Rosyjscy naukowcy odkryli w jodle syberyjskiej „eliksir młodości”

Kategorie: 

Źródło: pixabay.com

Jak donosi agencja RIA Novosti, rosyjscy naukowcy z Przedsiębiorstwa Badawczo-Produkcyjnego „Initium-Pharm” i Instytutu Biologii Molekularnej im. Engelhardta z Rosyjskiej Akademii Nauk, jako pierwsi na świecie ujawnili zdolność terpenów z jodły syberyjskiej do inicjowania autofagii w organizmie człowieka Ma to przyczyniać się do wydłużenia średniej długości życia, .

 

Autofagia to proces pozbywania się „odpadów” żywej komórki, w którym niepotrzebne składniki, takie jak uszkodzone cząsteczki białek, organelle czy wirusy, zamieniane są w składniki odżywcze. W efekcie odtruwa się organizm człowieka.

 

Jednak w większości komórek autofagia jest genetycznie wyłączona, a naturalny proces oczyszczania jest uśpiony. Naukowcy na całym świecie szukają sposobu na aktywację tego procesu, opracowując różne metody „włączania” autofagii w komórkach ludzkiego ciała.

 

Eksperymenty przeprowadzone przez autorów niniejszej pracy ustaliły, że terpeny jodły syberyjskiej mogą bardzo szybko i bezpiecznie wywołać autofagię w ludzkich komórkach. Można zatem powiedzieć, że odkryto substancję, która może się okazać "eliksirem młodości". 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (3 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Robaczkowa

Też konserwuję zioła w białym

Też konserwuję zioła w białym winie ale akurat nie ,,iglaki". Surowe młode orzechy włoskie w białym winie trochę posłodzone są świetne.  Szałwia w białym winie też wspaniale smakuje (trochę jak wermucik). Robiłam też piołun w winie ale dla mnie zbyt duża goryczka.  Przy okazji tych trzech preparatów Robaczkowa na pewno nie ma już żadnych robali!  Smile

Kiedyś mój szef przywiózł z Włoch białe wino z kwiatami czarnego bzu. Pyszne to było. Teraz robię to sama. Kiedyś w  Hiszpanii piłam nalewkę z arcydzięgla (taką zieloną). To był najlepszy alkohol jaki kiedykolwiek piłam. Teraz w Polsce zrobiłam winko arcydzięglowe. Też dobre. Ale koloru nie ma. Pewno ten kolorek jakoś sztucznie otrzymują.

Niektóre zioła konserwuję w oleju roślinnym i mam naturalne maści. Dziurawiec, żywokost i glistnik  świetnie się do tego nadają. Białe wino kupuję w sporych ilosciach w sklepie jak są promocje. Kiedyś robiliśmy wino sami ale to jak dla mnie zbyt dużo zachodu.

Wrotycz i glistnik (o których piszesz) też zbieram i suszę. Robię z nich herbatki z odrobiną cukru i witaminą C. To smakuje zupełnie tak jak tonik. A tonik uwielbiam. I humor poprawia (zwłaszcza glistnik) - jest trochę narkotyczny ale tylko odrobinę. 

W tym roku moim odkryciem były fermentowane herbaty zwłaszcza herbaty z liści drzew. Liście klonów po fermentacji stają się jakby czekoladowe (szkoda tylko, że mają tyle śluzu), czeremchowe liście zaczynają cudownie pachnieć kwiatowo- czereśniowo (chyba mają w sobie amigdalinę, letril, witaminę B17 i niszczą nowotwory bo wyczuwam nutkę migdałową). Eksperymentuję z fermentacją i wyniki mnie zaskakują. Robię mieszanki. Szczególnie w tym roku postawiłam na fermentację roślin wydłużających telomery i przedłużających życie i młodość :-). Np. traganek ma takie właściwości. Zawiera bajkalinę i jej pochodne, bajkaleinę. Znalazłam 3 jego stanowiska niedaleko mojego domu. Nie muszę już kupować tarczycy bajkalskiej. Nawet zaczęłam uprawiać traganek na działce ale kiepsko rośnie. Sama tarczyca wyrosła z nasion ale zimy nie przetrzymała. Ten traganek byłby świetny ale niestety obniża ciśnienie krwi i człowiek jest po nim bardzo senny. 

Co do czyśćca to widziałam go w pobliskim lesie ale jakoś mi nieładnie pachnie i właściwie nie wiem co by można było z niego zrobić.

Dla mnie hitem ostatnich lat jest syrop z kwiatów nawłoci. Wszędzie tego pełno. Szybko się zbiera. Łatwo się robi.  A syropek pyszny i miodowy lepszy od mniszkowego.

Owoców bzu czarnego do soków już od dwóch lat nie zbieram. Przerzuciłam się na owoce czeremchy. Wszędzie tego pełno i szybko się zbiera. Po dodaniu witaminy C smakuje jak sok wiśniowy czy czereśniowy.

O kurcze ale sie rozpisałam!  Widzę, że mamy podobne hobby!  Pozdrawiam serdecznie!

Portret użytkownika Wungiel

O kurcze ale sie rozpisałam! 

O kurcze ale sie rozpisałam!  Widzę, że mamy podobne hobby!  Pozdrawiam serdecznie!

A ja również i bardzo mi miło!

Te herbaty z liści, to bardzo ciekawe - może coś więcej napiszesz?

Ja tam zawsze byłem leśnym człowiekiem (dziadem?! po rusku to się "leszij" nazywa - taki leśny dziad), ale co tam. Uważam po latach, że powrót do natury jest jednym z najbardziej oczywistych pragnień człowieka w całej jego piramidzie potrzeb. Tylko oderwaliśmy się od niej przez tę całą rewolucję przemysłową i kisimy się po klitkach w dużych miastach zapominając o korzeniach. Dlatego już dość dawno powiedziałem miastu "dziękuję, postoję" i obecnie zamieszkuję w domu na polanie w lesie, takiej z macierzanką, wrzosami i jałowcem. No to aptekę mam przy domu - aż szkoda nie korzystać. No i rano ptaszki mnie budzą zamiast łomotu tramwaju... Ale widzę, że Ty to wymiatasz w tym temacie Smile

Glistnika pamiętam, że dużo pijałem, jak się zatrudniłem w pierszej pracy i ogólnie miałem straszny stres z tego powodu (no ale zakład był wybitnie patologiczny). Nie uznaję jednak regularnego picia alkoholu, więc po kubeczku takiego mocnego naparu jakoś byłem w stanie pogodzić się z wizją szefa buraka i spokojnie zasnąć... Działało!

Nawłoć to akurat podchodzi mi pod dom. Nasza rodzima i kanadyjska. Ale szczerze, to jej fanem nie jestem.

Z takich ciekawych rzeczy, to mogę Ci podrzucić temat olejków - bosweliowego i mirrowego. Kupiłem sobie takie zagramanicą, krajowe są drogie i byle jakie. Pisał o nich Różański. Jak chodzi o działanie przeciwzapalne, to jeden i drugi nie mają sobie równych. Plus mirra działa na przywry z rodzaju Schisostoma i podobne - tak twierdzą, w ogóle jest silnie antyseptyczna. Warto to mieć, nie są tanie te olejki - ale jak coś mnie bierze i chcę się wygrzać - to tak po ćwierć łyżeczki i wypaca się po tym człowiek, jak mało kiedy.

Co do wrotycza - u mnie w rodzinie ktoś miał przygodę, po długotrwałym piciu naparu. Rano się ta osoba obudziła z kompletną amnezją i ogólnie niskim ciśnieniem. Myśleliśmy, że udar - objawy właściwie typowe. Ile było stresu... ale do wieczora samo przeszło, wyniki na SOR - wzorowe. No ale to w ogóle jedno z najbardziej wszechstronnych ziółek - ja w dodatku lubię tę goryczkę (chociaż podobno upodobanie do gorzkiego zdradza psychopatów - no nie wiem), więc co roku robię zapas.

Z wszelkich naparów tak poza tym, mój ulubiony - ze świeżych, młodych, jeszcze nierozwiniętych, tylko takich lepkich, liści brzozowych. Na wiosnę idzie to w ilościach przemysłowych...

Kłaniam się i pozdrawiam jeszcze raz! No i napisz co o tych herbatach...

Sentimus experimurque, nos aeternos esse.

Portret użytkownika Wungiel

Muzułmanie mają ramadan - od

Muzułmanie mają ramadan - od wschodu słońca do zachodu ani łyka wody, ani kęsa chleba... Byłem tam, widziałem. Nie stosowałem się do reguł, bo podróżnym wolno, chociaż myślę, że dobrze by mi to zrobiło. Zawsze przeczuwałem, że za takimi nakazami religijnymi stoi jakiś użyteczny sens. Tak jak na przykład niejedzenie wieprzowiny - trychinoza...

Co do grzybów - już nie pomnę, czy aby na pewno mówił o tym Klimuszko, nie tylko jasnowidz ale i utalentowany zielarz - powiadał więc, że grzyby sprzyjają oczyszczaniu organizmu. Ale szczegółów niestety nie pamiętam...

Sentimus experimurque, nos aeternos esse.

Portret użytkownika Robaczkowa

Mają chitynowe ściany w

Grzyby mają chitynowe ściany w komórkach więc mechanicznie przeczyszczają jelita.

Poza tym prawie wszystkie grzyby są antynowotworowe. Najbardziej antyrakowe są: purchawki (młode można jeść), porek brzozowy (biała a później brązowa huba z brzozy - młodą białą można jeść, a ze starej robić herbatki - niesmaczne ale lekko narkotyczne i zdecydowanie poprawiają humor - polecam  Smile ) i wszystkie grzyby z hymenoforem z rureczkami - ,,siteczkiem".

Więc kto je grzyby, na raka raczej nie padnie, zwłaszcza na raka przewodu pokarmowego. Więc dłużej pożyje.

A Chińczyki twierdzą, że do najcenniejszych grzybów należą nasze pospolite i trochę wyszydzane opieńki. One są i antynowotworowe i serce i naczynia krwionośne chronią. Opieńki też mózg i oczy chronią o ile dobrze pamiętam więc są świetne (pod względem zdrowotnym).

Więc jeżeli większość Polaków wysiada na choroby układu krążenia i nowotwory to nic dziwnego, że amatorzy grzybów żyją dłużej. O ile oczywiście się znają i nie wykończą przedwcześnie muchomorem sromotnikowym. :-)  Mniejsze prawdopodobieństwo demencji na starość i niższa waga ciała (chodząc spalamy kalorie) też się liczy.

A barany mówią i piszą w gazetach, że grzyby są bezwartościowe i tylko dobry smak mają. Bzdura! No teraz to może trzeba trochę uważać jak skażenie promieniotwórcze na świecie rośnie. Ale ja myślę, że ( w przypadku grzybów, a w przeciwieństwie do szczepionek na covid Smile ) korzyści zdecydowanie przewyższają zagrożenie. 

Nie mówię nawet o tym, że chodzenie na grzyby jest sportem narodowym i takie łażenie po lesie dobrze działa nie tylko na ciało ale i na głowę. Ja najlepiej odpoczywam właśnie chodząc samotnie po lesie. Mam wtedy czas wszystko sobie dokładnie przemyśleć i poukładać w głowie. A to jest bezcenne. Właściwie w tym rytuale grzyby się najmniej liczą. Mam w domu już tyle suszonych grzybów, że pewno by mi wystarczyły do końca życia. Smile

Bardzo lubię też jak w domu roznosi się zapach podczas suszenia grzybów. Dla mnie ten naturalny  grzybowy zapach jest piekniejszy od wszystkich chemicznych pachnacych wynalazków i kadzidełek.

Tutaj jest fajne opracowanie o właściwościach zdrowotnych grzybów - Grzyby leczą - Arkadia-Polania

Portret użytkownika Wungiel

Bez bicia, ale ze wstydem

Bez bicia, ale ze wstydem przyznaję się, że też tak myślałem o grzybach! A to jedyne poza mięsem dobre źródło aminokwasów egzogennych - w naszej strefie klimatycznej. Rydze, borowiki i kanie - mam koło domu. Chociaż nie powiem, tak z trzy lata temu poszedłem na grzybobranie z żoną - też fanką grzybów. Trafiliśmy na taką polanę - gdzie wzroku człowiek nie obrócił, tam borowik i to same ładne sztuki. Oczopląsu szło dostać. Koszyki i siatki się oczywiście skończyły, więc dzielnie zapakowałem resztę w bluzę i podkoszulek. Sąsiedzi się nadziwić nie mogli, jak półnago paradowałem objuczony przez wieś...

Tylko za kominkami (lejkowiec dęty) tęsknię, bo tu gdzie mieszkam, to spotkałem je może raz i co gorsza nie pamiętam gdzie...

Mam też taki chytry plan, żeby zapolować w tym roku na mleczaja wełniankę. Rośnie niedaleko ode mnie. Niby trujący (w sensie, że bardzo ostry w smaku), ale dzięki temu robale go nie biorą. Podobno Rosjanie mleczaja biela i własnie wełniankę solą i kiszą - chyba w końcu spróbuję.

Sentimus experimurque, nos aeternos esse.

Portret użytkownika Wungiel

Miałem Ci odpisać złośliwie,

Miałem Ci odpisać złośliwie, ale jednak nie wypada śmiać się z ułomnego. Tak Ci powiem - idź se na saunę, najlepiej fińską i jeszcze dobrze by było, żeby robili seanse. Posiedź tak łącznie z godzinę, półtorej, żeby się wypocić do upadłego. To może zaskoczysz o co kaman, bo niestety z wiekiem przychodzi, że tu cię strzyka, tam boli a tam skrzypi a po takim detoksie człowiek zaczyna chodzić jak zegarek.

Sentimus experimurque, nos aeternos esse.

Strony

Skomentuj