W zeszłym roku miała miejsce debata na forum ONZ nad zastosowaniem zabójczych robotów w ramach Konwencji o zakazie lub ograniczeniu użycia pewnych rodzajów broni konwencjonalnych (CCW). Wtedy omawiano między innymi problem dotyczący możliwego naruszenia prawa międzynarodowego i humanitarnego przez autonomiczne maszyny. W głowach wielu ludzi rodzi się poważne pytanie - jeśli uzbrojony robot wyposażony w sztuczną inteligencję sam będzie decydował o swoich działaniach i zabije cywila, kto za to odpowie? Rząd który wysłał maszynę na wojnę? Czy twórca oprogramowania?

Potencjalne zagrożenie stanowią w pełni autonomiczne systemy, do obsługi których nie jest potrzebny operator. Roboty te (bezzałogowce, maszyny podwodne czy lądowe) mogą same otworzyć ogień, jeśli zidentyfikują wroga. Nie można jednak wykluczyć, że taka maszyna z jakiegoś powodu zrobi coś, czego w pierwotnym zamierze robić nie miała. Kolejnym problemem jest fakt, że prawdopodobnie nad każdą maszyną można przejąć kontrolę i ją przeprogramować. Wystarczy zainfekować wirusem komputer pokładowy uzbrojonego robota i katastrofę możemy mieć w zasięgu ręki.

Przeciwko w pełni autonomicznym maszynom protestują głównie organizacje pozarządowe, organizacje praw człowieka oraz naukowcy. Jednak państwa takie jak Stany Zjednoczone, Korea Południowa, Izrael czy Japonia, które przecież pracują nad robotyką od wielu lat, z całą pewnością nie zgodzą się na to aby wprowadzono zakaz używania inteligentnych maszyn podczas wojen. W tym tygodniu odbywają się debaty nad omawianym problemem. Niestety istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo aby cokolwiek w tej kwestii miało się zmienić.