Udaremniono zamach stanu w Wenezueli
Image
Z Wenezueli docierają do nas informacje o niepokojach społecznych i buncie w Gwardii Narodowej. Kilku żołnierzy zaczęło nawoływać do protestów i przewrotu. Siły zbrojne, lojalne wobec prezydenta Nicolasa Maduro, szybko wkroczyły do akcji i zatrzymały spiskowców.
Najnowsza próba zamachu stanu rozpoczęła się w poniedziałek we wczesnych godzinach porannych czasu lokalnego. Niewielka grupa żołnierzy z Gwardii Narodowej zaczęła zamieszczać w sieci społecznościowej Twitter wezwania do przewrotu. Buntownicy ogłosili, że nie uznają rządu, że stoją po stronie mieszkańców i wspierają ich walkę o wolność.
Jak się dowiadujemy, ta sama grupa rebeliantów napadła wcześniej na dwa posterunki policji, aresztowała dwie osoby i skradła dwa pojazdy wojskowe oraz dużą ilość broni i amunicji.
Władza zareagowała dość szybko. W ciągu kilku godzin, siły zbrojne wytropiły buntowników, którzy znajdowali się zaledwie 3 km od pałacu prezydenckiego Miraflores. Nie wyklucza się, że ich zamiarem był szturm na siedzibę Nicolasa Maduro.
Między rebeliantami a żołnierzami lojalnymi wobec prezydenta doszło do strzelaniny. Na chwilę obecną nie wiadomo nic o ofiarach śmiertelnych czy rannych, ale władza powiadomiła, że wszyscy zbuntowani żołnierze Gwardii Narodowej zostali aresztowani. Ich komunikaty o braku poparcia dla rządu zelektryzowała społeczeństwo i zachęciła do protestów, które zaczęły być tłumione przez siły porządkowe.
Nicolas Maduro został niedawno zaprzysiężony na prezydenta Wenezueli. Jednak władze Brazylii, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych oficjalnie nie uznały go za przywódcę tego upadającego państwa i samowolnie mianowały do tej funkcji Juana Guaidó, przewodniczącego w większości opozycyjnego parlamentu Wenezueli, który został zdelegalizowany.
Regularne protesty na ulicach miast, kradzieże, ataki na siły porządkowe oraz kolejne bunty w szeregach armii świadczą o bardzo niskim poparciu dla władzy. Nikogo nie powinno to dziwić, skoro w kraju panuje skrajna bieda, a sytuacja pogarsza się z tygodnia na tydzień i nie widać żadnych szans na poprawę. Wenezuela jest jak tykająca bomba, która może eksplodować w każdej chwili.
- Dodaj komentarz
- 2708 odsłon
Komuchy są same sobie winne.
Komuchy są same sobie winne. Gdyby zarządzali krajem odpowiedzialnie to żadne sankcje by im nie zaszkodziły. Ale oni zniszczyli własną gospodarkę i całkowicie uzależnili się od sprzedaży ropy za którą sprowadzali towary. Taka maleńka Kuba do dziś się nie poddała amerykanom. A kraj z takim potencjałem leży na łopatkach.
Cóż. Wenezuela to kraj typowo
Cóż. Wenezuela to kraj typowo lewicowy. Inaczej skończyć nie może.
Wenezuela to kraj nie robiący
Dodane przez Nicco (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Cóż. Wenezuela to kraj typowo
Wenezuela to kraj nie robiący pałki z połykiem Waszyngtonowi i głównie dlatego cierpi...
Cierpi dlatego że na wodach
Dodane przez SurvivorMan w odpowiedzi na Wenezuela to kraj nie robiący
Cierpi dlatego że na wodach Wenezueli stoja trzy lotniskowe uSSraela i blokują dostęp. Plus sankcje. Sankcje to na sza trzeba i uSSrael,a najlepiej atom i pokój na Ziemi na tysiąc lat.