Turcja znów padła ofiarą zamachu. W sobotę wieczorem, w pobliżu stadionu Vodafone Arena doszło do dwóch eksplozji. Według najnowszych szacunków, zginęło przynajmniej 38 osób, a 155 zostało rannych.

Zamachy bombowe miały mejsce przy stadionie, po zakończeniu meczu, w którym brały udział drużyny piłkarskie Beşiktaş JK i Bursaspor (wynik 2:1). Chwilę później, druga eksplozja miała miejsce w pobliskim parku Macka - zamachowiec-samobójca zdetonował ładunek wybuchowy przy zgromadzonych funkcjonariuszach policji.

Wśród ofiar śmiertelnych, 30 z nich to policjanci. Sytuacja mogła być jednak o wiele gorsza, gdyż w okolicy znaleziono trzeci ładunek wybuchowy. Na szczęście, policja zdołała go w porę zdetonować.

#Breaking
2 huge explosions reported  in the center of #Istanbul/#Turkey. pic.twitter.com/s6xYWUGn0J

— tahtakuslar (@taylieli) 10 grudnia 2016

Rząd wprowadził w niedzielę żałobę narodową. Służby zatrzymały już 13 osób, podejrzanych o organizację zamachu bombowego. Władza kieruje swoje podejrzenia w stronę Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która uznawana jest jako terrorystyczna. Zamach w Stambule może spowodować, że Turcja zacznie zwalczać Kurdów w Syrii z jeszcze większą siłą.