Już od 2018 roku wszystkie samochody osobowe w naszym kraju będą musiały być wyposażone w urządzenia współpracujące z systemem elektronicznego poboru opłat viaToll. Od samego początku było to zresztą pewne, że prędzej czy później do tego dojdzie.

 

Reżim sprawujący władze w Polsce jest bardzo kreatywny w wynajdywaniu sposobów na okradzenie Polaków. Na przykład autostrady w Polsce są obecnie najdroższe w Europie. Roczna winieta umożliwiająca korzystanie z takich dróg w bogatej Szwajcarii kosztuje tyle ile przejazd autostradą z Warszawy do Świecka i z powrotem. Warto też zwrócić uwagę na to, że drogi w większości budowane są za nasze pieniądze z podatków więc musimy płacić krocie za jazdę drogami, które sfinansowaliśmy.

 

Gdy zagraniczny turysta przejedzie się na przykład autostradą A4 z Wrocławia do Krakowa, przeważnie jest zszokowany jak dużo musi za to zapłacić w porównaniu do cen na zachodzie Europy. Typowy Polak myśli, że tak musi być i nie dziwi go to, że najpierw okrada się go w podatkach, potem buduje się najdrożej w Europie, a na koniec każe się mu płacić najwyższe możliwe stawki za przejazd, a niekiedy za przywilej stania w korku na autostradzie.

Oczywiste było, że prędzej czy później pojawi się plan, aby po ciężarówkach, viaToll był montowany w autach osobowych. Podstępnie namawia się kierowców do kupowania urządzeń, które w teorii mają ułatwić im poruszanie się po autostradach, gdzie często kierowcy grzęzną w kilometrowych korkach przed bramkami.

 

Nasi oprawcy z rządu poszli jednak dalej i wymyślili, że Polacy zapłacą również za korzystanie z jednojezdniowych dróg krajowych. W sumie bramownice rejestrujące przejazdy aut znajdą się na 7 tysiącach kilometrów dróg. Oznacza to, że każdy będzie co miesiąc otrzymywał dodatkowy rachunek za jazdę po Polsce.

System viaToll jest to też gotowa infrastruktura do skutecznej inwigilacji obywateli. Bramownice z łatwością będą w stanie określać położenie auta, a nawet mierzyć średnią prędkość między punktami pomiarowymi. To daje możliwość ukradzenia Polakom jeszcze więcej pieniędzy i wraz z rachunkiem za jazdę po podłych polskich drogach dostaniemy jeszcze mandaty.