Wydawało się, że walka z terroryzmem jest dla Zachodu najwyższym priorytetem. Przecież Stany Zjednoczone wzywały Iran, aby kraj pomógł pokonać islamistów z organizacji ISIL. Jednak podczas niedawnego spotkania Johna Kerry'ego w Arabii Saudyjskiej mieliśmy okazję usłyszeć coś zupełnie innego.

Iran pomaga irackim siłom zbrojnym i szyickim bojownikom odbić miasto Tikrit. Minister Spraw Zagranicznych książę Saud al-Faisal wyraził z tego powodu zaniepokojenie i powiedział, że Iran "przejmuje kraj". Natomiast John Kerry stwierdził iż działania tego państwa w Iraku, Syrii, w Libanie czy Jemenie ma charakter destabilizujący.

Przypomnijmy, że Arabia Saudyjska była wiele razy oskarżana o wspieranie sunnickiej radykalnej organizacji ISIL. W mediach wciąż słyszymy, że z terrorystami należy walczyć, jednak gdy Iran wspiera szyitów w tej wojnie, to jest źle. Można zatem dojść do wniosku, że utworzenie tzw. Państwa Islamskiego to nic innego jak kontynuacja wojny między sunnitami a szyitami.