W tym roku w Mongolii padło już ponad 700 tysięcy zwierząt, winne jest zjawisko zwane dzud

Kategorie: 

Źródło: xinhuanet

Ponad 700 000 zwierząt zmarło w tym roku w Mongolii z powodu dzud, brutalnej klęski żywiołowej, unikalnej w Mongolii, gdzie letnia susza łączy się z ostrą zimą, a ogromna liczba zwierząt gospodarskich umiera z głodu lub zimna.


Dzud lub zud to mongolski termin na ciężką zimę, w której ginie duża liczba zwierząt. Padają one głównie z głodu spowodowanego brakiem możliwości wypasu. W niektórych przypadkach bezpośrednio z wychłodzenia. Istnieją różne rodzaje dzud, w tym biały dzud, który oznacza wyjątkowo śnieżną zimą, w której zwierzęta gospodarskie nie są w stanie znaleźć pożywienia z powodu pokrywy śnieżnej. Właśnie z czymś takim mamy obecnie do czynienia.

Pokrywa śnieżna w Mongolii na dzień 28 lutego

Od 7 marca, opady śniegu pokrywają do 50% Mongolii, w 66 jednostkach administracyjnych w 12 prowincjach, występują warunki dzud lub bliskie dzud. Według mongolskiej Narodowej Agencji ds. Meteorologii i Monitoringu Środowiska poinformowała, że w tym roku z powodu dzud zginęło w sumie 710 740 zwierząt.

 

Szacuje się, że w 2017 roku aż 80% Mongolii dotknęła susza, powodując poważne straty w plonach i w areale dostępnych pastwisk dla bydła. Produkcja pszenicy w 2017 roku szacowana jest na około 231 tysięcy ton, czyli zaledwie połowę zeszłorocznego zbioru i ponad 40% mniej niż średnia pięcioletnia.

 

W 2015 roku w Mongolii żyje obecnie blisko 60 milionów sztuk zwierząt domowych, w porównaniu do 30 milionów w 1995 roku. W ciągu całego 2016 roku, warunki dzud zabiły ponad milion zwierząt, a w 2010 roku, zabiły aż 8 milionów.


 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (2 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika dziiadek ze wsi

Ta sytuacja jest zupełnie jak

Ta sytuacja jest zupełnie jak z murzynami. Mongły normalne stada 30 milionów bydła rozmnożyli do 60 milionów, a w jakim celu? W celu zysku. Natury nie ma co winić, tylko chciwych ludzi. To samo było w afryka. Mieli 5 milionów niezaradnych życiowo nierobów, którym prawidłowo to stała jedynie faja wyczekująca kopulacji, dali tym głodującym nierobom pasze i nagle jest problem z 15 milionami niezaradnych życiowo. Problem jest tak duży, że nawet HIV-em nie da się ich wyleczyć bo faja stoi i produkuje codziennie nowych nierobów już odpornych na HIV-a. Chińczycy nawet chcieli pomóc tym nierobom i dali im całe mnóstwo prezerwatyw ... jednak okazały się za małe.

https://pl.sputniknews.com/swiat/201803017461472-Chiny-prezerwatywy-rozmiar-Afryka-Zimbabwe/

 

Portret użytkownika Lommo

Po pierwsze z braku budulca

Po pierwsze z braku budulca na na miejscu, transport jakichkolewiek materiałow budowlanych na terenie Mongoli wielokrotnie przekracza ich wartość - odległośc , brak dróg, dodatkowo brak klimatu budowlanego - zima ciężkie mrozy , lato krótkie upalne. Wyrób i transport wszelkich elementów murarskich, czy nawet nowoczesnych z płyty warstwowej  praktycznie nie wchodzi w gre. Nawet zbyt kosztowne jest pozyskanie a zwłaszcza dalszy transport drewna którego wbrew pozorom Mongolia ma tyle co Polska ( tajga w płn. - zach. części kraju). Do tego nawet jeśli by ktoś się jednak uparł na te budynki inwentarskie to było by to pozbawione sensu bo znowu trzeba by zbierać z dużego obszaru i tranportowac siano, nie mówimy o odległościach kilku - kilkunastu kilometrów jak w Polsce. Więc jakby nie liczyć to pod wględem ekonomicznym działają tak jak ma to sens. A że pogłowie wzrosło 2 - krotnie przez 2 dekady, pewnie jest zbyt i była pasza. No ale trafiają się klęski, susze, wysokie śniegi i wtedy klops, pogłowie spada.Jak na taką suszę co była tu podana i takie zasnieżenie tej zimy to katastrofa wydaje się i tak umiarkowana. Prawdziwa i katastrofa była właśnie tej zimy 2010 kiedy były długotrwałe silne mrozy i do tego silny wiatr. Wtedy to już naprawdę szansze przeżycia nawet zaprawionych zwierząt hodowlanych na otwartej przestrzeni są słabe. 

Skomentuj