Kategorie:
Jakby tego eufemistycznie nie nazywać z wielu źródeł dochodzą do nas informacje o potrzebie depopulacji Ziemi. Wszystkie te faszystowskie tezy wsparte są między innymi niemal okultystyczną wiarą ekologiczną wiążąca przeludnienie ze zmianami klimatycznymi. Populacyjna bomba zegarowa tyka i możemy się nawet nie spostrzec, gdy odkryjemy, że znowu działają obozy koncentracyjne tylko po prostu ich tak nie nazywamy.
Światowej sławy specjalista od demografii, profesor Paul Ehrlich z Uniwersytetu Stanforda poświęcił przeludnieniu wiele lat badań. Już w 1968 roku w swojej publikacji naukowej "Bomba Populacyjna", przewidział to, z czym świat będzie musiał się zmierzyć.
Jak twierdzi Ehrlich, optymalna liczba ludności na Ziemi to 1,5 do 2 miliardów. Przypomnijmy, że teraz przekroczyliśmy 7 miliardów a do 2050 roku przekroczymy w takim tempie 9 miliardów. Według specjalisty na krótką chwilę wytrzymalibyśmy przy populacji 5 miliardów, ale 7 to potrzeba nagłej redukcji przyrostu.
Naukowiec nie proponuje jednak tego jak dokonać redukcji populacji. Raczej trudno sobie to wyobrazić bez jakichś znaczących katastrof na masową skalę, być może śmiertelnej epidemii? Być może wojny jądrowej między Indiami i Pakistanem?
Depopulacja ludności, mimo, że jest uważana za teza temat tabu jest cały czas przeprowadzana. W państwach zachodnich odbywa się to zwykle na płaszczyźnie światopoglądowej, czyli promuje się postawy typu przyzwolenie dla aborcji, eutanazję traktuje się, jako coś pozytywnego, dar dla chorych. Jednocześnie trwa afirmacja homoseksualizmu i starokawalerstwa oraz staropanieństwa, jako postaw życiowych, które są pożądane. Efektem tego jest wyludnianie się krajów takich jak Polska czy Rosja.
Depopulacja w Chinach przebiega według ustawy zakładającej model rodziny 2+1 i trwa to w najlepsze od wielu lat. Praktycznie brakuje kontroli urodzeń w Indiach, których przyrost naturalny jest tak wielki, że wkrótce przeskoczą ilość mieszkańców Chin.
Depopulacja w Afryce odbywa się głównie za pomocą chorób i wirusów, zwłaszcza HIV. Niektóre narody Afryki mają tak wielką ilość chorych na ta nieuleczalną przypadłość systemu odpornościowego, że wręcz grozi im zniknięcie z powierzchni Ziemi.
Gwałtowny wzrost populacji człowieka otwiera pole dla upraw GMO, które są przedstawiane, jako konieczny sposób radzenia sobie z problemem, jaki nastręcza wyżywienie siedmiu i więcej miliardów ludzi.
Demografowie stwierdzają ponad to, że aby ograniczyć problem głodu konieczna jest redystrybucja dóbr od bogatych społeczeństw do biednych, ale bez kontroli nad produkcją żywności będzie to bardzo trudne. Niewykluczone, że wspominana przez Ehrlicha "bomba populacyjna" będzie jedną z kluczowych przesłanek uzasadniających wprowadzenie globalnego rządu, którego jednym z celów będzie dławienie wzrostu populacji oraz redystrybucja dóbr konsumpcyjnych. Kto wie jednak czy zdolność zarządzania żywnością nie spowoduje pokus do takie kształtowania diety ludzkości, która jeszcze bardziej zdziesiątkuje liczbę żyjących przedstawicieli gatunku homo sapiens.
Źródło:
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze |
Komentarze
Strony
Skomentuj