Zrobotyzowany łazik Curiosity, który od sierpnia 2012 roku znajduje się na powierzchni tak zwanej "Czerwonej Planety", przekazał podobno jakieś informacje o fundamentalnym znaczeniu. Wszyscy uważają, że NASA szykuje sensację w postaci ogłoszenia istnienia życia na tej planecie.

Specjaliści z NASA zachowują ostrożność, ponieważ niedawno ogłosili, że w atmosferze Marsa znajduje się metan. Mogło to wskazywać na istnienie jakichś form życia, bo wiadomo powszechnie, że jest to gaz pochodzenia organicznego. Potem naukowcy wycofywali się z tego odkrycia twierdząc, że "metan przyleciał z Florydy”, ponieważ powtórne testy nie wykazały jego obecności w marsjańskiej atmosferze. Pewnie ta nauczka powoduje tak dużą ostrożność tym razem.

Sensacyjne dane pochodzą tak jak rewelacje z metanem z urządzenia SAM. John Grotzinger z Jet Propoulsion Laboratory w Pasadenie, który jest szefem misji powiedział, że dane z SAM uzyskane w pewnym eksperymencie wyglądają "naprawdę interesująco". Instrument użyty do eksperymentu to wielozadaniowy spektrometr. Wystarczy umieścić w nim próbkę gleby a on mówi, z czego jest zrobiona. To samo dotyczy próbek atmosfery i właśnie SAM wykrył metan, który był pozostałością powietrza ziemskiego.

Grotzinger twierdzi, że ostatnio włożyli do spektrometru próbkę gleby i wyniki były oszałamiające. Według niego, jeśli się to potwierdzi będzie trzeba opisać to w podręcznikach do historii.

Wszyscy zadają sobie pytanie, co takie mogli znaleźć w glebie marsjańskiej. Czy jest to jakiś dowód na istnienie życia? Być może jest to odkrycie rodzaju antropologicznego, bo i tego wykluczać nie można. Innymi słowy być może spotkano pozostałości jakiejś marsjańskiej cywilizacji? Biorąc jednak pod uwagę fakt, że jedną z podstawowych funkcjonalności Curiosity jest poszukiwanie śladów życia, można z dużym prawdopodobieństwem uznać, że tym wielkim "coś”, co odkrył aparat SAM jest dowód na istnienie życia na Marsie.