Według niemieckich mediów statek towarowy uderzył w turbinę wiatrową w zestawie Gode Wind 1 u wybrzeży Niemiec na Morzu Północnym. Do zdarzenia doszło w kwietniu. Wczoraj okazało się, że statek był na autopilocie i zboczył z kursu o kilka kilometrów.

Operator zestawu Gode Wind 1, tj. duński Ørsted A/S – zarejestrował wejście statku w strefę elektrowni, ale nie skontaktował się z kapitanem statku. Kapitan statku również nie powiadomił operatora o zderzeniu z turbiną. W wyniku wypadku turbina nie została uszkodzona. Została wycofana z eksploatacji na 24 godziny w celu przeglądu, a następnie oddana ponownie do eksploatacji. Statek nie miał jednak tyle szczęścia. Jednostka do przewozu ładunków suchych Petra L pływający pod banderą Antigui z 1500 tonami zboża otrzymał dziurę na prawej burcie o wymiarach 5 × 3 m.

W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Woda przedostała się do środka, ale statek do przewozu ładunków suchych płynący z polskiego Szczecina do Belgii zdołał o własnych siłach dotrzeć do portu Emden w Niemczech.

Turbina o mocy 330 MW okazała się na tyle wytrzymała, że jej systemy monitoringu nie zarejestrowały nawet zderzenia z masowcem. Z tego powodu armator nie uznał za konieczne kontaktowania się z kapitanem statku, choć później okazało się, że nadal istnieją przesłanki do nawiązania kontaktu. Turbina mogła ulec poważniejszemu uszkodzeniu, a eksploatacja bez przeglądu mogła być niebezpieczna.

Zestaw Gode Wind 1 składa się z 55 turbin wiatrowych z wirnikami o średnicy 154 m. Znajduje się 45 km od wybrzeży Niemiec i jest własnością duńskiego giganta energetyki wiatrowej Ørsted. Niemcy wszczęły śledztwo w sprawie incydentu.