Sześciolatki do szkół, o co chodzi w uporze w realizacji tego planu

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

Stare porzekadło mówi: czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci. Tak w wielkim skrócie można nazwać podstawowy cel, jaki stoi przed urzędnikami walczącymi o to, aby jak najmłodsze dzieci zaczynały indoktrynację zwaną eufemistycznie edukacją.

 

Właśnie trwa w Polsce wielka debata w kwestii posyłania sześciolatków do szkół. Rodzice dzielą się na tych, którzy popierają plany władzy względem ich dzieci oraz na tych, którzy się temu sprzeciwiają. Organizacje zrzeszające tych drugich zdołały zebrać prawie milion podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie zmian w systemie edukacji. Oprócz rezygnacji z planów wysyłania sześciolatków do szkół pojawiły się też postulaty likwidacji gimnazjów i powrót do ośmioletniej szkoły podstawowej i czteroletniego liceum. Nie podoba się to niektórym, bo spowodowałoby znaczne zmniejszenie ilości dyrektorów w placówkach edukacyjnych.

 

Władzy zależy na tym, aby wcześniej zacząć sączyć do głów dzieci swoją ideologię. Aby przekonywać rodziców do wysłania do szkoły sześciolatków rząd przygotował i opłacił specjalną kampanię propagandową. Jej twarzą uczyniono gwiazdę zaprzyjaźnionej telewizji a potem jeszcze wykupiono w niej i innych mediach czas antenowy w celu emisji spotów propagandowych. Sam ten fakt powinien spowodować zapalenie się przysłowiowej czerwonej lampki w głowie. Dlaczego tak im zależy? Można z łatwością odpowiedzieć na to pytanie. Celem jest stworzenie nowego człowieka, który jest wydajnym pracownikiem i niezbyt lotnym obywatelem. To brutalne, ale głupolami łatwiej się manipuluje, łatwiej się nimi steruje.

 

Nie można tego nie zauważać, że zdecydowana większość polskich nauczycieli ma poglądy lewicowe. To zresztą zrozumiałe, bo takie poglądy mają też w zdecydowanej większości wykładowcy akademiccy, którzy ich edukowali. Zresztą Związek Nauczycielstwa Polskiego nie ukrywa nawet swojego lewicowego zaangażowania. Nie ma się co łudzić, że w szkołach naucza się dzieci w duchu pluralizmu politycznego. Tam odbywa się indoktrynacja, której celem jest wtłoczenie dzieciom do głowy przy różnych okazjach, że tylko lewica jest w porządku, a inne poglądy na świat to coś złego i archaicznego. Każdy, kto ma dzieci chodzące do szkoły wie, że tak właśnie jest. Prowadzi to do powstawania rozmaitych wynaturzeń, które prędzej czy później uderzą w nas wszystkich.

 

Jeszcze na początku ubiegłego wieku rzekomo biedni i uciskiwani robotnicy fabryk mieli po kilkoro dzieci, a ich żony nie pracowały zawodowo tylko w domu. Po prostu było ich na to stać. To właśnie dzięki indoktrynacji nazywanej edukacją nikt nie buntuje się, że doszło do tego, iż obecnie dzieci to luksus, a gdy pojawia się dwójka to matka musi jak najszybciej wracać do pracy płacić podatki i zarabiać, żeby rodzina w ogóle mogła przetrwać. Wykształceni w lewicowym duchu tatusiowie uważają, że to zupełnie normalne, że ich żony muszą pracować poza domem, a dziećmi mają się zajmować państwowe instytucje.

 

Rodzice wykształceni w socjalistycznych szkołach wprost twierdzą, że wychowanie to rola szkoły, a oni sami sprowadzają się do pozycji robotów zarabiających pieniądze. Bez ich indoktrynacji nie byłoby to możliwe, bo w końcu zaczęliby rozumieć, jak bardzo są oszukiwani i wyzyskiwani przez tych, którzy rzekomo chronią ich przed wyzyskiem. Kłania się metafora ze świniami z „Folwarku Zwierzęcego” Orwella.

 

Oczywiście posłanie sześciolatków do szkół nie spowoduje fundamentalnego pogorszenia w zakresie wspomnianych powyżej patologii, ale z pewnością uczyni sączoną im do głów propagandę bardziej skuteczną. Ogłupianie narodu trwa i im bardziej ten proces postępuje tym mniejsze są szanse na wyrwanie się z tego marazmu i budowę normalnego społeczeństwa. Dlatego właśnie jest to takie ważne dla ludzi nami rządzących. Edukacja nakierowana na propagowanie ideologii staje się bowiem gwarantem ich utrzymania się przy korycie.

 

 

 

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: lecterro
Portret użytkownika lecterro

Komentarze

Portret użytkownika N-l

"Jakoś tak jest, że dzieci

"Jakoś tak jest, że dzieci uczone w domu garną się do nauki, lubią czytać, lubią poznawać nowe rzeczy i nie mogą doczekać się egzaminu. Zamiast pisać jakie to dzieci straszne i ich rodzice zastanów się kto jest temu winien."
Koszerny Umysł - ogarnij się. Te Twoje dzieci uczone w domu to jakaś nowa bajka? Nie przypomina to rzeczywistości.

Portret użytkownika koszer umysłów

Sam się ogarnij bo nawet

Sam się ogarnij bo nawet mojego nicka nie rozumiesz, nie mówiąc o dzieciach/młodzieży które podobno uczysz. Zapoznaj się z wypowiedziami rodziców w tym wątku i na wielu forach gdzie pojawią się właśnie takie spostrzeżenia z rodzin które same uczą.
Zabolała prawda? Ty nie jesteś wychowawcą i autorytetem. Jesteś niestety tylko marnym sługusem systemu "oświaty". Przez takich jak ty mam obawy posłać dziecko do szkoły. I z pewnością tego nie zrobię.

Portret użytkownika JD

Bardzo słuszny wpis. Dzieci

Bardzo słuszny wpis. Dzieci uczone w edukacji domowej są znacznie bardziej inteligentne, lecz nie tylko to. Są znacznie lepiej wychowane.
 
Powiem inaczej: jesli ktoś chce wychowywać cudze dzieciaki za pomocą swoich potomków, to niech nawet nie próbuje uczyć dzieci samemu.
A przeciwnie, jeśli nie ma czasu i energii wychowywać cudze rozbrykane dzieciaki, to edukacja domowa dla jego dziecka jest wymarzoną opcją.
 
Najlepsze jest na końcu. Tak uczone i wychowywane dzieci nie opuszczą swoich rodziców w potrzebie. Każdorazowo wyrastają na geniuszy w wybranej dziedzinie, więc czego jak czego ale kasy - dużej kasy - ich rodzicom na starość nie zabraknie!  Ani serdecznej opieki! Ale by to osiągnąć, trzeba wytrwałej rodzicielskiej pracy. 

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Pulsar

@b@ron Głupie

@b@ron
Głupie stwierdzenie.
To nie komuna. Dziś po 18 roku życia nikt Cię do długoletniej pracy na "umowę o pracę" zmuszać nie będzie.
Teraz rządzą umowy śmieciowe i praca na czarno, więc przestań pitolić bajkę, że wcześniejsza szkoła to dla podratowania ZUS-u.  I tak większość młodych po szkole zasila PUP lub ośrodki pomocy społecznej. Więc o jakich zyskach dla ZUS piszesz ?
Owszem, chodzi tu o kasę, ale nie w tym sektorze publicznym.

Portret użytkownika zielony ludzik

pulsar ... głupio prawisz...

pulsar ... głupio prawisz... A kto powiedział, że ten "ZUS" będzie płacił w Polsce? Chodzi o to, by polskie dzieci jak najszybciej nadawały się do niewolniczej pracy w bogatych krajach UE i tam płaciły podobnym instytucjom. Polska to "produkcja" niewolników" dla obego interesu za podatki Polaków...
Więc nie gań tu b@rona, bo w samej rzeczy trafia w sedno...

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika N-l

Czy szkoła ogłupia? Jestem

Czy szkoła ogłupia? Jestem nauczycielem i czytelnikiem ZnZ,też chciałbym, żeby wszystko było w Polsce dobrze, a ludzie żeby żyli z godnością.
Społeczeństwo się zmieniło. Dzieci nie trzeba ogłupiać, same to robią. Spróbujcie zmusić dzieciaka do przeczytania trzech książek - lektur w ciągu roku! W niektórych wypadkach jest to nieosiągalne. Rodzice dobrze wiedzą,żę dzieci nie czytają, ale nie mają władzy, żeby to wymusić. Zamiast tego, wypisują na szkołę i nauczycieli na różnych forach. Podobnie jest z odrabianiem zadań domowych. Ze wszystkim. Totalne "nie chce mi się". Pozdrawiam!
 

Portret użytkownika Pulsar

@N-l Skoro odebrało się

@N-l
Skoro odebrało się rodzicom prawa i autorytet i rodzic nawet karą (w tym i cielesną) nic wymusić nie może, bo zaraz straszy go się sądem rodzinnym i prokuratorem, a dzieci szybko załapują, iż mają takowe prawa, to co się dziwić że - "rodzice dobrze wiedzą,żę dzieci nie czytają, ale nie mają władzy, żeby to wymusić."
Podobnie i nauczyciel został odarty z praw i przywilejów. Dziś żaden dziecka nie uderzy, - a kiedyś niejedno dziecko nauczyło się przez to dyscypliny, a głowa mu nie spadła.
Ale skoro teraz moda na "róbta co chceta" - oraz "wolnoć Tomku w swoim domu" - to i się nie dziwię że ani dzieci ani rodzice i nauczyciele nie mają chęci ze sobą współpracować. Dziecko się uczy i musi znać gdzie jego miejsce, a nie traktować go jak dorosłego z pełnią praw i przywilejów.

Strony

Skomentuj