Bill Clinton, były prezydent USA, wystąpił na wiecu wyborczym swojej żony, Hillary Clinton, ubiegającej się o prezydenturę Stanów Zjednoczonych. To co opowiadał na temat Polski i Węgier może wprawić w osłupienie. Były prezydent zasugerował, że w naszym kraju skończyła sie demokracja i mamy dyktaturę w "putinowskim" stylu. Clinton zasugerował, że Stany Zjednoczone mogą tak wyglądać jeśli ludzie nie wybiorą jego żony Hilary Clinton, tylko Donalda Trumpa.

Wygląda na to, że lewackie kręgi polityczne na całym świecie, współdziałają w kontekście nagonki na Polskę, Węgry i Rosję. Prym wiedzie lewactwo europejskie personifikowane przez Komisję Europejską, a teraz dołącza do niego lewactwo amerykańskie, którego uosobieniem jest środowisko tak zwanych Demokratów. Warto zadać pytanie gdzie jest ich wspólny ośrodek decyzyjny, skoro mówią te same rzeczy w tym samym czasie. Międzynarodówka Komunistyczna przepoczwarzyła się i udaje, że nie istnieje, podczas gdy wszystko wskazuje na to, że ma się dobrze i rośnie w siłę.

"Polska i Węgry to dwa kraje, które nie byłyby wolne, gdyby nie postawa USA w czasie długiej zimnej wojny – teraz zdecydowały, że ta demokracja to dla nich zbyt wielki problem i wolą dyktaturę na wzór putinowski. Chcą autorytarnych przywódców i chcą trzymać z daleka od siebie obcokrajowców. Brzmi to znajomo?"

Prezydent Clinton odnosił się do głównych tez kampanii Donalda Trumpa, który jest za ograniczeniem imigracji do USA, zwłaszcza na kierunku meksykańskim. Zamierza on uszczelnić granicę z Meksykiem za pomocą płotu, co rzeczywiście bardzo przypomina postępowanie węgierskiego przywódcy Viktora Orbana. Pytanie tylko czy demokracji przeczą ludzie, którzy chcą silnego przywództwa za którym głosują czy też ci, którzy o jej końcu mówią gdy ludzie nie chcą już wybierać ich skompromitowanych kandydatów.

Nie wiadomo jak w ogóle skomentować absurdalne słowa o dyktaturze w stylu putinowskim, która rzekomo panuje w Polsce. Rzeczywiście jest dyktatura, ale socjalizmu. Panoszą się u nas pobożni i bezbożni socjaliści, którzy żerują na polskim społeczeństwie. Jednak to powinno być bliskie sercu pana Clintona. Z tym, że teraz są to socjaliści bardzo niesłuszni.

Skoro wszystkie lewicowe dzienniki piszą w takim tonie, jakby w Polsce zapanował faszyzm, a polskiego premiera odpytuje się jak uczniaka w Brukseli, to nic dziwnego, że Bill Clinton uwierzył, iż dzieją się u nas rzeczy straszne. A skoro dodatkowo pan Soros poprzez swoje organizacje prowadzi walkę o demokrację w Polsce, to już zupełnie jasne staje się, że jego współpracownik Clinton słusznie rozumuje, iż u nas musi rządzić jakaś straszna dyktatura.