Samochody przyszłości będzie można kontrolować za pomocą myśli

Kategorie: 

Źródło: Nissan

Japoński producent samochodów, firma Nissan, ogłosiła początek programu badawczego, którego celem jest stworzenie interfejsu mózg-samochód (B2V - Brain to Vehicle). Zakłada się, że nowa technologia pozwoli kierowcom prowadzić pojazd za pomocą myśli.

 

System, który odczytuje sygnały pochodzące z mózgu jest w stanie przewidzieć działania, które zamierza podjąć kierowca, na przykład będzie w stanie nacisnąć na pedał gazu lub zahamować szybciej niż może to uczynić kierowca. Technologia oparta jest na metodzie elektroencefalografii (EEG).

 

Na głowie kierowcy umieszcza się elektrody, który rejestrują aktywność mózgu a algorytmy sztucznej inteligencji będa interpretować te sygnały przesyłając je do systemów pojazdu. Według specjalistów z Nissana, system B2V będzie w stanie skrócić prędkość reakcji nawet o pół sekundy.

 

Zdaniem ekspertów, B2V będzie czymś rożnym od systemów autonomicznej jazdy, forsowanych jako wizja przyszłości, gdy ludzie oddadzą kontrolę nad jazdą samym pojazdom. Filozofia działania technologii B2V jest pod tym względem odwrotna, co powoduje, że nie ma takich obaw co do moralności wyborów maszyny gdy musi wybrać mniejsze zło w przypadku kolizji drogowej. 

Ponadto system B2V będzie też w stanie przewidzieć inne działania kierowcy, o których pomyśli. Może na przykład włączyć klimatyzator lub podgrzewane siedzenia, albo sterować wycieraczkami czy nawigacją satelitarną. 

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 4.5 (2 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika rtty4

"...nie ma takich obaw co do

"...nie ma takich obaw co do moralności wyborów maszyny gdy musi wybrać mniejsze zło w przypadku kolizji drogowej..."

Medycyna frankensztainowska z dylematami moralnymi typu "leczyć jednego czy rozparcelować go na części dla pięciu i troszkę zarobić na chlebek z masełkiem" radzi sobie rewelacyjnie np. przez przeforsowanie kretyńskiej definicji "śmierci mózgu" czy rozłożenie odpowiedzialności na pięciu konowałów z komisji i ucinanie wszelkich dyskusji...choć przysięgali "po pierwsze nie szkodzić".
Inżynierowie nie przysięgali, a odruchowo tworzą technologię niedopuszczającą do takich wyborów.
 

Skomentuj