Donieckie lotnisko odegrało rolę, którą można porównać do tej, jaką podczas wojny polsko-niemieckiej w 1939 roku odegrało Westerplatte. Broniących terminala żołnierzy ukraińskich nazywano bohaterami i stawiano ich za wzór. Zginęło tam przynajmniej kilkuset z nich. Teraz pojawia się pytanie - w imię czego zginęli? Czy w imię propagandy wojennej, ponieważ dzisiaj armia ukraińska po prostu wycofała się z ruin lotniska.

Dzisiaj oficjalnie poinformowano, że nad szczątkami lotniska mają już kontrole wojsk Donieckiej Republiki Ludowej. Strona ukraińska twierdzi, że po stronie separatystów walczy minimum 9 tysięcy żołnierzy rosyjskich i 500 czołgów. Starcia są poważne i niestety dochodzi do licznych strat wśród ludności cywilnej.

Można powiedzieć, że wojna rozgorzała na nowo i codziennie giną dziesiątki jeśli nie setki ludzi po obu stronach frontu walk. Dochodzi do ostrzałów artyleryjskich i rakietowych na terenach zamieszkałych przez ludność Doniecka i okolicznych miast. Dzisiaj rozstrzelano w ten sposób przystanek pełne ludzi.

^{Źródło: kadr z YouTube}

Jeszcze kilka dni temu ukraińska armia donosiła o zdobyciu terminala. Nagle jednak uznali, że ruiny są nie do obrony i wycofali się za tak zwaną linię demarkacyjną. Zdaniem separatystów dziennie w walkach o utrzymanie lotniska zabijali do 200 ukraińskich żołnierzy, a minimum 300 raniono, ale wciąż pojawiali się nowi obrońcy lotniska i żołnierze donieckiej republiki ludowej zaczęli ich już nazywać "cyborgi", bo kolejne salwy z systemów GRAD i URAGAN nie zmieniały przewagi taktycznej strony prorosyjskiej. Budynek terminala wciąż był nie do zdobycia.

Pojawiają się już pierwsze głosy, że ofiara krwi była w tym wypadku niepotrzebna. Padają zarzuty, że liczba ofiar niedawnej ofensywy we wschodniej Ukrainie była zbyt wielka. Niektórzy żołnierze ukraińscy szli na to lotnisko na pewną śmierć jak Rosjanie w Stalingradzie.