Od wczoraj coraz więcej źródeł przedstawia informacje z których wynika, że Polska, Słowacja i Bułgaria oddadzą Ukrainie swoje postsowieckie myśliwce i samoloty bojowe - w sumie 70 maszyn w tym 28 polskich MiGów 29. Potem pojawiły się bardzo niepokojące doniesienia strony ukraińskiej, z których wynikało , że samoloty ukraińskie będą mogły startować i lądować na lotniskach w Polsce. Gdyby się to potwierdziło, znaczyłoby to de facto przystąpienie Polski do wojny z Rosją.

Doniesienia o przekazaniu myśliwców i planie operowani nimi z terytorium Polski, przekazało dzisiaj kilka polskojęzycznych mediów głównego nurtu. Pierwszy napisał o tym portal Onet, potem rządowe TVP Info. Bardzo długo trzeba było czekać na jakikolwiek kometarz w tej sprawie polskich władz, a sprawa jest fundamentalna. Mamy przecież na wschodzie niebezpiecznego człowieka z guzikiem atomowym w ręku i ten człowiek straszył przedwczoraj użyciem niszczycielskich broni wobec państw, które będą pomagały Ukrainie.

Źródłem informacji o przekazaniu samolotów i zgodzie na korzystanie z polskich lotnisk był sam Sztab Generalny Ukraińskiej Armii. Potem na ten temat pisały między innymi media ukraińskie. 

Pierwszy na rewelacje Ukraińców zareagował polski prezydent Andrzej Duda, który podczas briefingu z Sekretarzem Generalnym NATO, Jensem Stoltenbergeim. Zapytany wprost przez dziennikarzy stanowczo zdementował tego typu zaangażowanie strony polskiej. Potem w podobnym tonie wypowiedział się również premier Mateusz Morawiecki.

Czy po zajęciu stanowiska przez polski rząd można wykluczyć, że Ukraińcy na pewno konfabulowali? No cóż, niektórzy mówią, że nie należy wierzyć niezdementowanym wiadomościom.