas na rozwój - tak naprawdę wszyscy mamy go tyle samo , przecież będąc bogatym nikt tego procesu nie przyspieszy . Bo to zależy od pracy wewnętrznej a nie od ciała , które wtedy może być czymś zajęte . Uszlachetnianie "duszy" to pokonywanie swoich uwarunkowań , blokad , ograniczeń mentalnych i można to robić wszędzie i o każdej porze. Budda był księciem , miał wszystko o nic nie musząc się martwić a mimo to porzucił te wygody , by szukać swej drogi poza dostatkiem.
Pisząc o naturze, mam na
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Podzielam ten pogląd . Dodam
Pisząc o naturze, mam na myśli głównie odpowiednią żywność, ale tez bycie blisko tej natury w sensie, żeby nie mieszkać w betonowym mieście. Całe życie marzy mi się nieduży domek najlepiej gdzieś na wsi. Nie chcę iść w kredyty, bo może już mógłbym taki domek mieć, ale w niedalekiej przyszłości to marzenie jest realne do spełnienia. Po prostu chcę żyć tak, jak kiedyś żyli ludzie i spożywać to, co sam wyhoduję, ale bycie rolnikiem to już nie dla mnie.
Budda zrobił, jak zrobił. To była jego droga. Moja jest inna. Wspominasz o moim kuzynie. On też ma swoją drogę. Ty, ja i on chcemy się rozwijać, ale jak widać, każdy ma trochę inny pomysł na siebie. I jak dla mnie jest to jak najbardziej ok.
Oczywiście i tak ma być .
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Pisząc o naturze, mam na
Oczywiście i tak ma być . Ludzie są różni , środowiska są różne , potrzeby , pragnienia , metody , wszystko to odmienne w zależności od konkretnej indywidualności . Dlatego ja pisząc coś w tym temacie używam uogólnień o szerokim znaczeniu , globalnie rozumianych pojęć a nie ścisłych konkretów , bo już każdy sobie dopasowuje co tam chce według siebie . Nawet takie słowo jak "rozwój" ma przecież dwojakie znaczenie - jeden zrozumie to jako zdobywanie nowych doświadczeń , umiejętności , wiedzy naukowej , awansu społecznego a ktoś inny jako ubogacenie wnętrza , uszlachetnienie charakteru czy wręcz uzyskanie stanu transcendencji w ostatecznym etapie. Dla mnie najważniejszy jest święty spokuj .. cisza i naturalne otoczenie , nie wyobrażam sobie życia w blokowisku . Czy pamiętasz film : "Star-Trek , Rebelia" ? Była tam społeczność kolonistów na jakiejś planecie , którzy choć obeznani z nowoczesną technologią , to jednak postanowili jej nie używać i żyć właśnie "naturalnie" , ciesząc się kontaktem z przyrodą bez zbytniej w nią ingerencji . I to jest właśnie moja wizja świata , skupienie uwagi na tym co naprawdę ważne czyli na tworzeniu harmonii ze sobą i otoczeniem a nie na technologii , która powinna być jedynie ułatwieniem działającym "w ukryciu" - jak system komputerowy. Mam tu na myśli przerost formy nad treścią w przedmiotach technicznych i ich zastosowaniu . Czy zauważyłeś , jak często używany jest zwrot "obsługiwanie maszyny / komputera" - zamiast posługiwanie się maszyną czy komputerem ? Kto tu jest dla "kogo" ? Bo ja nie zamierzam czegoś "obsługiwać" - ale mogę się tym posłużyć . Niestety im nowocześniejszy sprzęt i bardziej nafaszerowany elektroniką tym bardziej wymaga obsługi (!) , człowiek staje się tu narzędziem a powiniem być panem działania . Jak więc mówić o globalnym rozwoju , gdzie człowiek z jednej strony jest uwalniany przez urządzenia od naturalnych w nim zdolności (liczenia , pamiętania , orientowania się w czasie i przestrzeni) a z drugiej zniewalany przez nie ? (np. smart-zombie)
Też jestem zdegustowany rzeczywistością i nieraz już myślałem o udaniu się w "nieznanym kierunku" ale to wymaga właśnie porzucenia tej strefy komfortu i wzięcia na plecy ciężaru ewentualnego niepowodzenia .. a tu wszystko jest łatwe i dostępne , pod ręką . Nie ma lekko .. panie kolego.
Rozwój dla każdego może
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Oczywiście i tak ma być .
Rozwój dla każdego może oznaczać cos innego. Dla mnie to rozwijanie się na poziomie fizycznym, umysłowym i duchowym. Czyli jak najbardziej biorę pod uwagę również pieniądze, ale musi zachowana równowaga na wszystkich poziomach. No bo co mi po pieniądzach, jeśli ich zarabianie odbywa się kosztem zdrowia, czy relacji z rodziną i przyjaciółmi? Ale wiem, że bez pieniędzy w dzisiejszym świecie ciężko utrzymać zdrowie w dobrej kondycji i oczywiście jak nie ma pieniędzy to i relacje z ludźmi mogą na tym ucierpieć.
Oglądałem wszystkie części Star Treka, w sensie filmów fabularnych, bo seriale już nie wszystkie, ale nie pamiętam tego, o czym piszesz. Moja wizja świata to symbioza/harmonia przyrody i technologii. W serialu Gwiezdne wrota przedstawiona jest rasa Noxów. Żyją oni w zgodzie z naturą, przy czym korzystają z rozwiniętej technologii. Takie społeczeństwo mi się marzy.
Ja nie jestem aż tak bardzo zdegustowany rzeczywistością. To, że ona jest, jaka jest, nie stanowi dla mnie jakiegoś problemu. Problemem jest narzucanie nam stylu życia. Jeśli ktoś chce mieszkać w kilkunastomilionowym mieście, to niech sobie mieszka. Ale jak ktoś woli żyć jak nomad, to niech sobie tak żyje. Gdyby był wybór, byłoby idealnie, ale niestety większość z nas musi się dostosować.
No właśnie o tym mówiłem .
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Rozwój dla każdego może
No właśnie o tym mówiłem . Wybór jest coraz bardziej ograniczony a żyć trzeba . Równowaga w tych trzech sferach - jasna rzecz , pełna zgoda. Dlatego prawdą jest stwierdzenie , że pieniądze szczęścia nie dają , bo jak można być szczęśliwym mając pełny skarbiec a pustą głowę ? - znam takie osoby. Niezadowolenie z rzeczywistości to jest właśnie wszystko to co nam jest narzucane , co musimy , do czego trzeba się dostosować i tolerować to co jest - wiedząc , że mogłoby być dużo lepiej gdyby nie opór przed nowym podejściem . Ja wiem , że świat w którym żyjemy mógłby już dziś być wspaniałym i sprawiedliwym miejscem , dostatku , dobrobytu , pełny zgody , przyjaźni itd. ale jednocześnie rozumiem , że tak się nie stanie znając tego przyczyny . Przykładowo , gdy robisz coś w sposób najmniej obciążający środowisko , starasz się ekologicznie żyć i nikomu nie wadzić a widzisz , że ktoś obok ma to zwyczajnie gdzieś niczym się nie przejmując , to jakie to w Tobie zrodzi odczucie ? Cały ten wysiłek "przecieka" komuś przez palce .. oto frustracja wynikająca z wolności wyboru i wolnej (złej) woli . Wiesz , że może być dobrze a jest źle - przymusza się nas do tolerowania tego stanu . Dlatego właśnie powstawały ekowioski i inne intencjonalne osady , w których ludzie niezadowoleni z powszechności starali się stworzyć "swój kawałek podłogi" , niejako poza światem , na własnych zasadach. Oto powód tak dużej fascynacji "Anastazją" i całą tą ideą powrotu do natury . I to samo było w świecie "Star-Trek'a" , tam też obywatele ziemi przenosili się grupkami na inne planety by zacząć tam wszystko od nowa po swojemu - jako osadnicy. Grozi nam wprowadzenie NWO , ucisku i "terroru" ale dokąd przed tym uciec ? Nie bardzo jest już dokąd .. można się próbować "okopywać" tu gdzie się jest , ale prędzej czy później system i tak nas złapie za d... Był nawet taki śmiałek , który ogłosił eksterytorialność swojego skrawka ziemi i ustanowienie na nim swojego państwa z własną flagą itd. - tu w Polsce . Ale to wszystko przypomina raczej wóz Drzymały niż prawdziwą wolność . Dlatego jedyne co możemy zrobić to znaleźć sobie swoją niszę i starać się utrzymać stan zbliżony do szczęśliwości tak długo jak się da.
Był nawet taki śmiałek ,
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na No właśnie o tym mówiłem .
Masz na myśli Królestwo Kabuto? Takich państw może powstawać więcej, to jest kwestia dogadania się ludzi z danego terenu. Nas się w wielu sprawach okłamuje, albo nie mówi się prawdy. Każdy w Polsce musi płacić ZUS, ale nikt nie ma z ZUSem podpisanej umowy, więc jego płacenie nie jest do końca zgodne z prawem. Wiele instytucji państwowych to tak naprawdę zarejestrowane firmy. To samo tyczy sie partii politycznych. Kiedyś było można sprawdzić to wszystko w rejestrze Bisnode, teraz wpisując konkretne nazwy, nic nie znajduje, jedyne co udało mi się znaleźć to profil Komendy Głównej Policji: https://www.dnb.com/business-directory/company-profiles.komenda_g%C5%82…
Przypuszczam, że te dane dalej są w tym rejestrze, tylko z jakiegoś powodu, nie można ich znaleźć. Natomiast w internecie jest dostępny film, gdzie jest to wszystko pokazane, gdy jeszcze można było to znaleźć. Sam wtedy sprawdzałem i faktycznie było tak, jak pokazane jest to na filmie. Już sam początek tego filmu jest szokujący, bo mowa tam o tym, że Polska jest zarejestrowana jako firma. Nie wiem co myśleć o tym, że Polska to firma, ale co do tego, że firmami są instytucje i partie polityczne, nie mam wątpliwości. Film był wpierw na YT, ale nie ma się co dziwić, że został usunięty. Ale na szczęście zachował się w innych miejscach, więc link masz tu: http://www.infoekspres.pl/wp-content/uploads/2021/03/Dlaczego-Prezydent…
Tak , słyszałem już kiedyś o
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Był nawet taki śmiałek ,
Tak , słyszałem już kiedyś o tym ale trudno powiedzieć co o tym myśleć . Z resztą jak wspominałem już wielokrotnie nigdy nie interesowały mnie zbytnio zawiłości i zależności tego systemu , tak jak nie interesuje mnie polityka . Ja mam swoje wyobrażenie funkcjonowania kraju i to chciałbym urzeczywistnić gdybym mógł . Może poprostu jest tak , że dla uproszczenia całości globalnych rozliczeń , przyjęto definicję "firmy" dla instytucji i państw aby łatwiej było wszystko księgować ? No bo czym się od klasycznej firmy różni kraj , tylko nazwą . Kraj jest "przedsiębiorstwem" , które produkuje , sprzedaje , kupuje , zaciąga kredyty , zatrudnia pracowników - swoich obywateli , emituje akcje itd. jak zwykła firma. Tak to już jest , że będąc obywatelem kraju (tej firmy) ma się nie tylko prawa ale i obowiązki , jak podatki , składki itp. Tu nie jest potrzebna fizyczna umowa i nie ma tu niezgodności z prawem.
Tak to już jest , że będąc
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Tak , słyszałem już kiedyś o
Czyli jeśli dziś podatek dochodowy to jest 17%, a jutro zrobią 70%, to dla Ciebie wszystko będzie zgodne z prawem? I nie chodzi o to, że ludziom się to nie spodoba, tylko o sam fakt, że mogą to zrobić i będzie to zgodne z prawem, Kto im nadał to prawo? Może sami sobie nadali, ale wtedy niczym sie nie różnią od mafii, która pobiera haracze. Ja się przyglądam tematowi od wielu lat, więc po prostu wiem, ze to jest niezgodne z prawem, bo ktoś sobie tak po prostu wymyślił i reszta się musi dostosować.
Imputujesz mi coś dokonując
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Tak to już jest , że będąc
Imputujesz mi coś dokonując daleko idącej nadinterpretacji mojego w tym zdania , niebezpiecznie zbliżając się poglądów niejakiego "euklidesa" . Czym jest prawo ? Obowiązującą normą a skoro mamy bądź co bądź jakąś tam namiastkę demokracji to takie niebezpieczeństwo radykalizacji prawa podatkowego nam nie grozi , szczególnie że (może nie zauważyłeś ?) , podatki w naszym kraju ostatnio zostały obniżone a kwota dochodu nim nie objęta wielokrotnie zwiększona . Przemyśl sobie definicję opodatkowywania i motywację za tym stojącą oraz różnicę między nimi a haraczem. Nie chcę się dalej zagłębiać w ten temat .. Właściwą postawą jest kreowanie myślą lepszego świata a nie roztrząsanie tego co w tym obecnym jest złe lub może się takie stać.
Niczego Ci nie imputuje. Po
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Imputujesz mi coś dokonując
Niczego Ci nie imputuje. Po prostu dostrzegam coś, czego wiele osób może nie dostrzegać. Przy czym jak widzisz nie robie tego co robi euklides, bo to prowadzi do kłótni. Jak masz trochę inteligencji, to sam zbadasz temat i wyciągniesz własne wnioski. Opieranie się o to, co ktoś napisze w internecie, czy powie w TV to poddanie się manipulacji. Więc jak mi to sam napisałeś w innym miejscu "bądź mądry".
To, że podatki zostały obniżone, a kwota dochodu nimi nieobjęta wielokrotnie zwiększona ....a liczyłeś, czy faktycznie tak jest, czy tylko oparłeś się na przedstawionej propagandzie? Pewna emerytka wzięła kalkulator i policzyła- spójrz na obrazek, co jej wyszło.
Nie musimy dalej ciągnąć tematu, ale odpowiedz sam sobie na jedno pytanie: Czy gdyby podatki nie były obligatoryjne, to czy płaciłbyś je dobrowolnie?
Nie nie mam odrobiny
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Niczego Ci nie imputuje. Po
Nie nie mam odrobiny inteligencji .. Sprawa pierwsza : "Demotywatory" - demotywacja to przeciwnieństwo motywacji czyli pobudzania , zachęcania , pozytywnego działania - czyli coś negatywnego. Sprawa druga , jeśli kwota wolna od podatku wzrosła z 2.500 zł na 30.000 zł to jest lepiej czy gorzej , gdzie tu oszustwo ? Jak podatek dochodowy zmalał z 19% na 17% to obciążenie spadło czy znów nas "oszukano" ? Ta babina z "obrazka" coś tam policzyła ale chyba nie to co trzeba .. Jeśli jej emerytura rocznie nie przekracza 30.000 zł to znaczy , że nie zapłaci tylko tych 17% podatku od dochodu a nie że inne składki jej zmaleją .. Otrzymując 30.000 zł rocznie bez podatku oszczędza 5.100 zł - bo tyle by musiała zapłacić podatku dochodowego , te 17% - czyli zostało by jej 24.900 zł , a teraz ma 30.000 zł ! Otrzymuje o ponad 5.000 zł więcej niż przedtem więc niech nie pitoli , że jej na leki zabraknie czy na ubezpieczenie samochodu . Mnie też nikt nie dopłaca i sam muszę swoje koszta ponosić. Każdy by chciał , żeby kto inny ponosił jego koszty (odliczenia od podatku) , leki , samochód , zabiegi ... i co jeszcze ?! Ja za wszystko sam płacę - Tobie ktoś dopłaca ? Przyzwyczaiło się "dziadostwo" to rozmywania kosztów przez rozkładanie ich na barki całego społeczeństwa a potem jedna z drugą na forsie spi i wnukom "skutery" kupuje - taka "bieda".
Przedtem otrzymując 24.900 zł (załóżmy) musiała odjąć od tego podatek pomniejszony o 9% składki zdrowotnej czyli zostawalo jej 22.907 zł . A teraz pobierając 30.000 zł (nie płaci podatku i nie odlicza od niego składki) czyli mamy 30.000 - 9% = 27.300 zł .. oszczedza 4393 zł !! Jeszcze jej mało ?!
Czy gdyby podatków nie było to sam składałbyś się na infrastrukturę z której teraz korzystasz dowoli nikomu się z tego nie rozliczając ? Zapłaciłbyś za drogi dojazdowe , kanalizację , wodociągi , meliorację , mosty , wiadukty , linie kolejowe i autobusowe , metro itd. itp. etc. ? Utrzymanie wojska i policji , straży pożarnej , pogotowia i szpitali ?
Sam się opierasz na tym co ktoś w sieci napisał .
Nabieram wątpliwości czy
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Nie nie mam odrobiny
Nabieram wątpliwości czy rozumiesz to, co czytasz.
Za 2020 rok kwota wolna od podatku wynosi 3091 złotych.
Zakładamy, ze dochód tej pani to równe 30000 złotych.
Więc odejmujemy kwotę wolną od podatku i mamy 26909 złotych. Mamy też informację, że koszty lekarstw przekraczają 1200 złotych. Nie wiemy dokładnie ile, więc niech będzie 1200. Czyli 26909-1200 i wychodzi nam 25705.
Musimy odliczyć składkę zdrowotną. Ta składka za 2020 rok to 362,34, czyli w skali roku 4348 złotych. 25705-4348=21357.
Pani pisze jeszcze o kosztach rehabilitacji. Nie wiemy, ile one wynoszą, więc załóżmy, że 500 złotych miesięcznie, czyli 6000 rocznie. Czyli znowu odejmujemy 21357-6000= 15357. To od tej kwoty pani płaci 17$% podatku. Czyli 2610 złotych.
30000- 2610 to daje tej pani dochód netto 27390 złotych. W przypadku kwoty wolnej od podatku 30000 złotych i 9% na składkę zdrowotną dochód netto tej pani wyniesie 27300. Czyli w obu przypadkach jest to niemal identyczna kwota (lekki plus licząc po staremu), a ta pani pisze, że straci 1000 złotych lub więcej, ale ja nie liczyłem kosztów utrzymania samochodu, o którym ona wspomina no i przyjąłem koszt rehabilitacji na poziomie 500 złotych miesięcznie, choć to może być inna (wyższa) kwota, co sprawiłoby, że podatek do zapłacenia byłby mniejszy, wiec dochód netto większy.
A teraz uważaj. Ta pani zrobiła wyliczenia tuż po ogłoszeniu nowego ładu. Teraz się mówi o 4.9 % ale nie mniej niż 9% od minimalnego wynagrodzenia. Ile to naprawdę będzie to może się jeszcze zmienić. W każdym razie zastosowano tu znaną technikę manipulacji. Rząd wiedział, że 9% to jest za duże i że to nie przejdzie. 9%, to nie był cel, cel był niższy, ale gdyby od razu powiedziano 4.9 % to było oburzenie, a jak zmniejszyli z 9 na 4.9, to już ok, bo jest mniej, a durne ludziska dają się nabrać na "mniejszy" podatek.
To prawda. Ale tu demotywujące jest to, że ta emerytka po wprowadzeniu nowego polskiego ładu, zamiast mieć więcej pieniędzy w kieszeni, będzie ich mieć mniej.
EDYCJA. Wyedytuje, bo mi napiszesz, że nie można odliczyć od podatku lekarstw, rehabilitacji i kosztów używania samochodu. Po spełnieniu określonych warunków jak najbardziej można to odliczyć. Info w linku: https://www.spes.org.pl/twoje-prawa/podatki/odliczenia-na-cele-rehabili…
Nie będę się w to zagłębiał
Dodane przez Namaste w odpowiedzi na Nabieram wątpliwości czy
Nie będę się w to zagłębiał bo mnie to nie interesuje co , kto i jakie ma problemy. Ale 1.Dochód nie objęty podatkiem wzrósł prawie 10 krotnie , 2.podatek najniższego progu dochodu został zmniejszony o 2% , prawda ? Babina dostaje 13 i 14-tą emeryturę , zgadza się ? (sumarycznie więcej co miesiąc) .Kto ma płacić za jej leki , rehabilitację i koszty utrzymania samochodu - (kto to wie , gdzie , kiedy i jak często nim jeździ) , ?? Ja mam płacić ??? Bo jeśli ona sobie to odlicza to ktoś za to zapłacić musi , taka jest prawda . A co mnie obchodzi jakaś sfrustrowana emerytka , mną się nikt nie przejmuje .
Podobnie jest z przedsiębiorcami , biorą sobie nowe samochody w "leasing" a koszty jego utrzymania odpisują sobie od podatku jako koszty uzyskania dochodu - co mnie to kurna obchodzi ?! Niech sami za siebie płacą a nie społeczeństwo i potem jeden z drugim jeszcze bezczelnie śmieje się z uczciwych ludzi bo zamiast podatku zapłacić to on dostaje "daninę" od państwa (zwroty) twierdząc , że firma mu "straty" przynosi - to niech ją zamknie w cholerę .
To , że ta babka kupuje jej potrzebne leki i płaci za jej potrzebną rehabilitację i za swój samochód (potrzebny czy nie) to też jest TYLKO jej problem . Inna sprawa , że emerytura jako wypracowane czyli należne świadczenie pracownicze nie powinno podlegać opodatkowaniu , bo od tych pieniędzy każdego miesiąca już podatek został pobrany. Ten system tak funkcjonuje , że z pustego i "salamon" nie naleje , żeby komuś coś dać to drugiemu zabrać coś trzeba - może miała pecha. Dlatego ja mówię , nie zabierać ale i nie dawać ! Racjonalny system , racjonalny rząd , racjonalna gospodarka a nie socjalizm .
Ps. Twój avatar , pseudonim i motto sugerują zainteresowanie zupełnie innymi sprawami niż się okazuje .
Tu masz przykład "dobrej
Dodane przez Quark (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Nie będę się w to zagłębiał
Tu masz przykład "dobrej zmiany" , wystarczy wyjść ze swojej "bańki informacyjnej" i zobaczyć inny realny świat : https://dobrewiadomosci.net.pl/54878-mieszkancy-kalisza-ktorzy-zazielen…
Na tym proponuję zakończyć ten wątek w tym miejscu.