W związku z wydarzeniami w Aleppo, ONZ postuluje odebranie prawa weta stałym członkom Rady Bezpieczeństwa

Kategorie: 

Źródło: Dreamstime.com

Niedawna decyzja Stanów Zjednoczonych w sprawie konfliktu w Syrii jest trochę niepokojąca. Amerykański rząd uznał, że Rosji nie można już ufać i postanowiono zerwać współpracę. Tymczasem we wschodniej części Aleppo wciąż mają miejsce bombardowania.

 

USA twierdzą, że Rosja nie wywiązała się z umowy, dotyczącej zawieszenia broni, którą podpisano 9 września w Genewie, a także nie dostarczyła pomocy humanitarnej do terenów oblężonych i nie wpłynęła na syryjski rząd, aby ten wstrzymał naloty na Aleppo.

 

Przypomnijmy jednak, że rebelia współpracuje z terrorystami, którym po prostu nie zależy na pokoju. Islamiści z radykalnego Frontu al-Nusra zapowiadali, że nie dopuszczą do wschodniej części Aleppo żadnej pomocy humanitarnej i będą zatrzymywać kierowców ciężarówek, jeśli siły rządowe nie wycofają się ze swoich pozycji. W ten sposób sprytnie zrzucono całą winę na Putina i Assada a media powtarzają, że to oni są odpowiedziali za brak pomocy humanitarnej dla osób potrzebujących.

 

Na Zachodzie zdecydowanie mniej mówi się o tym, że Rosja od miesięcy domagała się aby Stany Zjednoczone wywarły wreszcie wpływ na opozycję i przekonały ją do zerwania współpracy z terrorystami. Oczywiście nie doszło to do skutku a Putin ostrzegał, że zacznie zwalczać "umiarkowanych rebeliantów" tak samo jak zwalcza islamistów z Frontu al-Nusra czy z Państwa Islamskiego.

Efekt mamy taki, że Stany Zjednoczone same zerwały współpracę z Rosją a jednocześnie wskazują iż pokój jest możliwy tylko na drodze porozumień i negocjacji. Amerykanie wiedzą, że jest dokładnie odwrotnie - rozmowy nic nie dadzą, gdyż potrzebny jest silny pretekst aby Assad został obalony siłą. Ten 5-letni konflikt syryjski pokazał już wielokrotnie, że prezydent sam dobrowolnie nie zrezygnuje ze swojego stanowiska.

 

Rosja i Chiny, podobnie jak USA, Wielka Brytania i Francja, są stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ. Te dwa pierwsze państwa zwykle wykorzystują prawo weta aby blokować rezolucje dotyczące Syrii. Wystarczy że tylko jeden kraj wyrazi sprzeciw i rezolucja zostaje odrzucona. Jednak Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka, jordański książę Zeid Ra'ad Al-Hussein proponuje, aby odebrać prawo weta stałym członkom Rady Bezpieczeństwa.

 

Jest to bardzo niebezpieczny pomysł, gdyż przykładowe wprowadzenie strefy zakazu lotów nad Syrią nie będzie wymagało zgody żadnego państwa. Decyzję w tej sprawie będzie podejmować jedynie ONZ, a jak wiadomo, pomysł ten popierają takie państwa jak Niemcy, Turcja i USA. Armia rządowa ma sporą przewagę nad opozycją i terrorystami właśnie dzięki możliwości korzystania z sił powietrznych.

 

Tymczasem rosyjski rząd powiadomił oficjalnie, że w swojej bazie morskiej w syryjskim Tartus rozmieszczono system obrony przeciwlotniczej S-300. W październiku zeszłego roku, w bazie wojskowej Hmeimim pojawiła się nowocześniejsza wersja tego systemu - S-400. Zaś na terenie Rosji w dniach 4-7 października odbędą się wielkie manewry z udziałem aż 40 milionów mieszkańców. Ćwiczenia zakładają uderzenie nuklearne ze strony przeciwnika. Miejmy nadzieję, że wydarzenie na terytorium Rosji to zwykłe ćwiczenia i nie mają nic wspólnego z konfliktem ze Stanami Zjednoczonymi.

 

Ocena: 

4
Średnio: 3.3 (3 votes)
Opublikował: John Moll
Portret użytkownika John Moll

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu


Komentarze

Strony

Skomentuj