Południowy Izrael zmaga się z wielką plagą szarańczy

Kategorie: 

źródło: dreamstime.com

Trwa inwazja szarańczy w zachodniej części pustyni Negew. Według lokalnych władz Ministerstwo Ochrony Środowiska Izraela zupełnie straciło kontrolę nad tym, co się dzieje w dotkniętym plagą regionie.

 

Kilka miliardów osobników szarańczy wyleciało jakiś czas temu z okolic Sudanu. Następnie owady przeleciały przez Egipt docierając do popularnego kurortu Hurghada. Ścieżka szarańczy na jakiś czas zatrzymała się w Izraelu gdzie owady szczególnie upodobały sobie wioski w rejonie pustyni Negew. Aktualnie powstaje nowe pokolenie owadów, co wzmaga zagrożenie.

Władze lokalne zwracają uwagę, że sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli. Według nich w rozwiązywanie kryzysu powinno się zaangażować nie tylko Ministerstwo Środowiska, ale też Departament Obrony i armię. Konieczne są działania, które mogą zminimalizować rozmiary katastrofy ekologicznej.

 

Miejscowi rolnicy przyznają, że są zupełnie bezradni. Szarańcza zniszczyła całą dziką roślinność.  Poważnie uszkodzone są gaje oliwne i owocowe. Niebezpieczeństwo czyha również na kierowców.  Na drodze jest tak wiele szarańczy, że kierowcy nie widzą drogi. Jadą często po dywanie z owadów a brak orientacji gdzie zaczyna się pobocze prowadzi do wielu niebezpiecznych sytuacji.

 

 

 

Ocena: 

3
Średnio: 3 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika syriues

Kara zwyczajna za

Kara zwyczajna za nieposluszenstwo spadla na Izrael.A bedzie tych kar wiecej.Mysle ze nastepna bedzie susza.
Przeciez ten swiat,Ziemia nie naleza do nas.My tylko jestesmy dusza ,ktora zasiedlila cialo dzieki Bogu.Wiec miejmy kontrole nad zyciem
Ostatnio wymyslilem ,ze zaloze panstwo -nazwe sobie jakos i bede tym panstwem.Mysle ,ze mam szanse stac sie czlonkiem Uni Europejskiej z tego wzgledu,ze juz w niej jestem i sie nie skarza.Bede sobie zbierac sam na wszystko i bede odprowadzal u siebie podatki.Nie musze miec domu -bede wynajmowal.Mysle ,ze da rade to zalatwic w Strassburgu

Portret użytkownika Ja

Za czasów Ś.P. Kadafiego tego

Za czasów Ś.P. Kadafiego tego problemu nie było "rolnictwo było jego oczkiem w głowie", inne państwa również na tym zyskiwały, kiedy on "walczył" z plagami szarańczy. Widać jak szybko sie rozprzestrzeniła zaraza kiedy zabrakło jego...

Kochane pieniążki cóż by głupcy robili gdybyście nie istniały ;]

Portret użytkownika reflecto

a jak "prawdziwy Kościół

a jak "prawdziwy Kościół uczniów Jezusa" rozpozna, kto jest prawdziwy? A może nie jest? A co będzie - jak Ci prawdziwi zechcą założyć organizację? A co zrobić z Panem Jezusem - który założył, zgromadził i uformował WSPÓLNOTĘ. I to jeszcze ta pierwsza wspólnota (Apostołowie, fundament) zrobili podział hierarchiczny a więc STWORZYLI struktury... to znaczy, że przestali być Kościołem Prawdziwym? Czy Chrystus nie pozwala na struktury? A co ze strukturami, które SŁUŻĄ Ewangelii? Też są złe, bo to struktury?
To tylko pytania... ja się nie znam.

Portret użytkownika naświadectwo

nie było hierarchi była

nie było hierarchi była równosc, tylko ludzie mieli różne zadania, istytucji zadnej nie było. Jak poznać : "Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. (35) Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie." - Ewangelia Jana 13:34-35
 
jesli jakies struktury organizacyjne powstały to powinny one miec za zadanie tylko sprawniejszą organizacje pracy a nie rzadzenie i uzurpowanie słowa Kościół, bo kościół to ludzie a nie organizacje

Portret użytkownika jagoda

Cytat: Kryzys chrześcijaństwa

Cytat: Kryzys chrześcijaństwa w świecie ma swe źródło w braku autentycznej miłości wzajemnej. Wspólnoty chrześcijańskie, rodziny, parafie, zgromadzenia zakonne, plebanie nie promieniują ewangeliczną miłością. Obserwator zewnętrzny nie rozpoznaje w nich uczniów Chrystusa. Dostrzega to wszystko, czym żyje świat, ale nie dostrzega tego, czym żył Chrystus.
Jeśli jako chrześcijanie chcemy na nowo zadziwić świat i pociągnąć go ku Bogu, jest tylko jedno rozwiązanie — trzeba udoskonalić miłość wzajemną. Zbyt wiele się dziś mówi o akcjach, o działaniach, o doskonaleniu metod apostolstwa, a zapomina o tym, że trzeba zapalić między nami ogień prawdziwej braterskiej miłości. Trzeba stworzyć wspólnoty, które będą miały odwagę żyć ewangelicznym prawem miłości wzajemnej, a przez to objawią innym, co to znaczy być uczniem Jezusa.
Chrystus nie powiedział, że Jego uczniów rozpoznawać będą po miłości nieprzyjaciół, lecz po miłości wzajemnej. Miłość nieprzyjaciół jest dla zewnętrznego obserwatora godna podziwu, ale ona nie pociąga, jest trudna. Pociąga natomiast miłość wzajemna. Każdy bowiem człowiek chce być kochany, szuka tych, którzy umieją kochać, chce żyć blisko nich. Wielu pragnie uczyć się prawdziwej miłości, ale do tego potrzebne jest spotkanie z tymi, którzy już tę sztukę opanowali.
Nie co innego, lecz miłość wzajemna jest główną twórczą energią chrześcijańskiego apostolstwa. Bez niej nawet ci, którzy początkowo sympatyzują z katolicyzmem — rozczarowują się i odchodzą. Ona też decyduje o szczęściu ludzi wierzących. Kto spotkał wspólnotę dwu lub kilku ludzi żyjących miłością wzajemną, nie odejdzie od chrześcijaństwa, nie porzuci wiary, poznał bowiem wartość, której w świecie nie spotka.
Podstawową troską każdego chrześcijanina winno być ustawiczne doskonalenie miłości wzajemnej. To jest pierwszorzędne zadanie sakramentalnego małżeństwa. W tym celu bowiem dwoje chrześcijan łączy się na śmierć i życie, by ukazać światu wartość ewangelicznej miłości. To jest codzienny chleb chrześcijańskiej rodziny, która wychowuje dzieci w duchu Ewangelii. Rodzina promieniująca wzajemną miłością staje się znakiem, po którym inni poznają, co to znaczy być uczniem Jezusa. I od tego trzeba rozpocząć. Jeśli zaś w domu rodzinnym trudno stworzyć wspólnotę opartą o miłość wzajemną, należy szukać w otoczeniu ludzi o bogatych sercach i w oparciu o więzy ewangelicznej przyjaźni razem z nimi usiłować tworzyć wspólnotę, której pragnie Chrystus. Z takim duchowym zapleczem łatwiej promieniować miłością i na domowników.
Komukolwiek na stworzeniu takiej wspólnoty zależy, może być pewny, że spotka się z wspomagającym Chrystusem. Jest to bowiem Jego wspólnota. On jest jej twórcą — czeka jedynie na chętnych do jej tworzenia. On też jest sercem takiej wspólnoty, ucząc wszystkich prawdziwej miłości.
Tekst źródłowy - http://mateusz.pl/czytania/2013/20130428.htm

Strony

Skomentuj