Edward Snowden przyczynił się do wydobycia na światło dzienne tajnych działań Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Dzięki niemu dowiedzieliśmy się, że Stany Zjednoczone podsłuchują i szpiegują dosłownie wszystko i wszystkich bez żadnych wyjątków, zarówno swoich wrogów jak i sojuszników a nasza prywatność jest zagrożona. Jedyne co po niej tak naprawdę pozostało, to poczucie pewnego bezpieczeństwa, które otrzymaliśmy ale w zamian za utratę prywatności.

Wszystko wskazuje na to, że odbędzie się ciąg dalszy skandalu ze Stanami Zjednoczonymi w roli głównej, ponieważ jak potwierdzono to już na antenie telewizji CNN we wtorek, niespodziewanie pojawił się nowy demaskator i doprowadził już do wycieku nowych, ściśle tajnych dokumentów, które dotyczą bezpieczeństwa narodowego USA.

Artykuł jaki pojawił się na stronie The Intercept dotyczy amerykańskiej bazy danych, w której znajdują się osoby i grupy znane lub podejrzane o terroryzm. Lista znacznie się rozrosła, odkąd prezydentem po raz pierwszy został Barack Obama. Opublikowany tajny dokument został przygotowany przez Narodowe Centrum Antyterrorystyczne w sierpniu 2013 roku.

Jak wynika ze ściśle tajnych dokumentów, znaczna część osób znajdujących się w bazie danych rządu USA, podejrzanych o terroryzm, nie przynależy i nie jest powiązana z żadną grupą terrorystyczną. Na całej liście znajduje się aż 680 tysięcy ludzi, z czego ponad 40%, a dokładniej 280 tysięcy osób, podejrzewa się o terroryzm choć nie przynależą do żadnej grupy.

Jak widać, statystyki mówią same za siebie. 280 tysięcy osób to zdecydowanie największa grupa, sklasyfikowana jako "podejrzani o terroryzm". Następnie mamy grupę osób przynależących do innych rozpoznanych już grup terrorystycznych (ponad 92 tysiące ludzi), osób należących do Al-Kaidy w Iraku (ponad 73 tysiące), Taliban (prawie 63 tysiące, Al-Kaida (ponad 50 tysięcy), palestyńska organizacja Hamas i libański Hezbollah (razem ponad 43 tysiące) i pozostałe osoby, które przynależą np. do Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim, organizacji Asa'ib Ahl Al-Haq i FARC.

Co więcej, za kadencji Baracka Obamy liczba osób podejrzanych o terroryzm wzrosła aż kilkunastokrotnie w porównaniu do czasów, kiedy to prezydentem był George W. Bush. To właśnie on zapoczątkował tzw. wojnę z terroryzmem a za jego czasów, liczba osób podejrzanych o terroryzm wynosiła 47 tysięcy osób.

Ponadto, The Intercept wskazuje, że druga w kolejności największa koncentracja osób oznaczonych jako terroryści lub podejrzani o terroryzm jest w mieście Dearborn w stanie Michigan. Żyje tam 96 tysięcy osób i znajduje się tam największy w całym kraju odsetek Amerykanów, którzy mają arabskie pochodzenie.

Władze Stanów Zjednoczonych umieszczają nowe nazwiska lub dane na temat konkretnych osób do swojej listy w tempie aż 900 informacji dziennie. Stwierdzono również, że CIA wykorzystuje nieznany dotychczas tajny program "Hydra", który pozwala na potajemne uzyskanie dostępu do innych, podobnych baz danych, prowadzonych przez inne kraje.

Dokumenty, które wyszły na światło dzienne, były opieczętowane nie tylko jako tajne ale również jako NOFORN. Skrót ten oznacza, że nie wolno dzielić się tymi informacjami z innymi państwami. Trudno powiedzieć czego się można spodziewać po nowym skandalu. Z pewnością Stany Zjednoczone będą tłumaczyć że "nic się nie stało" bo robią to dla bezpieczeństwa narodowego a nowy "Snowden" będzie ścigany, chyba że również ucieknie do Rosji.