Kategorie:
Wszyscy świadomi powagi sytuacji zadają sobie pytanie, co dzieje się z pszczołami. Od 2006 roku owady te zaczęły znikać w zastraszającym tempie, zwłaszcza w USA. Co roku pszczelarze tracili dziesiątki tysięcy rodzin pszczelich. Dziwny syndrom zawitał również do Europy.
Jak to zwykle bywa media głównego nurtu często nie dostrzegają powagi sytuacji wynikającej z pewnych zdarzeń aż zostanie osiągnięty pewien poziom krytyczny. Oznacza to wtedy, że sam fakt, iż o czymś zaczynamy rozmawiać jest dowodem na zaawansowanie problemu. Taki proces następował wielokrotnie a teraz obserwujemy jak do opinii publicznej zaczyna docierać, że pszczoły są w trakcie wymierania.
Pszczoły przede wszystkim zapylają rośliny oraz produkują miód. Wyobraźcie sobie świat, w którym miód przestanie być dostępny, bo nie będzie go jak wyprodukować. O syntetycznym lepiej się nie wypowiadać, jako o ekwiwalencie tej cennej substancji.
Znikanie populacji pszczół jest już problemem globalnym. Kilka dni temu donosiliśmy o planach rządu francuskiego mających na celu zakazanie pestycydu uważanego za czynnik sprawczy wymierania pszczół. Skalę problemu zauważyli pszczelarze z Polski i z Rosji. Cokolwiek powodowało problemy w USA jest tez obecne w Europie.
Analizując przyczyny redukcji populacji pszczół naukowcy sugerowali już tajemniczego wirusa. Nie ma jednak na to dowodów. Inni zwracają uwagę na to, że wymieranie pszczół występuje zwłaszcza w krajach uprzemysłowionych i może mieć to związek z zanieczyszczeniami elektromagnetycznymi, których jest, co raz więcej.
Rozwój bezprzewodowych metod komunikacji opierający się na budowie dużej ilości stacji bazowych to faktycznie jedna z różnic między państwami o pewnym stopniu rozwoju i tymi, w których wymieranie pszczół nie występuje na taką skalę.
Poza zakłóceniami elektromagnetycznymi dezorientację pszczół powodują właśnie opryski lub zaprawianie nasion pestycydami. Pszczoły tak jak szkodniki padają, ponieważ porażeniu ulega ich układ nerwowy. Nawet, jeśli te owady nie znikną całkowicie to ich redukcja to praktycznie znak równości z mniejszą ilością plonów, czyli wyższymi cenami żywności a w konsekwencji głodem tam gdzie będzie jej najmniej a ludzie najbiedniejsi.
Naukowcy biją na alarm, bo jeśli tempo, w jakim padają kolejne rodziny pszczele się utrzyma to owady te wyginą całkowicie do 2035 roku a jak twierdził Albert Einstein, jeśli wyginął pszczoły to po czterech latach zginie też ludzkość.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze @lecterro |
Komentarze
nn
Skomentuj