W środkowych Włoszech doszło dzisiaj nad ranem do niebezpiecznego trzęsienia ziemi o sile 6,2 stopni w skali Richtera. W jego wyniku doszło do rozległych zniszczeń w okolicach Perugii. Wiadomo o przynajmniej 22 zabitych, ale zburzone jest wiele budynków a pod gruzami może być uwięzionych bardzo wiele osób, zatem bilans ten nie jest ostateczny.

Głębokość wstrząsów byłą bardzo niewielka i oszacowano ją na jedynie 4 km pod powierzchnią ziemi. To bardzo płytko i dlatego skutki są poważne. Trzęsienie było odczuwalne w promieniu kilkuset kilometrów, w tym w Rzymie. Od czasu wystąpienia wstrząsu głównego doszło już też do kilkunastu wstrząsów wtórnych z których najsilniejszy miał 5,5 stopni i stworzył kolejne realne zagrożenie.

Świadkowie twierdzą, że najsilniejsze wstrząsy trwały około 20 sekund, ale potem trwały z różną intensywnością i były stale odczuwalne przez długi czas. Niektórzy nazywali to "pomrukami ziemi". Wszyscy zwracają uwagę, że to było bardzo dziwne i przerażające doświadczenie.

Burmistrz miasta Amatrice, który sam ledwo uszedł z życiem wychodząc spod gruzów, stwierdził, że pół miasta zostało zniszczone. Trudno nawet oszacować liczbę ludzi nadal znajdujących się pod gruzami. Cały czas trwają prace poszukiwawcze, ale skala zniszczeń jest tak duża, że zajmą jeszcze długi czas. Służby spodziewają się, że ofiar może ponad 100. Wstrząsy wystąpiły o 3 rano, kiedy wszyscy jeszcze spali, dlatego liczba ofiar może być większa niż gdyby do trzęsienia doszło w środku dnia.

Mieszkańcy okolic epicentrum są cały czas przygotowani do ucieczki, gdyby doszło do kolejnego silnego wstrząsu, ale sejsmolodzy uspokajają, że bardziej prawdopodobne jest to, że doszło do rozprężenia miejscowego uskoku tektonicznego, co może skutkować sejsmicznym uspokojeniem w tym regionie, przynajmniej na kilka lat. Życie jednak dopisuje własne scenariusze, a aktywność sejsmiczna w tym regionie świata jest tak nieprzewidywalna, że niczego nie mozna wykluczyć na pewno.