Znany nowozelandzki psycholog, James Flynn, zwrócił uwagę opinii publicznej na całym świecie, gdy publicznie ogłosił, że z jego badań wynika, że dzisiejsze kobiety stają się inteligentniejsze od mężczyzn. Tak przynajmniej wynika po analizie wyników standardowych testów IQ.

Flynn badał dane na temat IQ w ostatnim stuleciu i wynika z nich, co zaskakuje, że średnie IQ ludzi w krajach uprzemysłowionych powoli, ale jednak rośnie. Wzrost ten miał średnio 3 punkty. Naukowiec zauważył, że gdy tylko wprowadzono testy na inteligencję to początkowo słabo wypadły w nich kobiety. Średnio miały gorsze rezultaty niż mężczyźni. Różnica była spora, bo wynosiła aż 5 punktów.

Od tego czasu albo panowie stali się głupsi albo panie po prostu bardzo zmądrzały. Efekt jest taki, że ostatnio kobiety są średnio inteligentniejsze od mężczyzn. Grupa wiekowa badanych osób zawierała się w przedziale 18 - 30 lat. Jest to, więc doskonała statystycznie próba a wybrane lata to szczyt młodości i zdolności umysłowych.

W sumie przebadano 500 mężczyzn i 500 kobiet z wielu krajów. James Flynn zauważył, że w większości krajów takich jak Australia, Nowa Zelandia czy Argentyna, kobiety są o 1 punkt IQ inteligentniejsze. Jedynym wyjątkiem są Żydzi. Żydówki są przeważnie o kilka punktów mniej inteligentne od Żydów.

Flynn zastanawiał się też nad przyczynami statystycznie wyższej inteligencji kobiet od mężczyzn i doszedł do wniosku, że główna przyczyna tkwi w zmianach, jakie zaszły w społeczeństwie. Kobiety w ramach krzewienia ideologii "praca czyni wolnym"  czy jak kto woli Arbeit macht frei zostały wtłoczone w dwa schematy, rodzinny i zawodowy. Sprowadza się to do tego, że taka "wolna"  kobieta ostatecznie musi wykrzesać w sobie siły na pracę zawodową i pracę w domu. A wszystko, dlatego, że ktoś tak bardzo opodatkował pracę jej męża, że z jednej pensji trudno utrzymać rodzinę.

Wiadomo, że jak jest trudniej to trzeba się nakombinować a to sprzyja rozwojowi inteligencji. Cóż, wystarczy paniom pogratulować i panowie, więcej respektu od dzisiaj