Kategorie:
Według wielu ekspertów, mijający rok jest bardzo udany dla Władimira Putina. Prezydent Rosji umocnił swoją pozycję i uzyskał wszystko, czego chciał, a nawet więcej – podaje BBC. Czy jest coś, co się Putinowi nie powiodło? Czy obecne sukcesy nie są zalążkiem przyszłych trudności?
Zdaniem Jamesa Nixa, szefa Studiów Wschodnich i Euroazji przy Królewskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (Chatham House) rok 2016 był bardzo udany dla Putina. Interesy Rosji, albo jak kto woli Kremla, zostały zabezpieczone w sposób, który przeszedł najśmielsze oczekiwania.
Proputinowskie siły (lub tak po prostu postrzegane) poczyniły postępy w całej Europie, a także, przede wszystkim, w Stanach Zjednoczonych. Putin narzucił Zachodowi swój program dla Syrii i nie poszedł na żadne ustępstwa w sprawie Ukrainy. Trudno wskazać obszar, gdzie „Wołodia” został pokonany. Nawet rosyjska gospodarka na koniec roku odnotowuje, choć mały, to jednak wzrost (ok. 1%).
Nie oznacza to jednak, że przed Rosją nie stoją poważne wyzwania długoterminowe, a przyszłość tego kraju będzie usłana różami. Problemy w relacjach z Europą i Ameryką pozostają do rozwiązania, a gospodarka pozostaje w stagnacji.
Nadzieja w tym, że Trump wypracuje lepsze stosunki z Moskwą i będzie gotowy iść na kompromisy, a nie tak, jak jego poprzednicy George W. Busha i Baracka Obamy, szukać zwady. Dlatego dla Kremla jest on prawdopodobnie bardziej wygodnym partnerem. Głos Putina w Europie jest mocniejszy po Brexitcie, bo następuje marginalizacja Wielkiej Brytanii, która utrzymywała stałą postawę wobec Rosji.
Obecność Rosji w Syrii porównywana jest do czasów wojny w Afganistanie w 1980 roku, ale to nie trafione stwierdzenie z dwóch powodów. W operacji w Syrii biorą udział ogromne siły lądowe Rosji. Po drugie Afganistan był przedmiotem dumy ideologicznej. Putin nie miał tak kompleksowych zobowiązań wobec Baszara al-Assada, jak ZSRR do komunistycznego reżimu w Kabulu, co daje mu pewnego rodzaju elastyczność. W zależności od okoliczności może zwiększać presję na przeciwników Damaszku lub osłabiać udział Rosji bez większej szkody dla swojego prestiżu. Na Ukrainie jest psychologicznie trudniej i nie ma, co liczyć na ustępstwa, bo Putin widzi ją jako część historii imperium rosyjskiego.
Nie należy jednak popadać w skrajności i przesadzać z sukcesami Władimira Putina. Przecież nie jest on wszechmocny. Rosyjski przywódca pragnie odbudować za wszelką cenę gospodarkę, mimo poważnych ograniczeń, np. w postaci sankcji. Oczekuje się, że fundusz rezerwowy zostanie wyczerpany w 2017 roku. Społeczeństwa nie można karmić tylko propagandowymi sukcesami, a ludzie potrzebują chleba.
Zdaniem Sama Greene z Uniwersytetu w Londynie, wydaje się raczej dziwne, że rok 2016 jest udany dla Putina. Gospodarka rosyjska kończy rok wzrostem PKB na poziomie 0,7% i trudno to nazwać dobrym wskaźnikiem, a konfliktom w Syrii i na Ukrainie końca nie widać. Ponadto, nie ma żadnych pozytywnych oznak ożywienia owocnych stosunków z Europą i Stanami Zjednoczonymi, a także z Chinami.
Greene uważa, że korzystny jest dla Putina Brexit i wybór Trumpa na prezydenta, ale „to kot w worku”. Nie jest jasne, jakie korzyści otrzyma Trump od Putina i viceversa, a wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może zostać wyhamowane.
Trump stale wzbudza niepewność w szeregach europejskich polityków i na razie kreuje wizerunek przywódcy, który będzie się głównie skupiał na problemach wewnętrznych swojego kraju oraz poświęci mniej uwagi na to, co robi Kreml, a to może być konstruktywne dla Rosji.
W 2016 roku Rosja pokazała, że może prowadzić konflikty równocześnie na dwóch frontach, tj. na Ukrainie i na Środkowym Wschodzie. Zaangażowała się jednak w to, co inni nie chcieli się pchać. Nie widać przy tym tzw. „strategii wyjścia” i nie wiadomo, jak wszystko potoczy się dalej na Bliskim Wschodzie, biorąc pod uwagę poprzednie interwencje brytyjskie i amerykańskie w tej części świata.
Na razie Putin robi, co chce i trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Większość europejskich i amerykańskich komentatorów dziś przecenia jego moc strasząc, że może zająć on państwa bałtyckie w 48 godzin. Zwykli Rosjanie za wszystkie niepowodzenia obwiniają siły zewnętrzne np. przebiegłych masonów, czy globalny kalifat, zamiast szukać rozwiązania swoich problemów u podstaw u siebie. Europejscy przywódcy, w tym szczególnie ci nasi polscy, kiepsko rozczytują sytuację na Kremlu i nie dostrzegają niektórych rosyjskich polityków, spoglądających nieco przyjaźniejszym okiem na Zachód.
Ocena:
Opublikował:
tallinn
Legendarny redaktor portali zmianynaziemi.pl oraz innemedium.pl znany ze swojego niekonwencjonalnego podejścia do poszukiwania tematów kontrowersyjnych i tajemniczych. Dodatkowo jest on wydawcą portali estonczycy.pl oraz tylkoprzyroda.pl gdzie realizuje swoje pasje związane z eksploracją wiadomości ze świata zwierząt |
Komentarze
"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990
"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990
Strony
Skomentuj