Polscy psycholodzy odtworzyli eksperyment Milgrama i otrzymali szokujące wyniki

Kategorie: 

Źródło: Kadr z YouTube

Psycholog Stanley Milgram przeprowadził w latach 1961-1962 znany eksperyment, który miał sprawdzić jak wielki poziom posłuszeństwa panuje wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Okazało się, że wielu uczestników badania było w stanie razić prądem elektrycznym drugą osobę, ponieważ "taki otrzymali rozkaz". Podobny eksperyment został przeprowadzony w Polsce - wyniki są mocno zaskakujące.

 

Po II wojnie światowej, wielu niemieckich nazistowskich zbrodniarzy zostało schwytanych i osądzonych. Zwykle tłumaczyli się przed sądem, że brali udział lub przyczyniali się do masowych mordów, ponieważ takie otrzymali rozkazy. Stanley Milgram zastanawiał się nad przyczynami ślepego posłuszeństwa. Uznał, że naród niemiecki posiada najwyraźniej skłonności do podporządkowywania się rozkazom. Postanowił więc przeprowadzić stosowny eksperyment aby to sprawdzić.

 

Milgram znalazł 40 ochotników w wieku od 20 do 50 lat. Posiadali różne wykształcenie oraz zawód. Każdy z nich był badany i oceniany osobno. Eksperyment odbywał się w laboratorium. Tam uczestnik badania spotkał się z drugą podstawioną osobą (aktorem), gdzie eksperymentator przydzielił im odpowiednie role. Jednak w wyniku sfingowanego losowania każdy z ochotników odgrywał rolę "nauczyciela", zaś aktor był "uczniem".

 

Uczestnicy myśleli, że biorą udział w badaniu, którego wyniki mają określić w jaki sposób kary mogą wpływać na pamięć człowieka. W rzeczywistości, Milgram sprawdzał zachowania osób biorących udział w tym teście - skupiał się przede wszystkim na ich bezwzględnym posłuszeństwie wobec autorytetu jakim był eksperymentator.

 

"Uczeń" został przywiązany do krzesła a jego ręce zostały podłączone do elektrod, po czym "nauczyciel" wraz z eksperymentatorem udali się do sąsiedniego pomieszczenia. Uczestnik badania siedział przy aparaturze, która posiadała 30 przycisków i pozwalała aplikować wstrząsy elektryczne o różnym natężeniu - od 15 V do 450 V.

Źródło: Wikipedia

"Nauczyciel" wypowiadał z przygotowanej wcześniej listy różne słowa w parach po czym sprawdzał pamięć "ucznia", który za pomocą przycisków miał wskazać prawidłowe rozwiązanie. Gdy "uczeń" pomylił się, "nauczyciel" miał zastosować wobec niego elektrowstrząsy w ramach kary. Z każdym popełnionym błędem, moc wstrząsu była zwiększana.

 

Jednak uczestnik badania nie wiedział, że "uczeń" w rzeczywistości nie był rażony prądem a wszystkie okrzyki były odtwarzane z taśmy. "Nauczyciel" miał kontynuować badania a gdy zaczynał się wahać, eksperymentator stanowczo i zdecydowanie odpowiadał mu, że testy należy kontynuować nawet za wszelką cenę, lecz nie zmuszał go do tego. Stanley Milgram ustalił konkretne zasady - gdy "nauczyciel" 4 razy z rzędu odmówi podania kolejnych elektrowstrząsów, badanie zostałoby wtedy przerwane. Wszystko tak naprawdę było w rękach "nauczyciela", który w takiej sytuacji faktycznie używał tej aparatury i decydował o życiu lub śmierci ofiary.

 

Wyniki poważnie zaniepokoiły samego Milgrama, jak i wielu naukowców. Okazało się bowiem, że aż 65% uczestników badania zastosowało wobec "ucznia" największe napięcie elektryczne, tj. 450 V. Głośne i przeraźliwe okrzyki oraz przerażająca cisza i brak reakcji na zadawane pytania były czasem ignorowane przez "nauczycieli". Nikt tak naprawdę nie zdołał przewidzieć jak zakończy się ten eksperyment. Psychiatrzy zakładali, że napięcie 450 V mogłoby zostać podane najwyżej przez jedną osobę na tysiąc.

 

Testy osobowości nie wykazały aby ktokolwiek z uczestników mógł być sadystą. Zresztą po badaniach, stan psychiczny "nauczycieli" był w bardzo złym stanie co sugeruje, że nikt nie czerpał przyjemności ze stosowania elektrowstrząsów na drugim człowieku. Każdy z nich mógł tak po prostu wyrazić sprzeciw, powiedzieć stanowcze "nie", ale z jakiegoś powodu niemal każdy uczestnik bezmyślnie wykonywał rozkazy.

 

Stanley Milgram był niezwykle zaskoczony. Jak sam mówił, eksperyment chciał przeprowadzić najpierw na terenie Stanów Zjednoczonych, a następnie zachęcić do swojego badania Niemców. Szybko jednak zmienił zdanie i stwierdził: "Znalazłem tu (w Ameryce) tyle posłuszeństwa, że wcale już nie było powodu jechać do Niemiec". 

"Miałem okazję obserwowania jednego z badanych – dojrzałego i zrównoważonego biznesmena, wchodzącego z uśmiechem i pewnością siebie do laboratorium. Po 20 minutach ten sam człowiek był trzęsącym się i wiercącym, jąkającym się nerwowo wrakiem na granicy załamania psychicznego. Bez przerwy wyłamywał sobie palce i pociągał się za ucho. W pewnym momencie przyłożył obie pięści do czoła ze słowami: "Boże, niech się to wreszcie skończy". A jednak reagował na każde słowo badacza i posłusznie ulegał jego poleceniom aż do samego końca" - powiedział Stanley Milgram.

Eksperyment naukowca był wielokrotnie powielany w innych państwach. Wyniki badań za każdym razem zaskoczyły samych naukowców. Okazuje się, że podobny test został powtórzony przez psychologów z wrocławskiego wydziału Uniwersytetu SWPS - po raz pierwszy w naszym kraju i jednocześnie po raz pierwszy w Europie Środkowej.

 

Polski zespół badawczy, podobnie jak Milgram, chcieli sprawdzić jaki jest poziom posłuszeństwa wśród mieszkańców naszego kraju. W eksperyment zaangażowało się 40 mężczyzn i 40 kobiet w wieku od 18 do 69 lat. Test przebiegał dokładnie tak samo jak w USA w latach 60. z jedną różnicą - polscy naukowcy posiadali aparaturę z 10 przyciskami. Można powiedzieć, że ochotnicy z Polski wypadli jeszcze gorzej.

 

Podczas badań, aż 90% uczestników użyło najmocniejszego napięcia elektrycznego przeciwko "uczniowi". "Nauczyciele" buntowali się jednak częściej gdy mieli świadomość tego, że "uczniem" jest kobieta. Jeden z autorów eksperymentu dr Tomasz Grzyb powiedział, że każdy uczestnik wykazywał się wyraźnym posłuszeństwem - bez względu na jego iloraz inteligencji, wykształcenie lub wiek. Stwierdzono jednak, że nie udało się znaleźć jednego wzorca opisującego ludzi, którzy odmawiali wykonania rozkazu a z przeprowadzonego eksperymentu nie można wyciągnąć mocnych wniosków.

 

Poniższe nagranie prezentuje przebieg badania, przeprowadzonego ponad 50 lat temu przez Milgrama. Choć niektóre osoby były wyraźnie zaniepokojone krzykami, które dobiegały rzekomo w sąsiedniego pomieszczenia gdzie przebywał "uczeń" i potrafiły przedwcześnie zrezygnować z dalszej działalności, to w ostatnim przypadku mamy przykład człowieka nadmiernie posłusznego. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że "uczeń" wspominał coś o problemach z sercem, krzyczał z bólu i domagał się wstrzymania eksperymentu, lecz mimo tego kontynuował aż do samego końca -  nawet gdy na zadawane pytania nie otrzymywał już odpowiedzi. Naukowcy nie potrafią wyjaśnić tego zjawiska.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 

Ocena: 

5
Średnio: 4.8 (4 votes)
Opublikował: John Moll
Portret użytkownika John Moll

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu


Komentarze

Strony

Skomentuj